Rozdział I

2.1K 207 37
                                    


Rozdział I

Spotkania i debaty klasowych samorządów zawsze odbywały się na najdłuższej, półgodzinnej przerwie. W tym czasie inni uczniowie wykorzystywali ją na przygotowanie się do kolejnych zajęć, rozmowy na korytarzach lub przesiadywanie na szkolnym boisku. Inni w tym czasie jedli obiad na stołówce lub grali w piłkarzyki, które ustawiono niedawno w kantorku przy sali gimnastycznej.

Zbliżał się koniec listopada. Trzecioklasiści byli już po próbnych egzaminach maturalnych i zaczynali powoli zastanawiać się, które ostatecznie przedmioty będą zdawać w maju. Również niektóre dziewczyny coraz bardziej przejawiały zainteresowanie studniówką, do której zostały tylko dwa miesiące. Plotkowały więc kto z kim pójdzie, gdzie ostatnio widziały balowe sukienki lub który salon kosmetyczny oferuje niedrogie, a piękne wykonanie makijażu i manikiuru.

Zaś, co roztropniejsze osoby śledziły uważnie rankingi uniwersytetów i próbowały oszacować swoje szanse na pomyślne zdanie egzaminów. Z roku na rok matury były coraz to trudniejsze, więc trzeba było się porządnie przykładać do nauki. Co prawda, wiele zależało tu od samych uczniów, jednak nauczyciele zamiast pomagać i motywować, coraz szybciej gonili z materiałem, zadawali dużo prac domowych i niemalże codziennie zapowiadali jakąś kartkówkę lub sprawdzian.

Podobnie wyglądała też sytuacja w młodszych klasach, tyle, że tam uczniowie jeszcze nie myśleli o maturze. Fakultety dopiero co zostały wybrane, więc gdyby gdzieś się powinęła noga, zawsze można było jeszcze przenieść się na inne przedmioty. Nauczyciele byli bardziej wymagający i co gorsza nie odpuszczali tak łatwo jak maturzystom. Każdy nauczyciel uważał się za guru i podkreślał, że to jego przedmiot jest najważniejszy. Kartkówki, sprawdziany czy odpytywania przy tablicy były więc chlebem powszednim młodszych roczników. Do tego uczęszczali przecież do jednego z najlepszych liceów ogólnokształcących w mieście.

Jedyne, co należało do przyjemności to wycieczki szkolne i dyskoteki. Akurat zbliżały się andrzejki, więc dyrektor chętnie zgodził się na urządzenie imprezy na sali gimnastycznej w najbliższy wtorek. Uczniowie już odliczali dni to tego wydarzenia, rzecz jasna zwłaszcza dziewczyny były bardzo  podekscytowane i o niczym innym nie plotkowały podczas przerw.

- To już za niecały tydzień! – emocjonowała się Barbie, najładniejsza dziewczyna z 2 „c".

Tak naprawdę nazywała się Basia, ale bardzo nie lubiła swojego imienia, dlatego wolała, żeby inni zwracali się do niej imieniem najsłynniejszej lalki. Właściwie to bardzo do niej pasowało, gdyż była jej żywą kopią. Swoimi dużymi, jasnymi oczami w oprawie ciemnych rzęs, przyciągała uwagę wszystkich chłopaków w szkole.

W tej chwili, gdy rozmawiała o zbliżającej się dyskotece, siedziała podczas przerwy w szkolnej stołówce, gdzie przy najbliższym stoliku zauważyła kilku pierwszoklasistów, którzy to puszczali do niej oczko lub szczerzyli zęby na jej widok. Barbie bardzo podobało się być adorowaną przez innych, więc aby jeszcze bardziej pobudzić u chłopaków zainteresowanie jej osobą, co jakiś czas zarzucała za siebie długie, blond włosy o odcieniu platyny lub odwracała się w ich stronę, posyłając słodkie uśmiechy.

Dziewczynie towarzyszyła przy stoliku jej najlepsza przyjaciółka z klasy, Agata, która w odróżnieniu od Barbie nie uważała temat dyskoteki za porywający.

- Nie przesadzaj! To tylko dyskoteka andrzejkowa, nic szczególnego. - Machnęła ręką, słysząc przesadną ekscytację w głosie koleżanki.

Agata zawsze podchodziła z rezerwą do szkolnych imprez, aczkolwiek zawsze w nich uczestniczyła. Jednak wcale nie po to, aby jak inne dziewczyny tańczyć, czy podrywać chłopaków, lecz aby robić pewne spostrzeżenia. Bowiem wszyscy wiedzieli, że jest ona matką chrzestną klasowych związków. Kojarzyła pary, przewidywała kto z kim będzie, a kto zerwie. Mimo, że sama nigdy nie miała chłopaka, każdy wiedział, że ta niepozorna brunetka o przenikliwym, bystrym spojrzeniu i analitycznym umyśle, jak na mat-fiza przystało, posiada prawdziwy talent matrymonialny. Dziewczyny, zarówno maturzystki jak i te z młodszych roczników, chętnie zwierzały się jej ze swoich problemów miłosnych i nie raz prosiły ją o rady. W taki oto sposób Agata zyskała w oczach szkolnej elity, stając się osobą tytułowaną mianem Swatki.

Gang Ściągaczy [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz