Rozdział 2, czyli, czy z tej nowej znajomości będą problemy?

920 53 1
                                    

Od tego pechowego zdarzenia minęły dwa dni. Po powrocie do instytutu, Hodge był na nich zły, że względu na to, że powiedzieli, że idą na imprezę, a wrócili zabrudzeni krwią wampirów. Isabelle i Jace dostali szlaban na dwa dni w postaci braku wychodzenia poza instytut, a Alec miał tego dopilnować. Doszło więc do tego, że cała trójka przez te dni trenowała, doskonaląc swoje umiejętności.

-Mam dość siedzenia w instytucie-powiedział Jace, po raz setny w przeciągu godziny.

- Jeszcze pół godziny i będziesz wolny-odpowiedział na nie zadane pytanie Alec.

-Czemu akurat pół godziny, a nie teraz?-spytała Isabelle, która była
znużona tak samo jak Jace, siedzeniem w instytucie.

-Za jakieś pół godziny, Hodge zamknie się w bibliotece i przez następne kilka godzin nie będzie z niej wychodził.

-Sprytne-przytaknęli.

Jak obiecywał Alec, pół godziny później Hodge zamknął się w bibliotece, a oni w spokoju mogli wyjść na miasto. Po krótkich przemyśleniach uznali, że pójdą do Taki.

***

-Magnus nie będzie zły, że od kilku dni go unikasz?

-Niko, od kiedy interesuje cię jego zdanie?

-Wiesz, że nie mogę kłamać, Victorio, a prawdy chyba nie chcesz znać.

Dziewczyna zamiast odpowiedzieć, pocałowała go namiętnie. Tak od dwóch dni wyglądał dzień Victorii. Po tym jak uratowała Nocnych Łowców (swoją droga nawet nie wiedziała kim oni są), unikała swojego współlokatora, żeby uniknąć rozmowy z serii Ile razy mówiłem ci, żebyś się nie wychylała?. Siedziała w Taki z braku ciekawszych rozrywek. Kiedy jej "chłopak" musiał pracować, ona zbierała informacje na temat uratowanych Nefilim. Niestety nic nie znalazła.

-Na pewno nic o nich nie wiesz?-spytała.

-Na pewno... Odwróć się dyskretnie.

- Ale po...-nie zdarzyła dokończyć zdania, a Niko skierował jej głowę na wejście do restauracji. Zobaczyła tam ich. Trójka Nocnych Łowców właśnie od tak weszła do środka, a ona szukała ich przez 2 dni - Chyba przestanę cokolwiek robić, skoro samo to do mnie przychodzi-mruknęła do sobie.

***

Wchodząc do restauracji, nie obeszło się bez podejrzanych spojrzeć ze strony Podziemnych. Nie od dziś wiadomo, że Podziemni i Nocni Łowcy nie przepadają za sobą. Oczywiście zdarzały się wyjątki, ale tak jest wszędzie.

Siedząc w boksie i myśląc co zamówić, Izzy odruchowo przekręciła głowę w bok i zobaczyła jak wilkołaki zaczepiają dziewczynę, która uratowała im życie. Chyba czas się odwdzięczyć, pomyślała.

-Chłopcy, zostawcie ją, co?-powiedziała wstając.

-Bo co?-odwarknął z jeden z nich.

-Chyba wasz przywódca nie będzie zadowolony z tego, że zaczepiacie niewinna dziewczynę.

Podziemni, niezadowoleni z tego, że ktoś im zwraca uwagę, puścili dziewczynę, popychając ją do przodu.

-Dzięki ...-zawahała się lekko.

- Isabelle.

-Dziękuję Isabelle za pomoc, ale poradziłabym sobie sama. Potrafię o siebie zadbać.

-W to nie wątpię-powiedziała Izzy-Może chcesz zjeść z nami?-spytała i wskazała na stolik.

-Czemu nie? A tak przy okazji mam na imię Victoria.

***

Dziękuję za przeczytanie. Jeśli się spodobało to ocen i komentuj.
XoXo

Dary Anioła, czyli co się działo przed poznaniem Clary | ZAKOŃCZONE | KOREKTAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz