Usłyszałam trzaśnięcie drzwi i odgłos kluczy rzuconych na stolik. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał godzinę dwunastą. Lekko zdziwiona, że tata z Eleną tak szybko wrócili do domu zbiegłam po schodach na dół.
- Yolanda dzwoniła - mruknął z widocznym niezadowoleniem tata. Wyłożył zakupy na blat kuchenny. Narzeczona ojca posłała mu karcące spojrzenie.
- Co chciała? - zapytałam zaciekawiona. Usiadłam na stole wymachując nogami w przód i tył.
- Chciała żebyś była na jej urodzinach - wyjaśnił. Zdenerwowany wyszedł z kuchni. Wiedziałam, że wcale mu się to nie podoba, ale w końcu to moja mama. Kocham ją jaka by nie była.
- Przejdzie mu - Elena uśmiechnęła się do mnie ciepło. Westchnęłam głośno wyrażając w ten sposób swoje niezadowolenie. Chcąc czy też nie musiałam iść się zapakować i zarezerwować bilet. Po godzinie wszystko było załatwione, a mi zostało poinformować przyjaciół, że jeszcze dziś wieczorem mam samolot do Włoch.
- Za kwadrans wracam! - krzyknęłam i już mnie nie było. Żwawym krokiem ruszyłam do auta, gdzie czekał na mnie kierowca, który zawiózł mnie pod dom Matsa. Zadzwoniłam do dużych dębowych drzwi. Nie minęły trzy sekundy kiedy otworzył je gospodarz. Przywitałam się z 23-letnim bramkarzem FCB krótkim buziakiem.
- Wylatuje do Włoch za.. - spojrzałam na tarcze złotego zegarka zdobiącego mój lewy nadgarstek. - Za godzinę - dodałam. Twarz ter Stegena pobladła do granic możliwości. Chwyciłam dłoń Niemca i delikatnie przejechałam kciukiem po jego knykciach.
- Wracam za dwa dni głuptasie - uspokoiłam go. Oplotłam rękami kark ukochanego piłkarza Blaugrany.
- Kocham Cię - Marc cmoknął mnie w czoło. Uśmiechnęłam się delikatnie pod nosem.
- A ja Ciebie. - spojrzałam kątem oka na jego usta, które po chwili pocałowałam. Po czułym pożegnaniu wsiadłam do samochodu i wróciłam do domu. Zabrałam walizkę, pożegnałam się z rodziną i pojechałam na lotnisko.
- Pasażerowie lotu jeden-trzy-osiem z Barcelony do Pizy proszeni są na odprawę - wstałam z średnio wygodnego krzesełka, a następnie udałam się w wyznaczone miejsce. Nieświadoma, że tak prędko nie wrócę do Hiszpanii wsiadłam spokojnie do samolotu.
Marc pov's
Zmęczony wróciłem z siłowni do domu. Nie miałem na nic siły, a tym bardziej ochoty. Cudem dotarłem do łazienki wsiąść prysznic. Umyty zszedłem na dół pograć, posłuchać muzyki- po prostu odpocząć. Dobrze usiadłem kiedy po domu rozebrzmiał dzwonek. Niechętnie poszedłem sprawdzić kto zakłóca mój święty spokój. Spodziewałem się wszystkich, ale nie tej osoby, którą zobaczyłem. W progu stała niska, opalona blondynka. Lekkie piegi i duże szare oczy, które świdrowały moją twarz. Przede mną stała kobieta, której ton głosu przez trzy lata był najpiękniejszą melodią dla moich uszu.
- Dani? - wyjąkałem sam nie wierząc własnym oczom. Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko przywołując masę przeróżnych wspomnień.***
Przeczytałaś? Zostaw komentarz i gwiazdkę, proszę :)
CZYTASZ
One Smile || Marc-André ter Stegen
Fanfiction"Jeden uśmiech może zacząć przyjaźń. Jedna osoba może zmienić całe Twoje życie." *** Ona: Do rodzinnego domu po roku ciągłych podróży wraca światowej klasy modelka. Córka trenera Fc Barcelony- Adriana Enrique. N...