Rozdział 10, czyli przeszłość do nas wraca?

338 27 8
                                    

- Tessa? Ta zmiennoksztautna? - spytał Alec, przypominając sobie historię, która słyszał zaledwie wczoraj. Albo wcześniej. Albo i później. Coś z tym czasem jest nie tak.

- Tak - skierował odpowiedź do Aleka - Brat Zachariasz musiał jej przekazać, co się z tobą dzieje-a tą do Vic.

- No dobrze, ale po co? Raczej ona mi nie pomoże. Nie to, że w nią nie wierzę, ale sam wiesz.

- Ale skąd pewność, że to ona? - wtrącił się Alec. A potem nastała cisza. Oboje się z nim zgodzili. Nie mieli pewności, że to faktycznie była Tessa.

- Wystarczy zdjąć czar z naszyjnika - powiedział Victoria i wzięła przedmiot do rąk. Zamknęła je szczelnie i przymrużyła oczy. Z jej dłoni zaczynało się iskrzyć niebieskie światło. W jednej chwili zamiast diamentowego naszyjnika, ukazał mechaniczny aniołek na łańcuszku. Alec patrzył z niedowierzaniem. Widział już różne rzeczy, ale to najwyraźniej go przerosło. Teraz przynajmniej wiem, czemu to było takie ciężkie, pomyślał podchodząc do Vic.

- Ładny prawda? - spytała się chłopaka, jednocześnie przenosząc wzrok na Magnusa-To na pewno Tessa. Tylko ona z tego co wiem, nigdy się z tym nie rozstaje.

Czarownik jej przytaknął. Domyślił się też, że skoro wisiorek był pod urokiem, list też musi być. Przejechał ręką nad kartką. Ukazała mu się wiadomość, napisana po angielsku. W rogu kartki widniał podpis, który nie należał do Tessy.

- Tego bym się nie spodziewał. A może i tak.

***

- Ile będziemy tak chodzić?

Isabelle zignorowała pytanie Jace'a. Od kilku godzin chodzili po Nowym Jorku, bez znaczącego celu. Nie mogli wrócić do Instytutu bez Aleka, a gdzie jest wiedzieli tylko po części. Poza tym sami nie trafiliby do mieszkania Magnusa.

- Czy ja wiem? Aż wpadniemy na dobry pomysł, jak wyjaśnić nieobecność Aleka.

Aktualnie znajdowali się gdzieś na pograniczu Manhattanu i Brooklynu. Okolica w żaden sposób nie przypominała miejsca, gdzie mieszkali. Było to osiedle piętrowych, starodawnych bloków. Wszędzie było zielono i nigdzie nie było ludzi, ze względu na wieczorną porę. Oprócz jednej dziewczyny, która właśnie wyszła zza rogu.

- Tak, właśnie wracam do domu.... Nie pozwoli mi wyjść dziś na wasz koncert... I tak już jestem spóźniona... Mówię ci przecież, że nie chce jej wkurzyć, Simon... Muszę kończyć - kończąc rozmowę, dziewczyna wpadła na Jace - Bardzo przepraszam, nie zauważyłam cię, was -poprawiła się szybko, spoglądając na Izzy.

Nocni Łowcy byli zdziwieni, w jaki sposób Przyziemna mogła ich zauważyć. Specjalnie użyli runów, które powinny jeszcze działać, a ona ich od tak widzi.

- Ty nas widzisz? - spytał Jace, przyglądając się jej uważnie. Była bardzo niska, miała rude włosy i ubrana w kolorowy T-Shirt i zwykle jeansy.

- To chyba logiczne. Szczególnie, że właśnie na ciebie wpadłam i cię przepraszam.

Isabelle chcą wybrnąć z sytuacji powiedziała, że jej brat jest bardzo smutny i ma wrażenie, że nikt go nie zauważa. Oczywiście to bardzo mijało się z prawda, ale rudowłosa uwierzyła i poszła w swoją stronę.

Dary Anioła, czyli co się działo przed poznaniem Clary | ZAKOŃCZONE | KOREKTAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz