9

11.4K 571 26
                                    

Wstałam, wytarłam oczy dłonią, nie zważając na makijaż. Poszłam do szafy, wybrałam pidżamy, przebrałam się i położyłam na łóżku. Po kilku minutach zasnęłam.

-Wróć do mnie, proszę.
-Nie mogę, Noah. Nie ufam ci.
-Przyjdź do mnie to wszystko ci wytłumacze.
-Ale, ja... się ciebie boje! Nie rozumiesz?
-Boisz się tego, kim jestem, tak?
-Tak- odpowiedziałam nie pewnie. Zbliżał się do mnie. Kiedy dzieliły nas centymetry, nachylił się nad moim uchem i wyszeptał.
-I chcesz, żyć z takimi ludźmi jak Steven i Luke?
-Tak, czuje się przy nich bezpiecznie.
-Dowiedz się kim są, a zmienisz zdanie.
-Co masz na myśli?
-Zrozumiesz, kiedy się dowiesz. Nikt nie mówi ci prawdy. Im szybciej to pojmiesz, tym lepiej dla ciebie.- odsunął się ode mnie i odwrócił plecami. Odchodził.
-Noah! Zaczekaj! Co masz na myśli? Noah!- zaczęłam do niego biec, ale był już za daleko. Zrezygnowana opadłam bezwładnie na kolana. Poczułam na karku zimny oddech. Szybko spojrzałam na osobę stojącą za mną.
-Luke? Co ty tu robisz?
-Czujesz się z nami bezpiecznie? Naprawdę? Hahahahah!
-O co ci chodzi?
-Ja na twoim miejscu, nie chciałbym zostać tu ze mną.- mówiąc to, robił kółka chodząc wokół mnie.
-Dlaczego?
-Bo ja i mój tata, jesteśmy baardzo niebezpieczni dla ciebie, wiesz?
-O czym mówisz?
-O tym, że nie jesteś bezpieczna, zwłaszcza tutaj. Zaatakowałaś Nikki, teraz nie masz życia w tym domu! Rozumiesz?! Już nigdy nie będziesz bezpieczna!- wykrzyczał, prosto w moją twarz, jego oczy zmieniły kolor na czerwony, a głos zrobił się bardziej doniosły.
Bałam się go. -Wiesz co? Postaram się robić wszystko, abyś cierpiała! Słyszysz? Wszystko!- słysząc jego głośny śmiech, wstałam z kolan i biegłam w przeciwnym kierunku do Luke'a. Uciekałam z całych sił i kiedy byłam od niego z jakieś, 500 metrów, ten w dwie sekundy przybiegł przede mnie.
Wystraszona, walnęłam go z pięści w twarz, ale ten nawet nie drgnął.-Musisz się bardziej postarać.- uśmiechnął się do mnie szeroko, dzięki czemu, zobaczyłam jego...kły? I zanim zdążyłam coś zrobić, wbił się w moją szyję. Zapadła ciemność.

Obudziłam się z krzykiem. Była godzina 7:46. Wstałam i ruszyłam do kuchni. Usłyszałam krzyki.
-Proszę! Zostanie tylko do następnej środy, bo jej rodzice wyjechali do pracy za granicę. Proszę.
-Wiesz, że Amara i Nikki się nie lubią.
-Teraz wszystko będziemy podporządkowywać pod Amare? Świętą jest, czy co?
-Bądź już cicho, okay? Może u nas zamieszkać, ale ma być miła dla Amary, jasne?
-Tak, tak.- Luke odszedł, a ja pomyślałam, że spytam się Steven'a, czy ktoś może ze mną pojechać do centrum.
-Hej Steven!
-Witaj Amaro!
-Mam prośbę.
-Dajesz.
-Czy znajdzie się ktoś, kto mógłby mnie zawieźć do centrum handlowego?
-Oczywiście! Luke!- że, co? Nie! Tylko nie, on! Słyszę, czyjeś kroki. Idzie! Wszyscy, tylko nie ta, osoba! To. Nie. Fair.!
-Tak, tato?- widząc mnie, od razu zmienił ton głosu na chłodniejszy, jakby wiedział, że chodzi o mnie, bo chodzi.
-Pojedziesz z Amarą do centrum, okay?
-Nie?
-Dlaczego, przecież mówiłeś mi, że tam jedziesz?
-Tak, ale jadę tam z Nikki.
-To weźmiecie ze sobą Amarę, jasne?- Steven na ostatnie słowo, obniżył ton głosu.
-Jasne.
-Świetnie! To jedźcie już! Amaro, masz pieniądze?
-Właśnie, nie mam.
-No super! To jeszcze będzie od ciebie kasę wyciągać?- powiedział Luke z wyraźną arogancją w zachowaniu.
-Przestań! Proszę Amaro. Tyle pieniędzy powinno ci starczyć.
-Jeju, dziękuję!- przytuliłam się do Steven'a i pobiegłam do przedpokoju, aby się ubrać. Za mną, w wolnym tempie, szedł Luke. Wsiadłam do auta energicznie, a on, wręcz odwrotnie. Z wielką niechęcią odpalił samochód i ruszyliśmy. Zajechaliśmy pod jakiś, nawet ładny, drewniany dom, zapewne tej Nikki. Nie wiem jak wytrzymam z nią ten dzień. Weszła do auta, na przednie siedzenie, ja siedziałam z tyłu.
Kiedy, zobaczyła mnie w lusterku, automatycznie uśmiech z jej twarzyczki zgasł.
-Co ona tu robi?!
-Musi z nami jechać. Przepraszam, nie miałem wyjścia. Za to możesz u mnie nocować!
-No, nareszcie jakaś dobra wiadomość!- zaczęli się całować. Matko! Jak ja ich nie znoszę! Udają, że mnie tu nie ma!
-Ej! Ja tu jestem!
-Tak, tak. - odpowiedział szybko Luke i znowu przyciągnął do siebie dziewczynę. Nie wytrzymałam, chwyciłam ją za ramię. Chciałam ją od niego odciągnąć, abyśmy jechali, ale zamiast tego, gdy ją dotknęłam, natychmiast oderwałam rękę od jej ciała. Ona jest lodowata. Taka jak Luke, Steven,...Noah. Ona, wcześniej taka nie była!
Patrzyłam się na nich, z szeroko otwartymi oczami. Po kilku minutach para, zaprzestała. Nikki, wgapiając się we mnie jeszcze przez chwilę, usiadła prosto na fotelu. Luke, odpalił silnik i nareszcie ruszyliśmy.
Postanowiłam, że pójdę do biblioteki, wypożyczę jakieś książki o tematach, które krążą mi po głowie.
Wchodziliśmy do najróżniejszych sklepów z sukienkami. Potem się rozdzieliliśmy, Nikki i Luke poszli patrzeć garnitury, a ja poszłam do biblioteki.
Szukałam w książkach o tematyce fantastycznej. Zobaczyłam na półce, dość grubą książkę ,,Postacie nadnaturalne". Wzięłam ją i usiadłam przy stole.
Otworzyłam na spisie treści.
Rozdział 1: Zimne ciała
Uznałam, że to może być to. Pierwsze słowo, które rzuciło mi się w oczy to: wampir. Sprawdziłam jeszcze czym się odznaczają. Picie krwi, zimne ciało, kły, czerwone oczy z wściekłości, super szybkość, idealny słuch, nieziemski wygląd, nie odczuwają bólu jak ludzie. To wszystko pasuje do Noah, ale Steven'a, czy Luke'a, nie przyłapałam na piciu krwi, więc nie mogę ich tak osądzać, zwłaszcza, że nie mam pewności. A Noah, hmm... Noah jest wampirem.

Witam ;) W tym rozdziale, Amara, nareszcie dowiaduję się o WAMPIRACH! Mam nadzieję, że się podobało rozdział :) Do kolejnego ;)

Przyrodni BratOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz