Dzień zapowiadał się wspaniale. Alec zdarzył okłamać matkę, wymkanąć się z Instytutu, zgubić się w metrze i jeszcze zmoknąć. Stał przed Taki, czekając na Izzy i Jace'a. Według planu, który wymyślili, Alec miał wyjść niezauważony, a po jakimś czasie Isabelle miała zauważyć, że jej brat gdzieś zniknął. Razem z Jace'm mieli powiadomić Hogde'a, że idą go poszukać. Plan był o tyle genialny, że tak naprawdę nikogo nie oszukali, a jedynie ukryli pewne fakty. Niestety czasami tak trzeba. Chłopak chodził w te i z powrotem, wiedząc, że od 15 minut jego przyjaciele powinni już tu być. Z zamyślenia wyrwał go sygnał SMS-a.
Nie bądź zły, ale spóźnimy się . Spotkajmy się na miejscu. Mama zatrzymała nas na rozmowę -.-
Alec przeczytał wiadomość kilka razy i uznał, że następnym razem muszą wymyślić lepszy plan, bo najwyraźniej te najprostsze zawodzą. Nie zostało mu nic innego jak iść do domu czarownika samemu. W końcu był już tam z kilka razy. Jednak teraz będzie tam pierwszy raz sam od momentu pocałowania go w Paryżu. Czy to była dobra decyzja? W końcu Magnus, nie odrzucił Nefilim, ale tak naprawdę nic więcej nie powiedział. A co jeśli tak naprawdę nie czują tego samego, a jedynie on się okłamuje? Te wszystkie myśli sprawiały, że Nocny Łowca bał się iść sam do Bane'a. A żeby było zabawniej to co napędzało jego strach, czuło euforie. Nim na dobre się zamyślił, znalazł się przed drzwiami czarownika. Nie pewnie naciskał przycisk domofonu, po czym drzwi się otworzyły. Szedł delikatnie po schodach, kiedy znalazł się w mieszkaniu, rozejrzał się po nim. Od wczoraj wygląd trochę się zmienił, przestawiono meble i dodano jedną kanapę w odcieniu ciemnego bzu. Na jednej z nich, siedział Magnus. Alec uśmiechał się lekko i pospiesznie usiadł koło niego, jednak zachowując bezpieczną odległość.
- Jace i moja siostra trochę się spóźnią. Problem z wyjściem z Instytutu - powiedział nieśmiało.
- Jeśli przyjdą przed Jocelyn to będzie coś. Albo przed tym jak ten leń wstanie z łóżka - pokazał na jedne z zamkniętych drzwi. To musiał być pokój Victorii.
Siedzieli tak w ciszy, która była lekko niezręczna dla obydwu stron. Nocny Łowca starał się ułożyć w głowie idealne pytanie, które dotyczyło by jego relacji z Magnusem. Niestety wszystko co wymyślił brzmiało bez sensu lub straciłoby go z wypowiedzeniem na głos pytania. Mętlik myśli nie pozwał mu racjonalnie myśleć. W końcu zamiast sensownej wypowiedzi, zaczął bełkotać.
- Hmm mam pytanie .. a raczej kilka pytań .. Ale w sumie to jedno .. Nie wiem jak zacząć... Eee, bo no widzisz, po tym co się stało w Paryżu. No i źle zacząłem.. No bo widzisz...
- Zgaduje, ale tylko zgaduje, że chcesz spytać, czemu odwzajemniłem pocałunek?
- Tak... Nie... Chyba.. Nie wiem... To znaczy tak... Coś się nie mogę dziś wysłowić.
- Właśnie widzę - czarownik się zaśmiał - A odpowiadając na twoje, a raczej moje, ale twoje pytanie. Czemu to zrobiłem? Jeśli mam być szczery to nie mam pojęcia. Pewnie dlatego, że mi się podobasz. Jednak jeśli byłbym na miejscu twojej sytuacji, albo i swojej, nie miałbym tyle odwagi, a żyje już pięćset lat.
- Pięćset? Nie wyglądasz na tyle.
Magnus zaśmiał się, już dziś po raz drugi po jego słowach. Czarownik zaczął rozmowę, a kiedy ją ciągnęli zapominając o czasie. Liczył się tylko fakt, że byli razem i nic tego nie mogło zmienić. Rozmawiali o wszystkim od ulubionych kolorów po znienawidzone miejsca w NY. Niby znali się tydzień, ale to jak cała wieczność. Dwie pokrewne dusze.
Przegadaliby cały dzień jak nie dłużej, ale w pewnym momencie usłyszeli domofon. Czarownik wstał i otworzył drzwi. W progu stanęli Jace i Isabelle.
- Alec mówił, że się spóźnimy? - spytała Izzy.
- Może tak. Może nie - odparł lekko, wpuszczają młodych Nefilim do środka-I tak musimy poczekać na Jocelyn.
Nocni Łowcy usiedli na kanapie, ale Magnusowi nie było to pisane, bo domofon znowu zadzwonił. Tym razem była to Jocelyn Fray. Miała rude włosy i zielone oczy. Była ubrana w jeansowe ogrodniczki i musiała wcześniej malować, bo na ubraniu i twarzy pozostały jej reszki wyschniętej farby.
- Miło cię widzieć - powiedział gospodarz.
- Mi ciebie też, ale to niestety wiąże się kłopotami. Gdzie jest obraz? - spytała.
Alec zerwał się z kanapy i podniósł z pod ściany dzieło. Mona Lisa szybko zmieniła się w portret jednego z Herondale'ów. Chłopak położył obraz na szklanym stole. Rudowłosa kobieta stanęła nad nim, po czym zanurzyła rękę w płótnie. Po jej wyjęciu, trzymała stele. Wyglądała bardzo artystycznie. Miała delikatne wgłębienia w kształcie róż, a czubek był wygrawerowany w ten kwiat. Zadziwiające jak bardzo pasowała ona do Victorii.
- Tylko tyle mogę zrobić - powiedziała i wyszła z mieszkania.
- Teraz któreś z was musi narysować specjalną runę, usuwającą Znak - stwierdził czarownik, obracając stele w ręce.
Lightwoodowie z Jacem popatrzyli się na sobie, jakby dyskutowali bez użycie słów. Ostatecznie Alec poszedł do Magnusa, wyciągając rękę po runiczny przedmiot.
- To co? Idziemy ją obudzić? - spytał wskazując na pokój.
Nagle drzwi się otworzyły, a z środka wyszła Vic. Owinięta w beżowy koc, stała w progu. Rozczochrane włosy i wymięta piżama świadczyły o tym, że musiała przed chwila wstać. Pierwszy raz Nocni Łowcy mogli zobaczyć jej wilcze uszy, które zawsze zakrywała. Jednak mimo tego, coś się w niej zmieniło. Oczy miała nieobecne, a cała twarz wyrażała przerażenie pomieszane z rozpaczą i smutkiem. Magnus wyczuł, że coś jest nie tak, dlatego poszedł do niej i przytulił.
- Co się stało? - spytał, głaszcząc dziewczynę po włosach.
- Nie mam siły na sarkazm. O ile wiem czarownicy mają prorocze sny, prawda?
- Ale co to na ze sobą wspólnego? - pytanie Izzy, chcieli zadać chyba wszsycy.
- Nie ma ucieczki od twojej klątwy. Nie ważne, co zrobisz, ona zawsze wygra. Nawet śmierć ci nie pomoże. I tu mała przestroga. Z dniem twej śmieci, od dnia następnego nikt o tobie pamiętać nie będzie. Jakbyś nigdy nie istniała - powiedziała cicho. Po czym szybko dodała - Byłam na łące, takiej idealnej, ale nie było z niej wyjścia. Później pojawił się demon i powiedział, to co wam zacytowałam.
- Chcesz nam powiedzieć, że...
- Nie wiem, co chcesz powiedzieć Jace, ale moje śmierć to jedyne rozwiązanie.
***
Czuje się w obowiązku powiadomić Was, że do końca zostały 2 rozdziały +epilog
Dziwnie jest kończyć coś, co pisze prawie pół roku
Xoxo
CZYTASZ
Dary Anioła, czyli co się działo przed poznaniem Clary | ZAKOŃCZONE | KOREKTA
FanfictionZastanawiało Was kiedyś co się działo z Alekiem, Isabelle oraz Jace zanim poznali Clary? Moja historia pokaże co się mogło wtedy zdarzyć.