Rozdział 5, czyli gdzie zacząć szukać?

540 39 1
                                    

- Czy to jest w ogóle możliwe?

To pytanie padło już ust każdego, nawet po kilka razy. Victoria siedziała przerażona tym jak mogła o czymś takim zapomnieć, Magnus zastanawiał się, czemu nigdy wcześniej o czymś takim nie słyszał, a Alec i Isabelle się pogubili w ilości przyswojonych wiadomości. Każde z nich nie mogło pojąć jak to mogło się stać. I czemu akurat teraz, a nie wcześniej. Przynajmniej mieli jeden trop. Victoria była w połowie Nefilim.

- Skoro masz anielska runę, to twoi rodzice musieli być Nefilim. Jak byli Nocnymi Łowcami, to łatwo będzie znaleźć twoich przodków w księgach. Kiedy będziemy wiedzieli kim jesteś, będziemy mogli ci pomoc - powiedział Alec. Z dziwnym przyczyn chciał im pomóc. Ale kto chciał pomagać, takiej dziwaczce jak ona? A może to nie względu na nią Lightwoodowie jej pomagają.

***

- Jest 5 rano, a my dopiero wracamy do Instytutu. Musi ci chyba bardzo zależeć.

- To nie tak, że mi bardzo zależy.

- Tylko jak?

Żadna rozsądna odpowiedź nie przychodziła Alecowi do głowy. Co miał powiedzieć? Że pomaga Victorii, bo chce się zbliżyć do Magnusa. To brzmiało dziwnie w jego myślach, a co dopiero na głos. Poza tym siostra ani nikt inny tego nie zrozumie. Nie zrozumieją jak to jest czuć coś poważnego do osoby, do której nic takiego nie powinno się czuć. Przez to z każdym dniem ukrywanie tego, jest coraz trudniejsze. A nawet jeśli założyć, że ktoś to zrozumie, będzie mógł pożegnać się z szacunkiem Clave, dla których tradycja i prawo są najważniejsze.

- Po prostu chce pomóc. Głupio by było odmówić, po tym jak byliśmy świadkami tej sytuacji.

- O co chodzi? - Isabelle zatrzymała brata, łapiąc go za ramię - Ostatnio dziwnie się zachowujesz. Nawet jak na ciebie.

- Naprawdę o nic. Tylko ... - Alec popatrzył jej prosto w oczy - Nie wiem co się ostatnio ze mną dzieje. Nawet nie wiem jak to opisać.

- Przynajmniej się do tego przyznajesz. Jak nie chcesz nie musimy o tym rozmawiać. Chyba, że musimy?

- O czym musicie porozmawiać? - spytał Jace, opierając się o bramę Instytutu.

***

- Załóżmy, że zrozumiałem tą historię. Ale nasuwa mi się jedno pytanie. Czemu nie wzięliście mnie ze sobą? - spytał Jace, patrząc na Aleca.

- Odpowiedź nie wiem cię satysfakcjonuje? - odpowiedział Alec pytaniem.

Isabelle z bratem wyjaśnili, chłopakowi, co się stało u Magnusa. Pominęli tylko to, że pomysł był Aleca, a nie Izzy. Kiedy Jace zaczynał łapać historię, dochodził kolejny wątek i na nowo się gubił. Ostatecznie odpuścił sobie zrozumienie niektórych rzeczy.

- Nie do końca, ale chyba wolę nie wnikać w to co się tam działo. Więc jak zamierzamy pomóc?

***

- To co, masz jakieś podejrzenia z jakim rodem mogę być spokrewniona?

- To nie jest takie proste, Victorio. Z wyglądu nikogo mi nie przypominasz, a charakter masz jak Herondale, z którymi na pewno nie jesteś spokrewniona.

- Skąd ta pewność?

Czarownica od kilku godzin zamęczała Magnusa pytaniami. Chciała dowiedzieć się jak najwięcej o tym kim jest i kim była jej rodzina. Niestety w tej sprawie nie potrafiła być cierpliwa. Z każda następną minutą czuła się coraz gorzej i nikt nie wiedział jak jej pomoc. To straszne uczucie, kiedy nie wiesz co ci jest i jak można ci pomoc.

- Znałem wielu o tym nazwisku i nie słyszałem, żeby komuś spłonął dom. Musisz być cierpliwa.

- Łatwo ci mówić - powiedziała dziewczyna i padła na łóżko. Magnus w tym czasie poszedł do kuchni po kawę. Nie mógł przestać myśleć o Alecu. O chłopaku, którego tak naprawdę nie zna. O jego niebieskich oczach.

- Wiem co musimy zrobić, ale to ci się nie spodoba-powiedział głośno, po czym wyciągnął telefon i wybrał numer o tajemniczej nazwie.

***

Z góry przepraszam za krótki rozdział ( brak czasu i weny ;).
Jeśli ci się spodobało to koniecznie ocen i zostaw komentarz.
Dzięki
Xoxo

Dary Anioła, czyli co się działo przed poznaniem Clary | ZAKOŃCZONE | KOREKTAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz