Kiedy tylko zbliżyłam się do drzwi słyszałam głośną muzykę i śmiechy. Przekroczyłam pewnie próg, a następnie ruszyłam w głąb domu. Moją uwagę przykuł Leo, który stał do mnie tyłem i dyskutował o czymś z Gerardem. Podeszłam na palcach do Argentyńczyka i uwiesiłam mu się na szyi.
- Spełnienia marzeń pchełko! - krzyknęłam mu do ucha. Kiedy do Messiego dotarło, że to naprawdę ja obrócił się i zamknął mnie w szczelnym uścisku.
- Chodź - Anto pociągnęła mnie za rękę do kuchni. Posłałam przepraszające spojrzenie jubilatowi, który tylko parsknął śmiechem pod nosem. Antonella wcisnęła mi do ręki drinka i spojrzał przenikliwie.
- Rozmawiałaś z ter Stegenem? - zapytała bez owijania. Spojrzałam na nią marszcząc brwi.
- Nie mamy o czym. - mruknęłam oschle. Naszą rozmowę przerwała Kolumbijka, która trzymała w rękach dwie szklanki z alkoholem. W trójkę wróciłyśmy do salonu. Między jedynym drinkiem, a drugim byłam porywana do tańca przez piłkarzy FCB.
- Wróciłaś do Benzemy? - zapytał Ivan okręcając mnie w okół. Pokiwałam przecząco głową. Na twarzy Chorwata wkradło się coś na podobieństwo ulgi? Kiedy piosenka się skończyła zostałam ściągnięta z parkietu przez Shak i Anto. Dziewczyny wpadły na pewien pomysł. Gdybym nie alkohol buzujący mi w żyłach nigdy bym się na to nie zgodziła. W taki sposób ja, Isabel i Antonella znalazłyśmy się na wysepce, która znajdował się w samym centrum salonu.
- ¡Soy Loca Con Mi Messi! Loca, Loca, Loca! - śpiewałyśmy fragment piosenki Shakiry kręcąc biodrami w prawo i lewo. Nasz jakże profesjonalny występ został nagrodzony gromkimi brawami. Zeszłam z baru z mała pomocą Daniego, który ledwo trzymał się na nogach. Wyszłam do ogrodu zaczerpnąć świeżego powietrza. Oparłam się łokciami o balustradę i przymknęłam powieki.
- Tobie już wystarczy. - usłyszałam niski głos, który każdego dnia niczym echo, odbijał się w mojej głowie. Mimo, że na zewnątrz było gorąco czułam jak całe moje ciało oblewają ciarki. Gwałtownie obróciłam się za siebie stając oko w oko z mężczyzną, który 91 dni temu złamał mi serce na tysiąc małych kawałeczków.
- Marc - wyjąkałam spoglądając w niebieskie niczym ocena tęczówki.
- Uśmiechnij się dla mnie. Jeden uśmiech. - poprosił. Ogarnęła mnie ogromna złość. Byłam tak wściekła, że aż się trzęsłam. 23-letni bramkarz Dumy Katalonii spojrzał na mnie z dziwnym błyskiem w oku.
- Przestań! Daj.. - zawahałam się. - Daj mi spokój! - krzyknęłam przez łzy.
- Och, przestań gadać. - warknął. Zbliżył się i zamknął moje usta w czułym pocałunku. Wtedy zrozumiałam, że stoi przede mną miłość mojego życia. Jedyna, prawdziwa miłość.***
Takim akcentem kończę opowiadanie, które było bardzo bliskie mojemu sercu.
Przeczytałaś? Zostaw komentarz i gwiazdkę, proszę :)
CZYTASZ
One Smile || Marc-André ter Stegen
Fanfiction"Jeden uśmiech może zacząć przyjaźń. Jedna osoba może zmienić całe Twoje życie." *** Ona: Do rodzinnego domu po roku ciągłych podróży wraca światowej klasy modelka. Córka trenera Fc Barcelony- Adriana Enrique. N...