Włącz muzykę w odpowiednim momencie ( zaznaczyłam) ♡
Wyciągnęłam książkę z szafki i ją zamknęłam.
-Ty. - usłyszałam, więc odwróciłam głowę i zobaczyłam Amandę, czyli szkolną gwiazdę oraz oczywiście plastik jakich mało. Dodatkowo pieprzy się z wszystkimi po kolei. Zignorowałam jej słowa i próbowałam odejść, ale przeszkodziła mi w tym czyjaś ręka na moim ramieniu. Mocno je zacisnęła i poczułam, wbijające się w skórę mojego ramienia paznokcie. Jęknęłam i popatrzyłam w jej stronę.
-Mnie się nie ignoruje. - wysyczała i puściła moje ramię. - Zostaw mojego chłopaka skarbie, bo coś ci się stanie. A przecież tego nikt nie chce, prawda ? - popatrzyła na mnie.-Skoro jest twoim chłopakiem, to dlaczego ostatnie dni spędzał ze mną ? - zaczęła się śmiać.
-Może i spędzał z tobą te ostatnie dni, ale widać, że nie dałaś mu tego, czego chciał. - uśmiechnęła się sztucznie. - Przykładem był wczorajszy wieczór. - zmarszczyłam brwi, nie rozumiejąc jej. - Cały ranek nie mogłam chodzić ! Myślisz, że tak nagle się tobą zainteresował, bo mu się spodobałaś ? Jaka ty jesteś głupia, dziewczyno ! Widzisz go, gdzieś tutaj ? Oj, nie ! I uwierz mi, nie był wczoraj u Ben'a. - odwróciłam się i odeszłam. Miałam dość. Ona musi kłamać ! A jeżeli nie ? Jeśli mówi prawdę ? Amanda to zdzira, która chce tylko jednego. Ale Chris, to Chris. Tak w ogóle, gdzie są wszyscy ? Spojrzałam na zegarek i przypomniałam sobie o lunchu. Szybkim krokiem poszłam na jadalnię. Z daleka zobaczyłam naszą grupkę. Sky jak zwykle była pogrążona w rozmowie z Camile, a Aaron z Mark'iem. Trevor tylko siedział i coś dopowiadał, jak to on.
-Hej wszystkim. - przywitałam ich, na co zaczęli mi odpowiadać.
-Ale wczoraj była domówka u Dave'da ! - zaczął Aaron.
-No, słyszałem, słyszałem, co się tam działo. - zaśmiał się Mark, zaczynając jeść swoje śniadanie.
-Dziwicie się, dlaczego chłopaków z drużyny nie ma ! - parsknęła śmiechem Camile.
-O czym wy mówicie ? - zapytałam ich, na co wszyscy wytrzeszczyli oczy.
-Myśleliśmy, że wiesz... - zaczęła Sky.
-Co wiem ?! - oburzyłam się.
-Chłopcy z drużyny zrobili wczoraj taką imprezę, że szok. Wszyscy byli tak pijani, że ledwo stali. Później, jak pamiętam... - zaczęła Camile.
-Lepiej, żeby nie wiedziała. - przerwał jej Trevor.
-Fakt. - szepnęła i zaczęła jeść.
-Możecie dokończyć ?! - oburzyłam się.
-Później zaczęli grać w butelkę, na sex. - powiedział Aaron.
-Chris został wylosowany kilka razy i poszedł z Amandą. - zaczęły mi się szklić oczy. Nie mów mi, że zaczynałam mu ufać.
-Dave, który nie pił ani grama, chciał go powstrzymać, mówiąc mu o tobie... - nie dokończył Mark.-Ale on powiedział, że jesteś nic nie wartą suką i z Ciebie nie ma żadnego pożytku. Byłaś tylko dla zabawy. - dokończyła Cloe, która stała za mną. Tylko nie płacz. Szybko wzięłam swoją torbę i uciekłam ze stołówki. Szybkim krokiem opuściłam szkołę i ruszyłam w stronę domu ojca. Nie ma tam nikogo, a ja tylko zostawię rzeczy i wezmę słuchawki. Tak, to mi się przyda. Muzyka i moja skała nad oceanem. Otworzyłam drzwi i rzuciłam torbę w kąt. Pobiegłam szybko po słuchawki i opuściłam dom, wcześniej zamykając go. Chwilę później byłam już na mojej skale z słuchawkami na uszach.
[ włącz muzykę :) ]
Czyli nic dla niego nie znaczę. Byłam tylko zabawką. Wszystko, żeby tylko zaliczyć. Więc, po co mówił, że mu zależy ? Po co robił mi nadzieję, a ja mu zaufałam ? Tak, zaufałam mu i poczułam coś więcej. Wszystko co było z Sam, było podobne. Tylko on nie towarzyszył jej dzień w dzień, godzinę w godzinę. Porozmawiał z nią kilka razy i wiedział, że mu ulegnie. Pewnie tak pomyślał o mnie. Byłam taką idiotką, że pozwoliłam mu wejść w moje życie. Poznać moje słabości. Czuję się w tym momencie oszukana, tak bardzo jak nigdy dotąd. Nikomu tak bardzo nie zaufałam, jak Chris'owi. Myślałam, że on będzie tą osobą, która mi pomoże i będzie pomagać. Dziwiłam się na początku, że się mną zainteresował. Już wiem dlaczego. Pewnie wymyślili jakiś zakład i obrał sobie za cel mnie. Nikt by nie chciał czuć się w tej chwili tak, jak ja. Po co to wszystko ?! Po co ?
Under the bright
But faded lightsYou set my heart on fire
Where are you now?
Where are you now?*Może poczułam do niego coś, czego się nie spodziewałam. Dopiero teraz to tak bardzo odkryłam. To uczucie boli, tak bardzo... Chciałabym zapomnieć, ale nie mogę. Chciałabym się teraz obudzić i dowiedzieć, że to sen. Tak, pierdolony sen ! Nawet obudzić się ze śpiączki, albo umrzeć ! Tylko, żeby tak nie cierpieć. Dostać amnezji, czy mieć zaniki pamięci, które nigdy nie powrócą.
Wytarłam kciukiem swoje policzki i podciągnęłam nogi do klatki piersiowej, które zaraz otoczyłam ramionami. Głowę wtuliłam w kolana i patrzyłam na zachodzące słońce. Dość długo muszę tu siedzieć, ale mi tak dobrze. Jak wiem, to nikt się nie będzie interesował moją osobą. Jeszcze w domu matki, albo ojca mógłby pojawić się ON, a tego bym nie wytrzymała. Psychicznie i fizycznie, czyli tak samo, jak po śmierci mojej przyjaciółki.
-Um... hej. - usłyszałam i szybko pościerałam łzy z moich policzków. Wyciągnęłam jedna słuchawkę i popatrzyłam na chłopaka. Był to wysoki chłopak o brązowym odcieniu skóry i wyglądał bardzo podobnie do Azjaty. - Mogę usiąść ? - zapytał, a ja kiwnęłam głową. Włożyłam słuchawkę ponownie do ucha, ale nie mogłam już myśleć. Nie, przez tego chłopaka, który siedzi obok, na mojej skale. Właśnie ! Jak on znalazł, to miejsce ?! Ja go szukałam ponad dwa miesiące...
-Ty też tutaj przychodzisz myśleć ? - zapytał pierwszy. Ledwo co, go usłyszałam, przez muzykę, która leciała ze słuchawek, które zaraz zdjęłam.-Czasami warto. - odparłam, bez jakichkolwiek uczuć, patrząc dalej na zachód słońca.
-Możesz mi się wygadać. Wiem, że mi nie ufasz, bo mnie nie znasz, ale najlepsza jest rozmowa z obcym. Nie będę Cię oceniał, a może choć troszkę pomogę. - uśmiechnął się lekko i dopiero teraz zobaczyłam jego śliczne oczy i dołeczki, które i tak nie równały się z dołeczkami Chris'a.
-Brzmisz jak psycholog. - zaśmiałam się lekko, a on ze mną.
-Może i nim nie jestem, ale nikogo jeszcze nie widziałem tutaj, aż do dziś. Zawsze przychodzę sam, żeby coś przemyśleć. To mnie odstresowuje i pomaga się skupić. Wtedy wiem, co dobrze zrobiłem, a co źle. - uśmiechał się szczerze do mnie.
-Radzę ci postąpić, tak jak ja, żeby najlepiej wszystko przemyśleć. Może to nie jest jakiś najlepszy przykład, ale bardzo pomogło... - tutaj zrobił przerwę, a ja nadal patrzyłam na niego. - ...kiedyś po stracie dziewczyny upiłem się tak bardzo, że ledwo stałem. - zaśmiał się na samo wspomnienie. - Wtedy poszedłem do domu babci. Po rozmowie z nią, wszystko zrozumiałem i wiedziałem, że ona nie była dla mnie odpowiednia. Może jak ty coś takiego zrobisz, to po pijaku zaprowadzisz siebie do osoby, której najbardziej wierzysz i ufasz. Wiesz, że ta osoba, zrobiłaby dla Ciebie tak dużo, że nie mogłabyś się jej odpłacić. Może to zadziała, spróbuj. - zszedł ze skały. - Tak w ogóle, jestem Calum.-Rose. - uśmiechnęłam się i popatrzyłam na bruneta.
-Tak więc Rose, zastanów się nad tym, co ci powiedziałem. Miło było Cię poznać. - pomachał i odszedł. Może Calum ma racje ? Chciałabym, żeby ktoś mnie nie pocieszał, ale pomógł, a na tym świecie jest mało takich osób. Zrobiłam to samo co chłopak i po otrzepaniu spodni, udałam się do pobliskiego supermarketu.
*Poniżej jasnych
Lecz wyblakłych świateł
Rozpaliłeś ogień w moim sercu
Gdzie jesteś teraz?
Gdzie jesteś teraz?Piosenka Alana Wakera "Faded" ❤
Sprawdziła ❤
CZYTASZ
Będziesz tylko moja ✔
Teen FictionJej 160 centymetrów i cięty język wyróżniał ją w tłumie, ale była tylko taka, gdy ktoś jej nadepnął na nogę. Inaczej była miła i spokojna. Taka była Rose. Chris był inny. Cieszył się popularnością w całej szkole, nie tylko przez to, że był kapitanem...