Rozdział XIX

464 88 12
                                    


Rozdział XIX

Gdy tylko w całym liceum rozbrzmiał dzwonek kończący przerwę, grupka uczennic z 2 „b" wybiegła z szatni w kierunku sali gimnastycznej. Nauczycielka od wychowania fizycznego jak zwykle się spóźniała, więc miały jeszcze kilka dodatkowych minut na rozmowę. Wtem na całej długości korytarza prowadzącego do szatni dały się słyszeć czyjeś głośne kroki.

- To ona! – krzyknęła Malwina, po czym pozostałe dziewczyny zaczęły szeptać między sobą i co jakiś czas spoglądać podejrzliwie w kierunku osoby, która z każdym krokiem była coraz bliżej ich grupki.

- No i co? – zaczęły dopytywać jedna przez drugą, gdy po chwili ujrzały przed sobą ledwo łapiącą oddech Marysię Hanicką.

- Cóż... poszłam do niej i oddałam kartkówki... - odparła licealista, nabierając powietrza w płuca. - Chemiczka zaczęła dopytywać, czy nikt nie widział, że zostawiła je w moim zeszycie.

- I co powiedziałaś?

- Oczywiście przytaknęłam... i wtedy powiedziała, że jestem bardzo uczciwą osobą. – Przyśpieszony oddech Marysi w jednej chwili przerodził się w wybuch płaczu. – Jak ja się strasznie z tym czuję. Nie wierzę, że ją okłamałam. To nie może wyjść na jaw! – Drugoklasistka przełknęła ślinę, po czym otarła kapiące łzy z zaczerwienionych policzków.

Dziewczyny z klasy 2 „b" nie miały wyrzutów sumienia, że w tak sprytny sposób udało im się przechytrzyć panią Butan. Na wieść, że Marysia pomyślnie załatwiła sprawę, natychmiast wybuchły okrzykiem radości i zaczęły przybijać sobie piątki.

- Co tak się cieszycie? Pewnie jakieś lekcja wam przepadła... - Wtem usłyszały za sobą głos wuefistki, która właśnie wyszła z kantorka przy sali. – Marysiu, a ty dlaczego nieprzebrana?

- Ja, ja jestem dzisiaj niedysponowana – szepnęła nieśmiało nastolatka.

- Rzeczywiście, coś marnie wyglądasz.– Kiwnęła głową nauczycielka, po czym otworzyła drzwi od sali i nakazała jednej z dziewczyn zacząć rozgrzewkę.

Marysia zajęła cicho miejsce na ławce. Nie lubiła zajęć z wychowania fizycznego, więc w duchu cieszyła się, że ominie ją bieganie za piłką. Tego dnia wuefistka postanowiła, że uczennice rozegrają mecz koszykówki. Gdy tylko podzieliła drugoklasistki na dwie drużyny, stwierdziła, że przed rozgrywką warto im przypomnieć zasady gry fair play.

- Dlaczego nawet na tak nudnej lekcji jak „wf" musiał być poruszony temat uczciwości – szepnęła sama do siebie Marysia, gdy po wykładzie nauczycielki, udała się do tabliczki z wynikami. – Dlaczego właśnie dziś!? - Skarbnikowa westchnęła ciężko, po czym spojrzała bez wyrazu w stronę roześmianych koleżanek.

One miały za nic zasady, nadal podkładały sobie nogi i wyrywały piłkę, jakby były małymi dziećmi na placu zabaw. W końcu liczyła się tylko wygrana! Podobnie było w szkolnej polityce. Nikogo nie obchodziło, jakim sposobem zdobędzie się ściągi od Cerebro, ważne, żeby był efekt tych działań. Choć na początku uczniowie 2 „b" dziękowali Marysi za pomoc, wkrótce ich miłe uśmiechy i pełne słodyczy pochwały zmieniły się w złośliwe komentarze i obraźliwe plotki. I choć jej relacja z bossem dawała jej pewnego rodzaju immunitet, a nawet i jakieś znaczenie w licealnej hierarchii, nierzadko słyszała od dziewczyn z klasy kilka gorzkich słów za swoimi plecami.

- Cicha woda brzegi rwie... kto by pomyślał, że ta nieśmiała Marysia będzie się lizać z bossem Gangu Ściągaczy!

- Ciekawe, co będzie, jak się o tym dowie Angelina?

Gang Ściągaczy [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz