Szliśmy już od jakiejś pół godziny, przez nieznane mi ulice. Chris cały czas się uśmiechał, a gdy pytałam gdzie idziemy, od razu odpowiadał, że zobaczę. W pewnej chwili, zaczęłam przewracać oczami, a on się śmiał.
Stanęliśmy przed biało-szarym domem. Chris otworzył przede mną furtkę i puścił mnie pierwszą. Patrzyłam zdezorientowana na wszystko. Chłopak wziął moja rękę i splótł nasze palce.
- Chris! - usłyszałam i odwróciłam się w stronę starszej pani, która trzymała w dłoniach motykę. Była niską kobietą o czarnych, krótkich włosach, ubraną w zielone ogrodniczki.
- Babciu, mówiłem, że masz to zostawić. Dopiero miałaś operację - powiedział mój chłopak i zaraz podszedł do niej, zabierając od niej przyrząd.
- Dziecko, przesadzasz - uśmiechnęła się do niego i przytuliła - A kogo tu mamy? - popatrzyła na mnie.
- Babciu, poznaj moją dziewczynę - Rose. Rose, to moja babcia - Mia - chciałam podać jej rękę, ale pociągnęła mnie i przytuliła do siebie. Chris mówił, że nie ma rodziny, więc to dla mnie dosyć dziwne.
- Dużo o tobie słyszałam przez ostatnie tygodnie - a więc to tutaj był mój chłopak.
- Myślę, że były to same dobre rzeczy, proszę pani - uśmiechnęłam się.
- Jaka pani! Mów mi Mia, albo babciu - powiedziała - Chodźcie, mam lemoniadę - poszłam za nią, wchodząc do domu. Był bardzo jasny i przytulny. Usiedliśmy na stołkach barowych, a Mia podała nam szklanki z zimnym napojem. Podziękowałam i upiłam łyka. Była idealna, taka jaką lubię, z dużą ilością mięty.
- Może zrobilibyśmy jakieś ciasto? - zapytała - Mam truskawki w szklarni, tylko trzeba by było je pozbierać.
- Z chęcią - powiedziałam.
- Chris, pozbierasz proszę truskawki, a Rose, pomożesz mi, dobrze? - kiwnęłam głową i zaraz ubrana w fartuszek w kwiatki, pomagałam kobiecie. Stwierdziłyśmy, że zrobimy biszkopt z masą śmietankową i truskawkami. Na samą myśl cieknie mi ślinka.
Oddzieliłam żółtko od białka i ubiłam ciecz. Pracowało mi się bardzo dobrze, przy pomocy Mii. To naprawdę cudowna kobieta.Wstawiłam gotowe ciasto do piekarnika i ze szklanką soku pomarańczowego, usiadłam przy drewnianym stole. Zaraz miejsce obok zajęła babcia Chrisa.
Zmarszczki pod oczami ukazywały zmęczenie, ale ukrywała to lekkim makijażem. Oczy były podkreślone czarną kredką, a rzęsy brązowym tuszem. Jej krwistoczerwone usta układały się w lekkim uśmiechu, przez co w policzkach pokazały się dołeczki.Przeniosłam wzrok na szklankę, z której upiłam łyk pomarańczowej cieczy. Moje myśli krążyły wokół chłopaka oraz jego babci. Rodziny, o której nic mi nie wiadomo, a podobno nie żyje.
Dużo się dzieje, a ja nie mam pojęcia, czy wszystko sobie ułożę w głowie.
Trochę to dziwne, ale mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze.Za niedługo będę musiała zacząć myśleć nad studiami oraz collage'm. Dla mnie to najważniejszy etap życia, który chcę przejść. Marzyłam o tym, aby pójść tam z jak najlepszymi ocenami i średnią, aby nie zaprzepaścić tego, na co pracowałam przez ostatnie lata.
Każdy mówi 'ciesz się teraźniejszością, nie myśl o przyszłości', ale ja chcę sobie ułożyć dobrze życie, więc myślę. Martwię się, co będzie ze mną za kilka lat. Czy sobie ułożę życie, czy kogoś będę miała, czy dalej będę, gdzie będę.
To uczucie jest meczące, ten strach o to, co będzie. Za każdym razem, przy każdym twoim ruchu, on się budzi.
Pójdziesz daleko, ułożysz sobie od nowa życie, on nadal tam będzie, w twojej głowie. Przypomni ci, że istnieje, w najmniej oczekiwanym momencie. Zaczniesz się go bać, a czy można bać się samej siebie?
Ten głos w twojej głowie i tak powie, co ma powiedzieć, a ty i tak zrobisz co będziesz chcieć.Sprawdziła AniaMisiulajtis 💓
CZYTASZ
Będziesz tylko moja ✔
Teen FictionJej 160 centymetrów i cięty język wyróżniał ją w tłumie, ale była tylko taka, gdy ktoś jej nadepnął na nogę. Inaczej była miła i spokojna. Taka była Rose. Chris był inny. Cieszył się popularnością w całej szkole, nie tylko przez to, że był kapitanem...