Ja, Ruby i Noah siedzieliśmy przy stole przez jakieś 10 minut. Zdecydowałam, że muszę się spakować, mama w pewnym sensie ma rację, że siedzimy im już za długo na głowie.
Wstałam, nagle, Noah podniósł się również i chwycił za nadgarstek.-Co ty robisz?!- zapytał się mnie zdenerwowany.
- Muszę się spakować, mam mało czasu.
-Nigdzie nie jedziecie, prawda mamo?- spytał swoją rodzicielke z nadzieją w głosie, ale ta tylko spojrzała na niego smutnym wzrokiem.
- Przepraszam, ale ja nie mogę zabronić jej matce wyjazdu.
-Mamo! One nie mogą wyjechać, wiesz przecież dlaczego.
-Dlaczego?- spytałam lekko zdziwiona.
-Nie ważne... Po prostu nie jedź, proszę.Znaczysz dla mnie za dużo, żebym mógł Cię tak łatwo opuścić!- krzyknął, rozumiałam go, on też dla mnie znaczył dużo, ale nic nie mogę zrobić.
- Przepraszam! - krzyknęłam i pobiegłam na górę do mojego pokoju.
Zaczęłam szlochać. Wyciągnęłam torbę i pakowałam wszystkie rzeczy, które należą do mnie.
Kiedy skończyłam, zasunęłam suwak torby i wzięłam ją na rękę. Ostatni raz zerknęłam na pokój, który stał się moim azylem, a teraz go opuszczam. Staram się schodzić bezszelestnie ze schodów, kiedy usłyszałam krzyki w salonie.
Cicho ukryłam się za ścianą i przysłuchiwałam się kłótni. Słyszałam głos Ruby, Noah, mamy i Steva.- Miranda, lepiej zostań. Nie wiesz do czego on może się posunąć. Może chce ciebie i Amare wykorzystać? Nie pomyślałaś o dobru córki?
- Jak możesz mówić coś takiego, ja zawsze troszcze się o Amare, właśnie dlatego uzgodniłam z tobą przeprowadzkę do was, aż do momentu, kiedy znajdę bezpieczne miejsce dla mnie i mojego dziecka i właśnie w tym momencie je znalazłam.
-Nic o nim nie wiesz, zostań z nami.
- Nie to już uzgodnione.
- Jak możesz Mirando! Co jak skończą mu się zapasy?! Co wtedy zrobisz kiedy zgłodnieje i zacznie dobierać się do Amary?!?- co to miało znaczyć? " Co wtedy zrobisz kiedy zgłodnieje i zacznie dobierać się do Amary". Te słowa utkwią w mojej pamięci chyba na zawsze. O co im chodzi?
- Moje zapasy się nigdy nie kończą, a Amary nigdy bym nie tknął, tak samo Mirandy!- zapasy Steva? Ale jakie zapasy? Czego?
- Jasne, jasne, nie pozwolę ci jej skrzywdzić. Rozumiesz mnie, ona nigdzie się nie wybiera!- i właśnie w tym momencie zdecydowałam się wyjść i to zakończyć. Muszę z tąd wyjechać, nie chce zawracać głowę Ruby i tak ma pewnie swoje problemy.
-Jedziemy już?- zapytałam, zwracając tym całą uwagę na mnie.
- Tak kochanie, pożegnaj się, ja ze Stevenem czekamy w aucie.- Steven wziął ode mnie torbę i uśmiechnął się słodko, po czym wyszedł za mamą.
- Nie martw się, nie pozwolę Ci wyjechać, jasne?
- Noah, ale ja muszę, tak bardzo cię przepraszam. Jesteś dla mnie jak brat.- na te ostatnie zdanie, Ruby spojrzała na mnie dziwnym wzrokiem.
- Ale, Amaro, ty nie możesz. - widziałam łzy w jego oczach, on był naprawdę rozbity, jeszcze bardziej niż ja.
- Hej, wszystko będzie dobrze, okay? - przytuliłam się do niego, a on odwzajemnił uścisk.
- Amaro!- krzyknęła moja matka.
- Muszę już iść.- oderwałam się jakoś z jego uścisku. Spojrzałam mu w oczy i uśmiechnęłam. Następnie wyszłam.
Nawet nie zauważyłam, że moje policzki są całe wilgotne. Otworzyłam drzwi do samochodu, kiedy z domu wybiegł Noah, przygwoździł mnie do samochodu i wbił się w moje usta. Odwzajemniłam pocałunek.
Nasze języki walczyły o dominację, ale oficjalnie, wygrał on. Nagle poczułam, że ktoś odrywa go od mojego ciała.
To był Steven. Starał się nas rozdzielić, i w końcu, mu się to udało. Patrzyłam na Noah, a on na mnie. Jest taki cudowny. Kocham go.
Usłyszałam, jak mama wychodzi z samochodu. Podeszła do Noah i... spoliczkowała go, tak po prostu. Noah nawet nie drgnął, tylko wpatrywał się w moją matkę i w Stevena morderczym wzrokiem.- Jak śmiesz całować moją córkę! Wy nigdy nie będziecie razem! Zrozumiano?! Nigdy! - nie wiedziałam co powiedzieć, to nie była moja mama, tylko ktoś zupełnie inny.
Ona nigdy by czegoś takiego nie zrobiła.
Wypuściła głośno powietrze i wróciła na przednie miejsce w samochodzie.
Otworzyła okno i krzyknęła, abym wróciła do auta, tak więc zrobiłam. Usiadłam z tyłu.
Steven ruszył, a ja patrzyłam na Noah, który stał na środku podjazdu z opuszczoną głową. Ja go kocham i wróce do niego. Obiecuję.Jechaliśmy w ciszy. Miałam wrażenie, że każdy chciałby coś powiedzieć, ale nie mógł tego zrobić.
Po kilku godzinach dojechaliśmy do Nowego Yorku. Zawsze chciałam tu pojechać, ale teraz to było ostatnie miejsce na którym chcę się pojawić. Przejechaliśmy jeszcze z 10 minut.
Zatrzymaliśmy się w końcu przed wielkim, białym domem. Był cudowny. Podwórko wyglądało idealnie.
Weszliśmy na posesję, a potem do domu.
W tamtym momencie,na pewno wyglądałam jak pies , z otwartą buzią. Mama i Steven podeszli do mnie.-Podoba ci się mój dom? Przepraszam, od teraz , nasz dom?
-Jest... Przepiękny!- rozglądałam się dookoła widząc prześliczne, kremowe ściany. Ogółem wystrój był nowoczesny.
- Chodź, zaprowadzę cię do twojego pokoju.- poszłam za Stevenem.
Szliśmy schodami na górę, a potem korytarzem w lewo. Zauważyłam drzwi po dwóch stronach korytarza. Steven otworzył drzwi po prawej.- Oto twój pokój.- nie mogłam uwierzyć oczom.
Weszłam i zaczęłam się rozglądać po całym wnętrzu, nie przejmowałam się, że Steven się na mnie gapił i uśmiechał, widząc, że mi się podoba. Usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi. Rzuciłam się na łóżko i rozmyślałam, jak teraz będzie.
Zamknęłam oczy i odpłynęłam.Siemanko! Macie kolejny. Zachęcam do gwiazdkowania i komentowania 😘

CZYTASZ
Przyrodni Brat
VampireMam na imię Amara. Moje życie, było skomplikowane, ale potem skomplikowało się jeszcze bardziej. Kim jestem? Kimś wyjątkowym, niespotykanym i należącym do podziemnego świata... ****** Druga część nosi nazwę ,,Musimy zaufać". Serdecznie zapraszam...