Sobowtór

711 43 2
                                    

W domu panowała przyjemna atmosfera. Wszyscy goście się uśmiechali i jak zauważyłam byli zadowoleni. Większość trzymał w ręku kubek z jakimś napojem. Zakładam, że to było piwo. Niektórzy częstowali się tez już gotowymi kiełbaskami z grilla.
-Rose!- usłyszałam znajomy głos za sobą. Poczułam czyjąś rękę na ramieniu. Odwróciłam się. Ciocia Hanna stała za mną w towarzystwie jakiejś kobiety, która już na pewno widziałam. Wyglądała miło, ale miałam złe przeczucia i skojarzenia związane z jej twarzą. Czerwonawe włosy. Lekko piegowaty nosek. Brązowe oczy. Drobna budowa.
-Rose, to jest moja przyjaciółka, Samanta.- popatrzyłam na ciocie i na jej koleżankę.
- Samanto, to jest Rose. Ostatnia z trojaczków które dzisiaj poznasz.- kobieta wyciągnęła do mnie rękę. Z lekkim zawahaniem zrobiłam tak samo.
- Witaj, Rose. Miło mi cie poznać.
- Czy my się juz nie spotkałyśmy?- zapytałam, ale dopiero po chwili dotarło do mnie, że zabrzmiało to trochę nieprzyjemnie- Wydaje mi się, że juz gdzieś Panią widziałam.
- To bardzo możliwe. Uczę angielskiego w twoim liceum. Może widziałaś mnie na korytarzu lub jak miałam gdzieś dyżur.
- Nie wydaje mi się, to nie to.
- Hmm, w takim razie nie wiem. A jak ci się podoba szkoła? Zadowolona czy raczej rozczarowana?
Zastanawiałam się nad tym co powiedzieć. Nie wspomnę o niesprawiedliwości jaka jest w tej szkole. Bo 1. Wyjdę na marudę, 2 . Ona jest nauczycielka wiec pewnie juz zna jedna wersje wydarzeń i pewnie mi nie uwierzy. Powiem jej coś miłego
- Bardzo podoba mi się drożyna pływacka. - próbowałam zabrzmieć bardziej entuzjastycznie niż naprawdę byłam.
- Rozmawiałam z Trenerka. Powiedziała, że jesteś bardzo dobra w te klocki i że masz duży potencjał. Była bardzo zadowolona z twojego udziału i zapisu.
-Bardzo mnie to cieszy.- i naprawdę tak było.
- Rosę chciała bym ci jeszcze przedstawić moje córki. Zapewne juz nie wdziałaś. Jesteście w jednym roczniku. Tez są w 2 klasie. To jest Zoy.
- kobieta wskazała na afro-amerykankę która już spotkałam w czasie meczu futbolu.
Była ładnie ubrana. Czarna spódnica i biała koszula. Trochę elegancko ale nadal ładnie. Uśmiechała się pokazując prawie wszystkie zęby.
Rozbawił mnie trochę jej uśmiech, ale go odwzajemniłam.
Lekko poruszała głowa przy czym poruszyły się dziesiątki warkoczyków na jej głowie. Były urocze.
Tak samo jak ona. Od początku miałam wrażenie ze jest miła i otwarta.
Gdy cofam się wspomnieniami do wtorku, gdy mnie wrobiły i zrobiły ze mnie pośmiewisko wszystkie wątpienia przechodzą.
- A to jest Sarah.- dziewczyna pierw stojąca plecami do mnie odwróciła się i rzuciła wredny uśmiech.
    Wredny?  Albo po prostu naturalny, ale jej złośliwy charakter go tak przekształca. Obojętne.
    Koło Zoy stała ruda lisica. Wredna małpa która wrobiła mnie na wf. Patrzyła się tylko na mnie nic nie mówiąc, nic nie robiąc. Trochę ja zaskoczyłam ale to nic nie dało.
    Dlatego już skądś kojarzyłam tą nauczycielkę. Poznawałam ja, przez jej córunie. Na pewno stąd te skojarzenia.
- My się już  poznaliśmy. - rzuca przez zaciśnięte zęby.
- Miałyśmy razem zajęcia.- uśmiecham się do niej i do jej mamy. Wyczułam jej niepewność. Mam zamiar to wykorzystać. - Sarah jest świetną aktorką.
- Aktorką?- jej mama patrzy ro na nią, to na mnie.- nie wiedziałam, że macie zajęcia teatralne w szkole
- No bo nie mamy- odpowiadam
- Oczywiście, że mamy-powiedziała to z tonacja na "mamy". To zapewne miał być znak,żebym skończyła. Ale mnie to nawet bawiło
- Nie, nie mamy. Wszystkie sceny Sarah odgrywa na wf, z przyjaciółkami, co nie?
- możemy porozmawiać?
    Podziałało. A prawie nic nie zrobiłam. Ale mam na nią haka. Zawiązałam jej sznurek w okół szyi, albo to ona sama sobie to zrobiła, bo to jej pętla kłamstw i jej gra, ale teraz ktoś inny będzie miał władze w tym przedstawieniu.
      Ona boi się, boi się ze powiem prawdę jej matce. Może to jest jej słaby punkt, albo po prostu nie była już taka odważna poza szkołą.
- Nie, przepraszam. Jestem zajęta. Widzimy się w szkole.- rzuciłam jej wredny uśmiech. Ale byłam z niego dumna.
     Odeszłam kilka kroków do tyłu gdy poczułam wibracje w prawej kieszeni.
    Sekret

Teraz ktoś inny jest reżyserem w własnym przedstawieniu od Sarah. Role się odwróciły. Całuski

    Zakręciło mi się w głowie. Przecież... To o czym był sekret wydarzyło się kilka sekund temu... Kto o tym wiedział? Jak? Tak szybko? Kto?
    Rozejrzałam się do okola, żeby sprawdzić kto mnie obserwuje , że już o tym wiedział.
    Znowu jakaś młodzież, zapewne w mojej szkoły, z telefonami w ręku. Ale to było zapewne odbiorcy, a nie adresaci tej wiadomości,
    Ale ktoś musiał to pisać.... Tylko kto.
   Schowałam telefon do kieszeni i w końcu ruszyłam w kierunku łazienki. Musiałam pozbyć się zapachu chloru i poczucia "nie-bezpieczeństwa" .
 

Who is the better Twin / Dolan TwinsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz