— Folkloryzm. Jako jeden z pierwszych, termin ten zaproponował Józef Burszta. Widział on konieczność oddzielenia kategorii folkloru od folkloryzmu. Jest to wybieranie elementów pochodzących z folkloru ludowego i cytowanie ich w kontekście oderwanym od pierwotnych znaczeń...
W tym momencie niska, korpulentnych kształtów kobieta, która nauczała historii etnologii, przerzuciła kolejny slajd na komputerze, co spotkało się z jękiem wszystkich osób zebranych na sali.
— Cholera, no. — mruknęłam, gdyż znowu nie zdążyłam przepisać wszystkiego z ekranu.
W końcu zrezygnowałam z przepisywania notatek. Odłożyłam długopis na blat i spojrzałam na Jacka. Mój przyjaciel spał obok mnie, z głową ułożoną na ławce.
Ten to dopiero przejmował się studiami. Nawet pracy dyplomowej nie zaczął pisać.
Pokiwałam przecząco głową i spojrzałam przez okno. Padało i było bardzo pochmurnie. Pogoda była taka sama jak w Irlandii.
No właśnie.
Moją główną wadą było to, że byłam mieszanką realistki i romantyczki. Owszem, stąpałam czasami twardo po ziemi i myślałam racjonalnie. Ale tylko czasami. Nie w przypadku, gdy chodziło o uczucia.
Od dnia Świętego Patryka minęło dziesięć dni. Od tamtego momentu praktycznie cały czas myślałam o Harrym. Ot, wlazł mi do głowy i nie chciał wyjść. I to było chore. Rozumiałam, jakby mieszkał w Polsce. Ale ja już go nigdy miałam nie spotkać. Już nigdy więcej miałam nie usłyszeć jego nieśmiesznych żartów, które mnie jednak w pewien sposób mnie bawiły.
W tym momencie poczułam krótkie wibracje w kieszeni swoich spodni. Wyjęłam telefon i spojrzałam na ekran. Nowa wiadomość.
Witam piękną Scarlett. :)
Zdziwiona spojrzałam na numer nadawcy. Pochodził on z zagranicy, bo poznałam po ilości cyfr. Ale... Kto to był?
Znamy się?
Po chwili dostałam odpowiedź.
Jak możesz, najdroższa? Swojego Rhetta nie poznajesz?
O CHRYSTE!
Przez moment wpatrywałam się w ekran telefonu zszokowana.
Nie... To było niemożliwe.
Skąd on miał mój numer?!
Harry?!
Niespodzianka!
Na mojej twarzy pojawił się niekontrolowany, szeroki uśmiech.
O rany...
Domyślam się, że jesteś zaskoczona. Chciałbym zobaczyć Twoją minę.
Moja szczęka znajduje się na ziemi w tym momencie. Ale... skąd masz mój numer?
To lepiej ją pozbieraj, słońce. Powiedzmy, że mam znajomego który pomógł mi.
Słońce? Hmm... To było miłe.
Zaczęłam zastanawiać się, jak ten znajomy Harry'ego mógł mnie znaleźć. Dopiero po chwili przypomniało mi się, że brunet znał moje imię, nazwisko, wiedział skąd pochodzę, studiuje... W dzisiejszych czasach to wystarczy, żeby kogokolwiek odnaleźć.
Mam się zacząć bać?
Swoich rachunków za telefon? Zdecydowanie.
Zachichotałam, zwracając tym samym uwagę Jacka, który otworzył oczy.