Na początek chciałabym podziękować, ponieważ dzisiaj wybiło tysiąc wyświetleń. Nigdy się nie spodziewam, tak dużej ilości. Jestem wdzięczna, że tyle osób to czyta. Dziękuję!
^^^^^^^^^^^^^^^KURT
Jestem z Blainem już ponad tydzień. Niby każdy dzień wygląda tak samo, ale jednak przy Blaine jest inny. Codziennie rano i wieczorem jestem w szpitalu, a południami chodzę na próby. Osiem dni minęły w spokoju, mój chłopak nie miał żadnych bolesnych objawów, Sebastian się nie pojawił. Wszystko się układało. Zwłaszcza to, że Blaine jutro wychodzi. Niesamowicie się cieszę! Już nie mogę się doczekać, kiedy będzie ze mną mieszkał. Owszem to szybkie tempo, bardzo szybkie, nie wiem czy temu powołamy, ale chcę spróbować. Chcę być z Blainem!
- Tak się cieszę, że jutro będziesz już w domu.
-Tak, ja też...
Po jego minie wnioskuję, że niezbyt się cieszy...
-Co jest? Coś nie tak?
-Wszytko dobrze, tylko...
-Tylko co??
-Bo nasz związek, przychodzi na kolejny poziom i nie dosyć, że razem zamieszkamy. To jeszcze na dodatek, zmuszam Cię byś mnie przyjął pod swój dach. A co jeśli, po dniu będziemy się mieli dosyć? A co jeśli Sebastian wróci? A właśnie muszę iść po swoje rzeczy?
Jestem zdziwiony tymi pytaniami, tym spostrzeżeniami. Ogromnie się boję, nie wiem co będzie dalej, więc na początek po prostu by już przestał, rozmyślać. Zamykam jego usta pocałunkiem. Wszytkie jego wątpliwości, chcę rozwiać . Chcę, by poczuł, że jestem tak samo przerażony jak on,ale wierzę że razem damy radę. Kiedy odrywam się od niego, zaczynam patrzeć mu prosto w oczy. I mówię:
-Kochany posłuchaj! Wiem, że to wielki krok, bo tak naprawdę nie znamy się długo, zwłaszcza, że nie mieliśmy okazji się bliżej poznać, ze względu na wydarzenia, ale myślę, że dzięki temu jesteśmy silniejszi. I nasz związek, będzie mocniejszy. Nie odpowiem Ci na Twoje pytania, bo sam bym chciał znać odpowiedzi, ale dlatego jesteśmy razem, by każda wątpliwość jaka siedzi Ci mi w głowie...
Rozwiążemy je razem...
Dobrze? Musismy się tylko trzymać razem i być blisko!-Masz rację!
I znów całujemy się namiętnie.
...
- Musimy przestać się całować, zaraz się skończy godzina odwiedzin.
-Słyszę jak tylko Blaine mruczy, niezrozumiałe - Tak,tak minutkę
To dość zabawne
-Naprawdę muszę już iść, jutro przyjadę z Rachel i Finn'em. I pojedziemy do mnie.
-Nie wiem jak Ci się odwdzięczę...
-Nie musisz - i odrywam się od jego cudownie miękkich ust
-To do zobaczenia
-Do jutra skarbie
...
BLAINE
Tak! To dziś w końcu! Nadszedł dzień, powrotu! Powrotu do życia, powrotu do nowego życia, które chcę spędzić z Kurtem. Z jednej strony nie mogę się doczekać, ale z drugiej boję się jak cholera. Za godzinę, po mnie przyjeżdżają, a za chwilę przyjdzie lekarz, powiadomić o moim ostatecznym stanie zdrowia.
-Panie Anderson to były dość poważne uszkodzenia, więc musi się Pan naprawdę mocno oszczędzać. Przepiszę Panu leki przeciwbólowe, gdybyś ostry ból się powtarzał. A jeśli nawroty powrócą, proszę niezwłocznie zgłosić się do szpitala.
-Dziękuję Panie doktorze, postaram się wypełnić wszystkie zalecenia. Naprawdę Dziękuję.
-Proszę być ostrożnym. Powodzenie
-Dziękuję
Skończyliśmy rozmowę i w tym samym momencie przyjechali po mnie. Kurt, Rachel i Finn. Najpierw witam się z moim chłopakiem, następnie z Rachel i Finnem. Uwielbiam ich jako parę, przyjechali kilka razy, sprawdzić jak się czuje. Bardzo to doceniam. Oni naprawdę do siebie pasują.
Jeśli kiedyś się ożenie to chciałbym być jak oni. Tak szczęśliwy!-Wszystko wziąłeś? -Słyszę głos Finn'a
-Nie miałem za dużo rzeczy, więc tak.
-No to pożegnaj się ze salą szpitalną, bo mamy nadzieję, że już tu nie wrócisz. - dopowiada Rachel.
Kiedy wchodzilśmy do samochodu, zacząłem się myśleć poważnie nad tym, że będę teraz mieszkał z Kurtem, a nic nie mam. Ani jednej rzeczy. Dlatego mówię:
-Wiem, że unikacie tego tematu, ale muszę jechać do Sebastiana - przerwałem by spojrzeć na ich twarze.
-Muszę wziąść swoje rzeczy, zamknąć ten rozdział raz na zawsze. I szczerzę chciałbym, żebyście mnie w tym wspierali,byście ze mną tam pojechali.Cała trójka ma twarze zaniepokojone, ale żadne nic nie mówi, patrzą na siebie raz za razem. W końcu pierwszy odzywa się Finn
-Pewnie stary! Możemy zaraz tam jechać, żebyś miał to z głowy!
-Dziękuję.
-No to w drogę - Rachel nie pewnie mówi, sztuczne się uśmiechając.
Mój chłopak nic nie mówi. To mnie jeszcze bardziej dobija. Cała droga mija bardzo powolno, ponieważ nikt się nie odzywa, nawet radio nie zostało włączone. Było słychać tylko silnik samochodu. Od czasu do czasu mówiłem gdzie mąż Rachel ma jechać. A od Kurta, nadal nic nie słyszałem.
-Jesteśmy! - Mówię
Wtedy Kurt bierze mnie za rękę, każe spojrzeć prosto w oczy i
- Pójdzie z Tobą Finn, ja z Rachel poczekamy tutaj. Po prostu nie chcę robić kontrowersji. Dobrze?
-Dobrze
-I pamiętaj jestem z Tobą!
-Dziękuję - zanim wychodzę całuję go tak jak to był, miał być ostatni pocałunek. Chrząkanie doprowadza nas do rzeczywistości.
Odzywam się i kieruję się w stronę mieszkania z moim nowym przyjacielem.
Nie wiem czego mam się spodziewać, bijatyki, krzyków? Nie mam pojęcia, strach ma nademna przewagę. Patrzę ostatni raz na Finna, on daje mi pocieszające spojrzenie, więc pukam, nieśmiało, ale pukam...Otwierają się drzwi...