Całą noc kręciłam się z boku na bok. Zaśnięcie skutecznie uniemożliwiał mi błękit cudownych oczu.
- Adriana! - ryknął mi do ucha Mathieu.
- C.. Co? - wyjąkałam wracając do rzeczywistości.
- Trening dawno się skończył, a ty nadal patrzysz się w bramkę. Może się zakochałaś? - zapytał. Ciężka gula stanęła mi w gardle, a nogi zrobiły się jak z waty. Sama nie wiedziałam dlaczego tak zareagowałam, na głupie pytanie zadane w żarcie.
- Oczywiście, że nie! - fuknęłam chwytając wystawioną rękę Francuza.
W towarzystwie piłkarza ruszyłam do szatni.
- Kochani moi! - Jordi stanął na ławeczce prosząc o uwagę. - Dzisiaj robimy maraton horrorów u mnie. Obecność obowiązkowa! - spojrzał w moim kierunku dając mi tym do zrozumienia, że się nie wywinę.
- Będziesz? - poczułam oddech na szyi, który sparaliżował mnie po same czubki palców.
- Raczej tak mistrzu koszykówki - prychnęłam odwracając się twarzą w kierunku bramkarza Dumy Katalonii.
- Kiedyś programy w tenisa - puścił mi oczko. Całą rozmowę podłapał Dani.
- Chyba w penisa - ryknął wpadając w ogromne rozbawienie. Poczułam jak moje poliki czerwienieją do granic możliwości.
*
Zbiegłam na dół z przewieszoną przez ramie torbą. Z kuchni nagle wyłonił się tata.
- Gdzie lecisz? - zapytał opierając się o ścianę.
- Jadę do Alby - wyjaśniłam i już miałam wychodzić kiedy usłyszałam jednoznaczne chrząknięcie. Spojrzałam pytająco na ojca.
- ter Stegen też będzie? - poczułam się jak na przesłuchaniu. Przekręciłam teatralnie oczami.
- Będę późno - wysłałam tacie buziaka w powietrzu i już mnie nie było. Po kwadransie jazdy byłam już w domu mojego przyjaciela. Przywitałam się z gospodarzem, który odrazu zagonił mnie do salonu w którym pod kocami siedzieli piłkarze Blaugrany. Zajęłam miejsce między Neymarem, a Ivanem. Brazylijczyk był tak zainteresowany filmem, że zasnął trzymając głowę na moich kolanach. Co jakiś czas głodziłam go ręką po ciemnych włosach. Odnosiłam wrażenie, że ter Stegen dokładnie obserwuje każdy mój ruch.
*
- Na pewno nie chcesz żebym Cię odwiózł? - spytał zatroskany Suarez. Zanim zdążyłam odmówić przy moim boku wyrósł piłkarz z blond czupryną.
- Ja ją podrzucę. Mam po drodze. - mruknął nieprzyjaźnie w kierunku Luisa. Byłam zszokowana, że nastrój Niemca tak szybko uległ zmianie. Dobre dwie godziny temu uśmiech z schodził mu z twarzy, a teraz był niemiły i opryskliwy. Pożegnałam się z chłopakami, a następnie ruszyłam w kierunku samochodu młodego bramkarza. Zajęła miejsce po stronie pasażera zapinając pas bezpieczeństwa. W aucie była tak gęsta atmosfera, że dałoby rade się udusić. Spojrzałam ukradkiem na niebieskookiego, który nerwów zaciskał ręce na kierownicy.
- O co Ci do cholery chodzi?! - podniosłam znacząco ton głosu.
- Możesz mi powiedzieć, dlaczego nie powiedziałaś, że łączy Cię coś z Neymarem? - zapytał głosem pełnym jadu i zdenerwowania. Myślałam, że się przesłyszałam.
- Nic mnie nie łączy i nie łączyło z Neyem - odpowiedziałam zgodnie z prawdą już nieco spokojniejszym tonem.
- Ciekawe - mruknął ter Stegen. Westchnęłam spoglądając w rozmywający się krajobraz ulic Barcelony. Co jakiś czas patrzyłam na twarz Marcia, która nadal była kamienna. Położyłam rękę na jego dużej dłoni. Bramkarz spojrzał na mnie delikatnie się uśmiechając.
- Dzięki za podwózkę - uśmiechnęłam się szeroko.
- Jutro dasz się wyciągnąć na kolacje? - zapytał nerwowo drapiąc się po karku.
- Jak sam coś ugotujesz to nie ma sprawy - mrugnęłam okiem. Nie wiem co mnie do tego nakłoniło, ale pochyliłam się i musnęłam policzek ter Stegena. Bramkarz uśmiechnął się szeroko wywołując u mnie po raz kolejny palpitacje serca.
***
Przeczytałaś? Proszę zostaw komentarz i gwiazdkę :) ps. Rozdział to totalne dno..
CZYTASZ
One Smile || Marc-André ter Stegen
Fanfiction"Jeden uśmiech może zacząć przyjaźń. Jedna osoba może zmienić całe Twoje życie." *** Ona: Do rodzinnego domu po roku ciągłych podróży wraca światowej klasy modelka. Córka trenera Fc Barcelony- Adriana Enrique. N...