Piąteczek=zajebisty weekend

31 6 4
                                    

- tak w ogóle to jest Calum

-siema jestem Jess- obdarowałam go najszczerszym uśmiechem.

-hejka- uśmiechnął się i pokazał szereg białych prostych zębów.

Wyglądał na miłego.

-wiecie co? ja sobie odpuszcze ten pierdolony wyjazd !- zaczął na nas krzyczeć Artur. Co on znowu wymyśla......

-czy ktoś ci każe do chuja jechać?!- zapytał krzycząc Roni.

-ej! uspokujcie się! Arczi jak nie chcesz jechać to nie, i koniec rozmowy.-w tym momencie Artur po prostu sobie odszedł.

-czemu powiedziałaś że jak nie chce to niech nie jedzie?-takie idiotyczne pytanie to tylko Ania.

-chciałabyś mieć zpiepszony cały wyjazd z powodu jego humorków?...bo ja nie chce-powiedziałam ze smutkiem na twarzy.

-no .....taki trochę zły czas na pytanie.....ale czy Calum może jechać z nami?-jaka ona jest głupia....oczywiście że może!

-pewnie!-powiedzieliśmy we 3 zgodnym chórem.

-a tak w ogóle to czym i o której jedziemy?-zapytała mnie i Rona Ania.Bo my byliśmy takimi jakby organizatorami.

-wyjeżdżamy dzisiaj pociągiem o 18, więc o 17 pod domem Jess skąd jej tata nas zawiezie na peron,bilet kosztuje 20 zł i jest ważny do poniedziałku do 10 także balujemy caaały weekend.- zaśmiał się gardłowo mój skarbek.

-no i super , mi odpowiada.-powiedziała z pełnym entuzjazmem Ania.

W tym momencie przyjechał nasz autobus. Wsiedliśmy i zajeliśmy miejsca. Zauważyłam że w autobusie znowu są ci idioci co przezywali Rona.

-no nie! nie wierze! Rudy ma znajomych hahahhahahah-ja mu zaraz łeb rozdupce.

-znowu dziewczyna cię będzie bronić cioto?

W tym momencie Ron i Calum wstali i podeszli do tych idiotów.

-masz jakiś problem cwaniaczku?-zapytał z taką powagą Calum.

-a jak tak to co? pogrozisz mi palcem- gestykulując przy tym palcem za który złapał go Calum i wypierdolił na ziemię.W tym samym czasie Ron wyjebał koleszce z prawego sierpowego i już kutas leżał.

-nic wam się nie stało?-zapytałam z troską w głosie.

-usta mnie bolą od ciętego języka jak pocałujesz to przestanie boleć- wyszczerzył się jak dziecko. Oplutł mnie ramieniem i przyciągnął do siebie lekko całując mnie w usta. Już tak sobie siedzieliśmy do końca drogi. Jest 15.30 kiedy wysiadamy z autobusu. Wszyscy wysiadamy na tym samym przystanku bo mieszkamy na jednej ulicy. Wzdłuż ulicy Słonecznej jest z 40 domów prywatnych. Zaraz przy drodzę obok przystanku jest dom Ani.

-cześć Mycha! nie zapomnij wszystkiego spakować!-pomachałam jej na odchodne.

Potem są jakieś 2 domy i dom Juli.

-proszę was nie ruchajcie się teraz żebyśmy zdążyli ok?-powiedział Ron po czym został obrzucony piorunującym spojrzeniem Juli.

-przecież żartuje Juliooo

Przeszliśmy jakieś 500 m czyli kolejne 2 domy i przechodziliśmy koło domu Artura. Zaraz obok był mój dom.

-skocze po moją torbę i przyjde do ciebie.Przygotuj co chcesz ubrać to ci powiem czy możesz takie rzeczy wziąć-mrugnął do mnie i cmoknął lekko moje usta.

-dobra idź już mój Romeo.

Wchodząc do domu poczułam cudowny zapach zupy brokułowej.

-mamo wiem że nie lubisz jak gdzieś jade, ale takie drastyczne środki jak moja ulubiona zupka? to cios poniżej pasa- podeszłam i się do niej przytuliłam. Miałam z nią i w ogóle z rodzicami super kontakt jak na ten wiek.

-idź się spakować bo zaraz siadamy- moja mama miała dar przekonywania. ^^ od razu poszłam do pokoju i wyjęłam torbę.

-więc..zabieram na pewno: spodnie z dziurami,koszulę w kratę, koszulkę z paryżem i Miki Mouse, piżamę, krótkie spodenki z wysokim stanem razy 2, spodnie przecierane i chyba wszystko. Kurwa! najważniejsze bielizna-tak wiem że mówię sama do siebie, wiem o tym......

-pojadę w czarnych getrach bo wiem że w pociągach jest zimno w nocy koszulkę i bluzę Rona.- no i super.

-Jess !Ron przyszedł!- poinformował mnie mój tata.

-spoko!-odkrzyknęłam i do mojego pokoju wszedł Roni zastając mnie klęczącą przed szafą ze stanikiem w ręce.

-o ooo,to na pewno zabierasz, i kochanie nie musisz klęczeć, jeszcze nie teraz.- podszedł do mnie i podał mi ręke żebym wstała ale ja go wywaliłam i pech chciał żeby wylądował na mnie. Zaczeliśmy się śmiać w niebo głosy. W końcu się uspokoiliśmy i usiadłam na nim okrakiem.

-a ty co ciekawego spakowałeś?-zapytałam lekko ocierając się o jego krocze.

-jak będziesz się tak ze mną droczyć to źle się to dla ciebie skończy- powiedział z zadziornym uśmiechem.

-oj boję się, co mi zrobisz?-zapytałam, teatralnie zakrywając usta ręką.

-tak się chcesz bawić? dobra- zrzucił mnie z siebie i zaczął łaskotać. Darłam się i śmiałam na przemian.

-pro-sze prze-st-aaań- mówiłam między kolejnymi napadami śmiechu.

-nie będziesz się już ze mną droczyć?-Przestał na chwile żeby dać mi złapać oddech.

-dzisiaj już nie-i cmoknęłam go w usta.

-dzisiaj?

-yhym

Widziałam jego wyraz twarzy. Za takie chwilę nie zapłacisz kartą Master Card.

-Jess! Roni! Do stołu ale to już!- słyszałam głos dochadzący z dołu.

-już!- odkrzyknęłam

-------------------------------------------------

Jestem dumna z tego rozdziału. ;)

Sprzedam następny za 3 gwiazdki jest już gotowy pytanie czy go chcecie.

Czekam robaczki !


ZakochaniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz