Rozdział 15, czyli życie to jedna wielka ironia

272 26 5
                                    

- Jak to możesz przyjść dopiero jutro?

Rozmowa Victorii z Jocelyn ciągnęła się już kilkanaście minut. Dziewczyna chodziła od ściany do ściany z telefonem przy uchu starając się nie zdenerwować. Niestety nie zbyt jej to wychodziło.

- Jocelyn, umówiliśmy się... Rozumiem to... Ale ty... Jak umrę to będzie twoja wina - po tych słowach, czarownica się rozłączyła.

- O co chodzi? - spytał Magnus, podając jej kubek, z czymś ciepłym.

- Jocelyn nie może dziś przyjechać. Jest na farmie Luke'a, kojarzysz go, nie? Sprawdza, czy nadaje się by nauczyć Clary postaw, które powinien znać każdy Nocny Łowca. Najwcześniej wrócą wieczorem, więc przyjedzie dopiero jutro.

- To w sumie dobrze, że Lightwoodowie poszli do Instytutu. Dam im znać, że na razie nie potrzebujemy ich pomocy.

Czarownik wstał z kanapy i poszedł do blatu w kuchni, gdzie leżał jego telefon. Vic przyglądała mu się uważnie, zastanawiając się, co się stało po tym jak zostawiła Magnusa samego. Bo coś musiało.

- Co jest? -  spytał, czując jej wzrok na sobie.

- Tak się zastanawiam.. - zaczęła niepewnie - Co się stało zanim przyszłyśmy z Isabelle do was?

Magnus się zakrztusił i odłożył telefon. Jego kocie oczy na chwilę zabłysły. Spojrzał na nią dziwnym wzrokiem.

- Co masz na myśli?

-  Nie jestem pewna. Bo kiedy sobie poszłam, wyglądałeś na przygnębionego, a kiedy przyszłam z Isabelle byłeś radosny. No w pewnym sensie. Dziwnie się czuje nie wiedząc, o co chodzi.

- Nic się nie stało. Dramatyzujesz, jak zawsze.

- Kłamiesz

- Chcesz wiedzieć?

- Tak.

- Na pewno?

- Po prostu mów.

***

Alec i Izzy siedzieli w Taki. A raczej czekali na zamówienie, bo według wersji Jace'a właśnie tam się znajdowali, a nie w Paryżu.

- Bardzo wiarygodne wyjaśnienie wymyślił.

Siostra mu przytaknęła. Od kiedy wyszli z mieszkania Magnusa, przyglądała się bratu cały czas. Miał te same czarne włosy, niebieskie oczy i sposób bycia. Ale jednak coś się zmieniło, coś naprawdę ważnego.

- Mam coś na twarzy, że się tak patrzysz? - spytał Alec z dziwnym spojrzeniem.

- Nic nie masz. Tylko, coś się w tobie zmieniło po tej naszej pięknej wycieczce, a ja nie wiem co.

- Zdaje ci się - odparł. W tym samym momencie odebrał zamówienie z baru.

W drodze do Instytutu szli nie odzywali się do sobie. Isabelle zastanawiała się, co zmieniło się w Aleku, a Alec myślał nad dobrą wymówką do odpowiedzenia siostrze. Na przecznice przed ich domem, Izzy nie wytrzymała i powiedziała wprost:

Dary Anioła, czyli co się działo przed poznaniem Clary | ZAKOŃCZONE | KOREKTAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz