"Who are you?"

69 9 2
                                    

Jakiś czas później.

– Cholera – mruknęłam, gdy po raz kolejny zorientowałam się, że źle zapięłam guziki na swojej koszuli.

Westchnęłam ciężko i powoli zaczęłam rozpinać je. Dodatkowo, koniec czerwca był bardzo gorący, więc sapnęłam po raz kolejny. Lubiłam ciepło, ale wtedy to była przesada.

— Nie denerwuj się — gdy usłyszałam za sobą zestresowany głos mamy, zaśmiałam się.

— Przeżywasz to bardziej ode mnie.

— I właśnie dlatego nakazuje ci uspokoić się.

Znowu zaśmiałam się. Gdy zakończyłam operację poprawnego zapięcia koszuli, rozległ się dzwonek do drzwi. Szybko zbiegłam na dół, o mało co nie zabijając się na schodach. Na widok Harry'ego stojącego w progu domu uśmiechnęłam się szeroko. Brunet był zbyt zajęty w tym tygodniu, żeby zostać na dłuższy czas, ale specjalnie na moją obronę pracy dyplomowej przyleciał na dwa dni.

— Czołem, pani licencjatko — zaśmiał się i przyciągnąwszy mnie do siebie, pocałował mnie delikatnie.

— Jeszcze nie — również zaśmiałam się i odsunęłam od niego. — Wejdź, mamy jeszcze czas. Chociaż...

— Chociaż co? — mężczyzna uniósł prawą brew do góry. Zanim zdążyłam odpowiedzieć, dodał: — Jeśli chodzi ci o to, czy potrafię jeździć wypożyczonym autem, to możesz wyjrzeć przez okno.

— Ja miałabym wątpić w twoje zdolności kierowcy? Ależ skąd — westchnęłam tetralnie.

Harry już miał odpowiedzieć, gdy w przedpokoju pojawiła się mama.

— Harry, musisz wziąć się za tą zołzę — stwierdziła z rozbawieniem blondynka. — Z mężem za bardzo jej pobłażaliśmy.

— Ta, bardzo — mruknęłam.

Zdecydowanie Harry stał się ulubieńcem mojej matki.

— Bardzo chętnie ją wychowam po swojemu — zaśmiał się brunet i pocałował mnie w policzek.


— Za zdrowie bezrobotnych licencjatów!

Gdy usłyszałam toast Jacka, zaczęłam się głośno śmiać. Nasza obrona prac poszła wyśmienicie. Obydwoje z szatynem dostaliśmy piątki. Magda, która studiowała zarządzanie i dzień wcześniej miała obronę, również. Dlatego wieczorem, siedząc w ogródku piwnym naszego ulubionego baru, mieliśmy co oblewać.

— Wysoko siebie mierzycie — zauważył ze śmiechem Harry.

Kątem oka zauważyłam, jak Magda po tym stwierdzeniu robi skrzywioną minę. Od samego początku naszego dzisiejszego spotkania zachowywała się dziwnie. Traktowała Harry'ego oschle, nie rozmawiała z nim w ogóle. To było dziwne zjawisko bo wydawało mi się, że polubiła go. Postanowiłam, że później porozmawiam z nią o co dokładnie chodzi.

Dwie godziny później, gdy skorzystałam na moment z łazienki, wracałam do naszego stolika przy którym siedział tylko Jacek. Szatyn rozmawiał z kimś przez telefon.

— Jacek — poklepałam delikatnie przyjaciela po ramieniu. Spojrzał na mnie. — Gdzie Magda i Harry?

— Wyszli na ulicę — oznajmił mi, wzruszając ramionami i wrócił do rozmowy.

— Na ulicę? — mruknęłam zdziwiona.

Również wyszłam na ulicę, aby ich poszukać. Skierowałam się zza róg budynku, skąd było słychać podniesione głosy. Trudno było nie znaleźć Harry'ego i Magdy. Obydwoje głośno rozmawiali. Można śmiało rzec, że krzyczeli na siebie.

Prince and meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz