Chwiejnym krokiem ruszyłam przed siebie. Trochę się upiłam butelką wina, którą kupiłam w supermarkecie i to bez problemów. Zastanawiałam się nad słowami Calum'a. Może to powiedział, żeby teraz mnie zgwałcić ? A może i nie. Zapięłam swoja bluzę i włożyłam ręce do kieszeni. W prawej znalazłam coś twardego, więc wyciągnęłam to i zobaczyłam. Mój iPhone, dobrze, że go jeszcze nie zgubiłam. Nacisnęłam guzik od blokady ekranu i natychmiast tego pożałowałam. Świeciło niesamowicie.
Dopiero po jakimś czasie, przyzwyczaiłam się do światła wyświetlacza i spojrzałam na godzinę. Dopiero 2:56. Zablokowałam telefon i chciałam włożyć go do kieszeni. Za czwartym, czy bodajże piątym razem udało mi się to, z czego byłam dumna. I to jak.
Rozejrzałam się po okolicy. Skądś kojarzę ten budynek... Szłam dalej i coraz bardziej przypominałam sobie gdzie dotarłam. Cmentarz. Miliony zniczy palących się, dając światło zmarłym. Świeże kwiaty na niektórych grobach, na innych wyschnięte lub ich brak. Lawirowałam między zmarłymi, aż doszłam na odosobniony cmentarz samobójców.
Tak, to tutaj. To tutaj śpi osoba, która potrafiła mnie zrozumieć całym swoim sercem. Rozumiałyśmy się bez słów, tylko patrzyłyśmy sobie w oczy. Zawsze była taka wesoła, ciepła i uśmiechnięta. To ona przytulała mnie, nawet gdy nie wiedziała o co chodzi. Wiedziała wszystko. Każdy mój problem, był jej i na odwrót. Ale teraz... Teraz nie mogę jej przytulić, dotknąć, czy nawet pocieszyć. Co ze mnie była za przyjaciółka, która nie zauważyła tego jak bardzo ją to od środka niszczy ? Żadna. Powinna mieć lepszych przyjaciół, czy rodzinę, którzy by ją wspierali. Jej rodzice nawet tutaj nie przychodzą. Co to za matka, która nie uroniła ani jednej łzy ? A ojciec, który nawet nie przyszedł na pogrzeb ? Jej rodzice nie interesowali się swoja jedyną córką. Wyjechali godzinę po pogrzebie. Od tej chwili, nikt ich nie widział i o nich nie słyszał. Z ich rozmowy z sąsiadką wynika, że pojechali podobno do Kanady. Ale, czy to prawda, nie wiem, bo mnie to nie interesuje. Już byłam coraz bliżej niej. Mojej Sam. Pamiętam te jej długie brązowe włosy, niebieskie oczy, dołeczki oraz malinowe usta. Pamiętam, jak zawsze wywoływała u mnie uśmiech, jak marszczyła nos. Kochałam ją, jak siostrę, nadal kocham.
Dotarłam na miejsce. Popatrzyłam na jej zdjęcie, które podświetlał znicz. Pewnie ktoś go tutaj przyniósł. Jest uśmiechnięta od ucha do ucha. Pamiętam, jak dziś dzień, w którym robiłyśmy sobie zdjęcia u fotografa. Byłyśmy tak bardzo rozkojarzone, że po godzinie fotograf nas wyrzucił. Centralnie. I tak z tego się śmiałyśmy, a zdjęć, które odebrałyśmy tydzień później było niewiele. To zdjęcie jest akurat z tego dnia. Musieli je znaleźć w jej pudełku, o którym wiedziałam tylko ja. Niestety po jej śmierci przejrzeli wszystko. Znaleźli jej pamiętnik, który miał być tylko jej własnością. Oni go przeczytali, na głos... Dalej nie mogę tego znieść. To było jej !
Otarłam spływającą łzę i pozrzucałam z grobu suche liście, które musiały spaść z drzewa rosnącego obok. Usiadłam na ławeczce wykonanej z drewna i patrzyłam się na jej zdjęcie.
- Dawno mnie tu nie było... - uśmiechnęłam się lekko. - Tęsknię, Sam. Tak cholernie bardzo tęsknię... Kiedyś byłyśmy nierozłączne. Pamiętasz ? - zaśmiałam się na myśl o wspomnieniach. - Biegałyśmy po parku obok twojego domu, jak nienormalne. A pamiętasz, jak wylałam na ciebie barszcz ? Miałaś wtedy na sobie białą sukienkę. - zaśmiałam się i przestałam powstrzymywać łzy, płynące po moich policzkach. - Byłaś tak zła, że później ziemniaki i kotlet znalazły się na mojej skórzanej kurtce. - położyłam się na ławce, zginając nogi i patrzyłam na gwiazdy.
- Nigdy nie zapomnę, jak powiedziałaś mojej mamie, że pocałowałam Steve'a na balu w przedszkolu. Albo, jak uczyłaś mnie chodzić na szpilkach, chociaż sama nie umiałaś. Każdy dzień spędzałyśmy razem. Wiesz, jak było mi trudno wytrzymać bez ciebie godziny ? Od razu pisałam do Ciebie SMS'a. A teraz ? Gadam do Twojego grobu, nawet nie mogąc popatrzeć ci w oczy. Lubiłaś, jak rozmawiałyśmy, wpatrując się sobie prosto w oczy. Wiedziałaś, kiedy ktoś kłamie, a kiedy nie. Obiecałam ci, że będę uważać na facetów. Prosto w oczy ci to powiedziałam, a teraz moje serce krwawi, przez debila, który umieścił Cię okropnie daleko ode mnie. Zastanawiałam się Sam, czy ci tam lepiej. Tak bez nas, beze mnie. Czy jesteś tam szczęśliwa, czy nikt Cię nie krzywdzi. Może znalazłaś sobie takiego drugiego Chris'a, ale takiego kochającego i niekłamiącego ? Wiesz, ja byłam przeciwna temu wszystkiemu. Wiem, co ci zrobił, ale też wiem, że cieszyłabyś się ze mną moim szczęściem. Znam Cię, a raczej znałam... Nie wiem, jaka jesteś teraz. Bo, może się zmieniłaś ? A może, nie chciałabyś już się ze mną przyjaźnić, po tym, jak spotykałam się z Chris'em. Ale pamiętam twoje słowa : "Każdy zasługuje na kolejną szansę, jeśli chcesz, aby ta osoba była blisko Ciebie". A czy ja chce, żeby on był obok mnie ? Chciałabym ? Wiesz, jak teraz wszystko się pozmieniało ? Nie jestem już taka cicha. Chodzę na imprezy, ale nadal się uczę. George, wypytywał o Ciebie cały czas. Już pewnie zapomniał, ale miałam ci powiedzieć, że byłaś najlepsza ciocio-matką na świecie.
Jakby ktoś tutaj teraz przyszedł, pewnie by mnie wysłał do psychiatryka. Nie dość, że pijana, to jeszcze gada z umarłymi, ale dla mnie, ty nigdy nie umrzesz. Będziesz zawsze, ja to wiem. Jest tylko jeden problem. Nie skrzyczysz mnie, jak coś zrobię źle, a tego mi najbardziej brakuje, wiesz ? Tego Twojego krzyku, albo jak bardzo się na mnie obrażałaś. Pamiętam, jakby to było teraz. Kupiłam czekoladki dla Ciebie, ale po drodze je zjadłam. Miałaś tak bardzo ochotę na czekoladę, a jak otworzyłaś te czekoladki to dostałaś szału. Jakbyś przez to wróciła, to bym zrobiła to samo, żeby tylko usłyszeć ponownie twój głos. Popatrzeć na twoje "zawsze zniszczone" włosy, które były cudowne i których Ci zazdrościłam... - uśmiechnęłam się i powycierałam łzy. - Teraz pewnie byś mówiła, że nie wyglądam jak zombie, tylko jak prawdziwa kobieta, bo każda ma chwilę słabości. Taka zawsze byłaś... pocieszająca, akurat wtedy, kiedy Ciebie potrzebowałam. Nawet potrafiłaś w czasie kłótni rodziców spać ze mną, żebym zasnęła. Nigdy nie miałaś problemów... Teraz mogłabym pisać "Lesbian story". - zaśmiałam się. - Bo tak to brzmi. Ale co na to poradzę ? Takie byłyśmy, bez skrupułów i wiesz co ? Chciałabym wrócić do tych czasów, tak bardzo... - popatrzyłam na słońce, które wschodziło już na niebie. - Chyba się zasiedziałam. - uśmiechnęłam się krzywo. - Ale i tak wiem, że nie przeszkadzałoby Ci to. Ale wiesz co, Sam ? Tęsknię. Tak cholernie tęsknię... - wstałam i popatrzyłam na jej zdjęcie. - Kocham Cię, moja mała idiotko. Nie zapomnij o tym. - otarłam ostatnią łzę, która spłynęła tutaj i wyszłam z cmentarza. Brakowało mi tego. Tej rozmowy, przy której mogę się czuć swobodnie i wiem, że nic nie powie nikomu, bo ona taka była.Ruszyłam dalej przed siebie, ale już wiem, gdzie iść. Do domu. Tam na pewno się o mnie martwią. Przede wszystkim muszę iść spać. Rzucić się na łóżko i spać, do której chcę i do kiedy chcę. Pewnie będą pytania, gdzie byłam i co robiłam, ale najpierw muszę porozmawiać. Ze wszystkimi, nawet z Chris'em. Każdemu trzeba wybaczyć, prawda ? Albo chociaż próbować. Każdy zasługuje na drugą szansę i kolejną. Ale jeszcze muszę wiedzieć, czy przynajmniej ma poczucie winy. Jeżeli nie, to to wszystko nie ma sensu. Najmniejszego.
Już byłam na ulicy, na której mieszkał mój ojciec. To dziwne, dlaczego o tej godzinie, nad ranem, ludzie nie śpią. Wzruszyłam ramionami na to i szłam dalej. Popatrzyłam na dom taty. Był duży, ale nie jest willą. Czarne okna, a wszystkie ściany pomalowane na biało. Czarny dach i komin w ciemnoszarym kolorze. Dom prezentował się ślicznie i cieszę się, że mogę tutaj mieszkać.
Otworzyłam drzwi i poczułam zapach naleśników. O Matko ! Jaka ja jestem głodna. Zamknęłam drzwi i oparłam się o nie, próbując ściągnąć buty, ale nie miałam na to sił. Ostatecznie udało mi się to i kopnęłam je w bok, nie przejmując się, że znajdują się centralnie na środku.
- Ale jestem głodna ! - powiedziałam, gdy przemierzałam salon. Z kuchni wybiegła Marita, z packą w ręku, na co się zaśmiałam.
-Dziecko ! Gdzieś ty była ?! Nie wiesz jak się o Ciebie martwiliśmy ! - szybko mnie przytuliła i zaraz puściła. - Raz, dwa doprowadź się do porządku ! Wszyscy Cię szukają ! Śniadanie na stole ! - powiedziała i klepnęła mnie w tyłek. Uśmiechnęłam się i pobiegłam na górę.
Po wzięciu czystych ubrań oraz bielizny, ruszyłam do łazienki. Gorący prysznic, tego potrzebowałam. Wylałam na gąbkę płyn i zaczęłam się nim myć. Po chwili zamoczyłam włosy i je też umyłam. Wszystko spłukałam. Wytarłam się dokładnie ręcznikiem, a z drugiego zrobiłam "turban" na głowie. Po nasmarowaniu się balsamem, ubrałam dresy oraz długą bluzkę Alex'a, o której pewnie już zapomniał i powędrowałam na dół. Zobaczyłam rodziców, Maritę i oczywiście Chris'a. Popatrzyłam na nich niezrozumiałym wzrokiem i szybkim krokiem ruszyłam do kuchni. Gdy zobaczyłam naleśniki, natychmiast się na nie rzuciłam. Musiało to wyglądać śmiesznie, ale jakoś się tym nie przejmowałam.
- Żądamy wyjaśnień. - powiedziała mama i usiadła obok mnie przy stole.
- To znaczy ? - zapytałam z pełnymi ustami, ale miałam to gdzieś. Byłam głodna, tak ?
- Dlaczego nie odebrałaś nawet telefonu, gdzie byłaś i dlaczego nie wróciłaś na noc do domu? - powiedziała surowym tonem, ale wiem, że zaraz będzie uśmiechnięta.
-Rozładował się. - skłamałam. - Byłam wszędzie i nigdzie. Musiałam wszystko przemyśleć. Tak będzie lepiej mamo. - uśmiechnęłam się, a ona to odwzajemniła.
-Dobrze dziecko. W takim razie, mogę już jechać do pracy. - wstała od stołu, podeszła do mnie i pocałowała mnie w czoło. - Pozdrów ode mnie jeszcze Sam. - powiedziała mi do ucha, a mnie zatkało. Jak... Skąd ona wiedziała ?
Po zjedzeniu naleśników, umyłam talerz i już chciałam iść na górę (dostałam pozwolenie od taty i Marity), ale przeszkodził mi w tym Chris, który cały czas tutaj stał. Ups ?
- Musimy porozmawiać. - powiedział, a ja skinęłam głową.
- Chodź. - odparłam i poszłam na górę, do swojego pokoju. Prędzej, czy później i tak zasnę...
Sprawdziła AniaMisiulajtis xx ❤
CZYTASZ
Będziesz tylko moja ✔
Teen FictionJej 160 centymetrów i cięty język wyróżniał ją w tłumie, ale była tylko taka, gdy ktoś jej nadepnął na nogę. Inaczej była miła i spokojna. Taka była Rose. Chris był inny. Cieszył się popularnością w całej szkole, nie tylko przez to, że był kapitanem...