Już wiedziałem co widzę i słyszę.
Damski głos, długie brązowe falowane włosy chowające się pod falami wody przy pomoście. Tylko tyle zdążyłem uchwycić w tej sekundzie.
W drugiej sekundzie zdążyłem zrozumieć, że to co się właśnie dzieje nie jest zaplanowane. Ta dziewczyna się topi i na pewno sama nie wypłynie na powierzchnie.
Zrozumiałem że muszę coś zrobić i to jak najszybciej.
Resztę działa się bez zastanowienia.
Kiedyś brałem udział w kursie dla amatorskich ratowników i coś jeszcze z tego zapamiętałem.
Szybko zdjąłem buty, gdyż były by tylko dodatkowym obciążeniem. Działały by jak gąbki i wciągnęły by wodę, dodając mi tylko obciążenia.
Cofnąłem się trzy kroki do tyłu i sprintem skoczyłem na główkę z klifu do wody. Wyprostowałem ręce i ułożyłem ciało w jednej lini , tak jak mnie mama kiedyś uczyła.
Mimo że skok był perfekcyjny, na pewno by nie pochwaliła tego co teraz robię. Sześć razy kazała by mi sprawdzić wodę i jak nisko znajduje się ziemian od powierzchni wody. Lecz jej tu nie było i miałem w nosie to co by powiedziała. Musiałem pomóc tej dziewczynie i jak najszybciej wyciągnąć ją z wody.
Już po skoku całe moje ciało znajdowało się pod wodą. Zimna woda , okazała się o wiele bardziej nieprzyjemna niż mi się zdawało. Moje serce biło jak szalone, tak jak by zaraz miało wyskoczyć mi z piersi. Czułem presje, a stawką było życie tej dziewczyny.
Wypłynąłem na powierzchnie i przetarłem oczy żeby móc zorientować się gdzie się wynurzyłem.
Nie widziałem 100% ostro, ale zarys pomostu od razu wskazał mi kierunek. Położyłem się na wodzie i jak najszybciej zacząłem przebierać rekami i nogami w stylu kraula. Wiedziałem, że ten styl szedł mi najlepiej i byłem szybki. Już po kilku sekundach znalazłem się przy pomoście, lecz te sekundy były najdłuższymi w moim życiu, rozciągały się niemiłosiernie i nieubłaganie.
Znowu przetarłem oczy. Wiem gdzie jestem. Tuż przy pomoście. Tylko ona spadła w innym miejscu. Po drugiej stronie.
Opłynąłem go i już znajdowałem się przy miejscu wypadku. Gdy dobrze się przyjrzałem widziałem jeszcze drobne bąbelki wypływające na powierzchnie tuż przy mnie.
To tutaj! Jeszcze zdążysz- powtarzałem sobie z nadzieją. Zanurkowałem dokładnie w miejscu gdzie było widać wydobywające się z wody powietrze. Nagły upadek do wody spowodował, że była zamglona, do o koła było pełno mułu i piasku co uniemożliwiało swobodne otwieranie oczu. Próbując coś zobaczyć było jeszcze gorzej. Do oczu dostawała się brudna woda a ja od razu traciłem orientacje. Po zanurzeniu się na około 2 metrów musiałem z powrotem dostać się na powietrze. Szybko ruszając nogami popłynąłem ku powierzchni. Odetchnąłem głęboko i rozejrzałem się do o koła. Może zdołała wypłynąć, albo.... albo jej ciało samo uniosło się na górę.. Nie, nic nie ma, nic nie widzę... z nadzieją znowu jak najszybciej zanurkowałem w dół.Lecz im niżej schodziłem tym czułem się gorzej i mniej w siebie wierzyłem. Nie mogłem otworzyć oczu, więc nic nie zobaczę. A jakie mam szanse,że znajdę czyjeś ciało na dnie jeziora nic nie widząc. Wszystko stracone. Ona... Pewnie już... Bałem się dokończyć tej myśli. Czując ból w uszach, ciśnienie rozwalające mi czaszkę od środka zdałem sobie sprawę że już jej nie znajdę. Jeszcze ostatnia nadzieje kazała mi po dotykać dłońmi dna. Tylko tyle -To nie jest zabawa. Tu chodzi o czyjeś życie!- Krzyczałem na siebie w duchu- Jeszcze możesz ją uratować.- Czułem presję. Czyjeś życie właśnie teraz spoczywało na moich barkach, a ja chciałem się tak po prostu poddać...żenujące! Tylko ja mogłem jej pomóc. Jeszcze szybciej zacząłem przebierać rekami.
Znajdowałem się około 3,5 metra pod wodą. Ciśnienie niszczyło mnie od środka ale nie miałem odwagi się poddać. Nie spojrzał bym już nigdy w lustro gdybym ją tak po prostu zostawił umierającą. Nie nazwał bym się nigdy więcej Dolan. Zniszczył bym siebie i imię mojej rodziny. Matka by mnie wydziedziczyła gdyby się dowiedziała że mogłem uratować czyjeś życie a się po protu poddałem. Zawiodła by się na mnie... Syn nauczycielki szkolnej drużyny pływackiej, ratowniczki, a nie umie kogoś wyciągnąć z wody?! Ta czarna myśl owładnęła mi cały umysł. Przeraziłem się. Niby miała być motywacją, a zadziałała całkiem w złym kierunku.
Reszta powietrza uciekła gdy tylko o tym pomyślałem. Odbiłem się od dna i szybko machając nogami kierowałem się znowu ku powierzchni. Niestety za szybko otworzyłem usta i przed linią wody zakrztusiłem się i jak już wypłynąłem na powierzchnie nie umiałem złapać powietrza. Musiałem złapać się pomostu.Kasłałem. Gy po szybkiej chwili ustało przetarłem oczy i wpatrywałem się w wodę, lecz przez nieudaną próbę ratunku tej biednej dziewczyny zrobiłem jeszcze większe bagno. Próbowałem przez chwile się nie ruszać i uspokoić wodę, lecz wiedziałem że nie zostało mi dużo czasu. Mi ? a raczej jej...
Chwila minęła. Nic... Ani jednego bąbelka. Ani jednego śladu życia...Rozejrzałem się jeszcze raz. Nadal nic! wpadłem w panikę. Zacząłem się jeszcze bardzie denerwować. Jesteś najgorszym pływakiem na świecie. Jesteś najgorszym ratownikiem. Nie umiesz nawet poradzić sobie z... Nagle dokładnie metr przede mną coś zobaczyłem. 2 małe, ledwo zauważalne pęcherzyki powietrza rozbiły się o powierzchnie, a zaraz po nich 3 kolejne. To chyba tam! Tam musi się znajdować. Ostatni raz złapałem powietrze i zanurkowałem dokładnie w tamtym miejscu. Już nie miałem siły. Dogi i ręce mnie bolały, z nerwów nie umiałem zatrzymać na dłużej powietrza. Już do końca nie dopłynę, nie uda mi się. Gdy chciałem już kolejny raz chciałem zrezygnować gdy pod rekami coś poczułem. I tym razem nie było to dno lub wodorosty. Z wrażenia otworzyłem oczy. Miliony małych kamyczków i kurzu dostało mi się znowu do oczu, lecz tym razem postanowiłem nie panikować i spróbować się do tego przyzwyczaić. Przecież byłem tak blisko... Dobrze mi się zdawało. To nie było dno. Trwała, mocna figura, ale mała. Spróbowałem wykorzystać jeszcze nie do końca przystosowane oczy. I co ku mojemu zdziwieni się udało. Rozpoznałem kształt buta. Szybko powędrowałem rękami w górę i wyczułem kość biodrową i talię. Dziewczyna leżała na plecach. Zanurkowałem jeszcze troszeczkę niżej, tak abym mógł ją objąć. Gdy tylko to zrobiłem, jak najszybciej i mocniej odbiłem się od dna i kierowałem się ku powierzchni. Lecz to zadanie nie było takie poste jak się wydawało. Jej ciało ciągnęło w dół a ja chciałem przecież w górę. Pracowałem tylko nogami, ręce miałem zajęte. To też mi nie pomagało, no ale przecież to polegało. Chłopie, trza było bardziej się przykładać na treningach. Zanim się zorientowałem już byłem nad wodą.
Teraz tylko wyciągnąć ją na jakąś stałą powierzchnię. Pomost był za wysoko żebym mógł ją tam wciągnąć. Albo w ogóle by mi się to nie udało albo bym ją całą podrapał o ostre zakończenia desek Trzeba coś innego wymleć. Brzeg! Brzeg znajdował się równo z linią wody. Szybko podpłynąłem w tamtym kierunku, przy okazji zmieniając chwyt ratowniczy co mi bardzo pomogło w osiągnięciu prędkości. Szybko znalazłem się na brzegu i jak najdelikatniej wyciągnąłem ją, położyłem jej ciało na żwirze.
Tyle co w całym stresie zdążyłem zauważyć, że dziewczyna była cała sina i nie oddychała.
CZYTASZ
Who is the better Twin / Dolan Twins
FanfictionRodzice zginęli 3 miesiące temu. Mieszkałam z rodzeństwem u babci. Lecz nie długo. Jadę do New Jersey. Zamieszkam z bratem mojego ojca i jego rodziną. Pójdę do nowej szkoły Poznam nowe osoby Zakocham się Spotka mnie szczęście, podwójne, bliźniacz...