24

9.9K 439 16
                                    

Obudziłam się w jakimś magazynie. Wszędzie walały się pudła, a przy granatowych ścianach stały metalowe, wysokie regały. Zrobiło mi się zimno, więc podniosłam się i włożyłam ręcę do kieszeni mojej bluzy.
Usłyszałam huk zamykanych drzwi, odwróciłam się w kierunku odgłosu, to był Noah. Uśmiechnął się szeroko i rozłożył ręcę. Przybliżał się, a ja z każdym jego krokiem w moją stronę, robiłam krok w tył. Po kilku krokach, poczułam dotyk zimnej ściany. Oparłam się o nią, jakbym miała nadzieję, że się w nią wtopie i zniknę. Głowę obróciłam w prawo i zacisnęłam powieki. Wiedziałam, że stoi tuż przede mną. Nie robił żadnych ruchów, przez co lekko otworzyłam oczy i spojrzałam na niego. Patrzył na moją szyję. Widziałam w jego oczach pożądanie.
-Noah, ty nie musisz tego robić. Znajdziemy sposób.
-Ale, ja chcę i pragnę to zrobić. Kocham cię, dlatego z miłą chęcią cię przemienię.
-Proszę, nie.
-Ale najpierw...- chwycił mnie za bluzę i rzucił na podłogę. -Musimy sobie coś wyjaśnić.- skuliłam się w kłębek.
-Czego chcesz?- powiedziałam szeptem.
-Chcę, abyś była mi kompletnie oddana.
-Nigdy.
-A, co powiesz na to, że złapię twojego księcia?
-Luke? Gdzie on jest?
-Uciekł, kiedy spowodowałem wypadek, więc wziąłem cię bez problemu.
-On by mnie nie zostawił.
-Myśl co chcesz, więc co powiesz? Będziesz oddana, czy Luke przepłaci życiem?- miałam mętlik w głowie. Luke mnie zostawił? To nie może się tak skończyć. Ale pomimo wszystko, kocham Luke'a i nie pozwolę, aby zginął.
-Będę od...- nie dokończyłam, bo do sali weszli Luke, Ruby, mama i Steven. Czyli taki miał plan. Widziałam, że ciężko im utrzymać na smyczy pragnienie przemiany, ale starali się.
-Amaro, nic ci nie jest?- Luke podbiegł do mnie w wampirzym tempie, ale Noah odrzucił go tak mocno, że Luke, zrobił dziurę w ścianie.
-Noah, uspokój się.- powoli podchodziła do niego Ruby.
-Okłamywałaś mnie! Podawałaś się za moją matkę, ale nią nie jesteś i nigdy nie będziesz!
-Noah, poprostu weź głęboki oddech.
-Nie będziesz mi mówić co mam robić.- Noah chwycił ją za gardło i przycisnął do ściany, po czym wyjął z tylnej kieszeni spodni drewniany kołek i wbił w jej serce. Widziałam smutny wzrok Ruby. Ostatni raz spojrzała na Noah, a potem zamknęła oczy i zmieniła się w pył. Mama zaczęła płakać. Zrobiło mi się okropnie. Noah, jest zdolny do zabicia, nawet tych najbliższych osób.
Chłopak, znów podszedł do mnie, schylił się, a kiedy chciał wgryźć się we mnie, Steven odciągnął go ode mnie z całej siły. Wstał szybko i rozpoczęła się walka mamy i Steven'a przeciwko Noah. Wykorzystując sytuację, podbiegłam niezauważona do Luke'a. Pomogłam mu wstać.
-Luke, wszystko dobrze? Jesteś cały?
-Amaro, nic ci nie jest?
-Jest okay.
-U mnie też. Przepraszam, że cię tak zostawiłem, ale musiałem pójść po pomoc.
-Wiem, nie jestem zła.- poszliśmy się schować, aby Luke zregenerował się w spokoju i odzyskał siły. Po dwóch minutach, byliśmy gotowi. Weszliśmy do sali, a tam Steven leżał nie przytomny pod ścianą, a Noah wbijał kołek w serce mojej mamy.
-Mamo! Nie!- on, ją zabił. Własną matkę. To ja przekonywałam, aby go nie zabijała. Poczułam, że część mnie zaczyna umierać razem z nią. Ona przywiązywała mnie do dobrej, starej przeszłości. To dzięki niej, nie zatraciłam się w ciemności, ale teraz, już nic nie miało znaczenia. Zapłaci za to, że przez niego umarła, ta osoba, która była ze mną zawsze, która pomagała mi w pracy domowej, która kazała mi w każdą sobotę odkurzać. Teraz, wiem jedno. Nigdy nie będę Noah, ponieważ zginie i zapłaci za to co zrobił, nawet, jeśli stracę życie ryzykując, zginę ze świadomością, że sprawiedliwość, jednak istnieje na tym świecie. Po moim policzku, zaczęły spływać gorzkie łzy. Wytarłam je dłonią i czując narastającą we mnie wściekłość, ruszyłam na atak. Chciał mnie odrzucić ręką, ale złapałam ją i wykręciłam. Kopnęłam go w nogę, przez co upadł na podłogę. To nie byłam ja, zachowywałam się jak robot, ale w tamtej chwili, nie przeszkadzało mi to. Wzięłam kołek z podłogi, ale Noah, szybko zareagował i przerzucił mnie na podłogę. Co było najdziwniejsze, to, to, że wcale nie odczuwałam bólu. Dlatego wstałam automatycznie i szłam w kierunku Noah, ale ten w wampirzym tempie, przygwoździł mnie do ściany i wbił metalowy pręt w dłoń. Nie mogłam wyciągnąć go z ręki. Używałam wszystkich sił, ale nie dawałam rady. Noah uśmiechnął się do siebie i ruszył w stronę Luke'a.
-Naprawdę myślisz, że mnie pokonasz?
-Nie, ja to wiem.- Luke walnął Noah z pięści w twarz, przez co chłopak upadł na podłogę, ale zaraz po tym kopnął Luke'a w nogę, ten również upadł, po czym rzucił się na Noah i zaczął go dusić. Noah, próbował dosięgnąć kołka, aż w końcu mu się udało. Próbowałam się wyrywać, aby pomóc Luke'owi, ale byłam bezbronna. Krzyczałam do Luke'a, aby uważał, ale ten, dusił go dalej, nie zwracając uwagi na moje krzyki. Nagle Noah się zamachnął i kiedy chciał wbić kołek w serce Luke'a, ktoś odrzucił chłopaka od Noah.
-Cześć.- uśmiechnęła się nieznajoma mi blondynka i wbiła ten sam kołek w serce Noah.
-Pa.- i tak, oto, sprawiedliwość wygrała. Noah zamienił się w proch. Poczułam szczęście, ale nadal nie wiedziałam, kim jest dziewczyna.
-Kim jesteś?- podeszła do mnie i wyjęła pręt z mojej dłoni.-Dziękuję.
-Jasne, jasne.- dziewczyna podbiegła do Luke'a.- Jesteś cały? Tak za tobą tęskniłam.- nieznajoma przytuliła się do chłopaka i pocałowała w czoło. Kim ona jest? Luke, otworzył oczy i podbiegł do mnie w wampirzym tempie.
-Wszystko okay?
-Tak, ale, czy ty ją znasz?
-Kogo?- wskazałam głową na dziewczynę klęczącą na podłodze. Luke wytrzeszczył oczy ze zdziwienia. Musiał ją znać.
-Luke, kim ona jest?
-Leah?





Heej, kochani! Ostatni rozdział 1 części. Druga część nosi nazwę ,,Musimy zaufać". Pierwszy rozdział dodam jutro, więc wyczekujcie na moim profilu ;) Dziękuję wam za wszystkie gwiazdki i komentarze. Dzięki wam, pisanie dla was było ogromną przyjemnością. Jeszcze raz dziękuję i zapraszam na część drugą! Pozdrawiam ;*

Przyrodni BratOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz