Rozdział 7

1.4K 61 4
                                    

Harry przez jakiś czas był obrażony na Hermionę, ale ta ostatecznie przekonała go, że nie wygląda tak źle w nowej fryzurze.
W następnych dniach przyjaciele zachowywali się i bawili jak dzieci. W końcu nadszedł dzień, w którym mieli iść na ulicę Pokątną zrobić zakupy do szkoły, w końcu następnego dnia mieli jechać pociągiem do Hogwartu.
Harry czekał na 1 września już od początku wakacji, a czas spędzony u Hermiony zleciał mu bardzo szybko.
O 10 rano Pani Granger zawołała wszystkich na śniadanie, a po zjedzeniu mieli jechać do Londynu.
Harry cały ubrany czekał na wszystkich już przy drzwiach wyjściowych. Po chwili dołączyła do niego Pani Granger, a Hermiona i jej tata cały czas biegali i szykowali się w pośpiechu.
Państwo Granger byli mugolami, więc musieli jechać do Londynu samochodem, bo Hermiona nie mogła jeszcze korzystać z czarów poza szkołą. Kiedy Hermiona i jej tata do nich dołączyli, było już po 12, więc jak najszybciej wszyscy wpakowali się do małego srebrnego samochodu państwa Granger i ruszyli do Londynu. Kiedy dojechali, podeszli do Dziurawego Kotła, przez który przeszli na ulicę Pokątną.
Ta ulica nigdy się nie zmieniała, a Harry zawsze uwielbiał ją tak samo. Tutaj zwykle spotykał się po całych wakacjach z przyjaciółmi i razem szli robić zakupy.
-Harry! Hermiona! Ale żeście wyrośli przez wakacje! Miło was widzieć! Witam, państwo Granger.
Drogę przysłonił im ogromny mężczyzna, z wielką brodą i różową parasolką.
-Hagrid!
Krzyknęli naraz gryfoni i pobiegli uściskać półolbrzyma.
-Wybraliście się na zakupy, co? Ja przyszedłem po jakiś środek na ślimaki. Są teraz naprawdę nieznośne. Nie macie państwo jakichś mugolskich sposobów na ślimaki?
Wszyscy się zaśmiali.
-Mamo, tato. Może pójdziecie z Hagridem i opowiecie mu coś o sposobach na ślimaki, a ja i Harry pójdziemy do Gringotta kupić rzeczy do szkoły, co?
-Dobrze Hermiono, spotkamy się w Esach i Floresach za 3 godziny i ani minuty dłużej.
-Dobrze, mamo. Chodź Harry.
Harry z Hermioną oddalili się od rodziców dziewczyny i półolbrzyma i poszli w stronę banku Gringotta.
Wnętrze wyglądało tak samo jak zawsze. Harry pojechał do swojej skrytki a Hermiona do swojej.
Gdy Harry wszedł do swojej skrytki zastał jak zawszę górę czarodziejskich monet, które zostawili mu rodzice. Wszedł głębiej do środka i zaczął nabierać garści monet do sakiewki, którą przygotował już wcześniej. Gdy miał już wychodzić, coś przyciągnęło jego uwagę.
Nigdy wcześniej nie wchodził tak głęboko do skrytki, więc dopiero teraz zauważył, że w ścianie skrytki jest spore wgłębienie, którego nie widać , jeśli nie wejdzie się do środka. We wgłębieniu leżały monety, ale nie tylko. Była tam sporej wielkości szafka. Harry podszedł do niej i zobaczył przedmioty, których wcześniej na oczy nie widział. Leżał tam stosik starych ksiąg, nie było widać o czym są, bo okładka była tak stara , że litery się zamazały. Poza tym były tam też medaliony na złotych łańcuszkach. Jeden był w kształcie białego feniksa w locie, kolejny był w kształcie wilka, następny kruka i ostatni -sowy. Wszystkie były piękne i otaczała je jaką dziwna aura. Pod medalionami były stosy starych, zapisanych dziwnym językiem pergaminów i góra różnych monet, pierścieni, sygnetów i łańcuszków. Harry zaczął przekopywać się przez stosy pergaminów i różnycj kosztowności, aż dotarł do przedmiotu leżącego na samym dole stosu, ukrytego tak, jakby ktoś chciał go schować. Wyciągnął małą szkatułkę. Była czarna, ozdobiona w niektórych miejscach zielonymi kamieniami . Na szkatułce widniały dwa węże , wyglądające jak dwie splecione litery S. W tych wężach wzrok przyciągały oczy. oczy pierwszego węża były czerwone, a drugiego - zielone.
Harry spróbował otworzyć szkatółkę, ale nia dał rady, ani ręcznie, ani zaklęciami. Po jakimś czasie się poddał, ale tylko na jakiś czas. Spakował szkatułkę do plecaka razem z sakiewką i wyszedł ze skrytki. Postanowił, że będąc w Hogwarcie, postara się otworzyć szkatułkę.
Kiedy wrócił do holu banku Gringotta ,Hermiona już tam na niego czekała. Była już lekko zdenerwowana. Na jego widok w jej oczach zagościła ulga i zdenerwowanie.
-Dlaczego tak długo ci to zajęło? Spędziłeś tam ponad godzinę.... Co można robić tak długo w skrytce?!......... W sumie.... Nic nie mów. Chodź na zakupy, bo mamy mało czasu.
Poszli najpierw kupić pióra, atrament i pergaminy, później poszli do Madame Malkin po nowe szaty. Wstąpili też po kociołki i składniki do eliksirów i punktualnie o godzinie spotkania byli w księgarni Esi i Floresy i wypatrywali rodziców Hermiony i gajowego Hogwartu. Gdy wypatrzyli ich w rogu pomieszczenia, zaczęli przepychać się w ich stronę. W połowie drogi, Harry poczuł, że na kogoś wpada i zatacza się do tyłu. Spojrzał przed siebie, żeby przeprosić, ale wtedy zobaczył na kogo wpadł. Przed nim stał zdenerwowany Draco Malfoy. Obrzucił wybrańca spojrzeniem i jak najszybciej, bez słowa zaczął przepychać się do drzwi . Harry przez chwilę stał oszołomiony. Zdziwił się, bo zwykle Malfoy najpierw zmieszałby go z błotem, a później rzucił jakaś klątwę i odszedł. A teraz nic. Po chwili Hermiona pociągnęła go za rękę do rodziców. Kiedy podeszli, okazało się, że ci już kupili im wszystkie książki. Harry oddał pieniądze za książki państwu Granger i wszyscy razem udali się w stronę lodziarni, aby w spokoju coś zjeść po udanych zakupach. Kiedy szli zatłoczoną drogą, Hermiona zauważyła dobrze znajomą jej postać, wychodzącą właśnie ze sklepu z magicznymi stworzeniami, na ulicę. Tej rudej czupryny i czerwonej twarzy nie dało się nie poznać. Hermiona pokazała Harry'emu Rona, który szedł właśnie kilka metrów przed nimi i zaczęli wołać go po imieniu, przyspieszając bo go dogonić. Rudzielec, słysząc, że ktoś go woła odwrócił się, a gdy zobaczył przyjaciół, jak najszybciej zaczął iść jak najdalej od nich. Przyspieszył kroku i prawie biegł, a Hermiona z Harrym próbowali go dogonić, ale im się nie udało. Zgubili go tuż przy sklepie z różdżkami. Dołączyli do dorosłych i poszli do lodziarni. Jedząc lody a później wracając do Hermiony, oboje nie mogli zrozumieć, dlaczego Ron przed nimi uciekał. Ta myśl nie dawała im też spokoju w nocy, gdy próbowali zasnąć.
-----------------------------------------------------
Przepraszam was, że dawno nie było rozdziału, ale miałam kompletny brak weny. Ten rozdział pisałam na telefonie, więc wybaczcie mi jakiekolwiek błędy. Zostawiajcie gwiazdki i komentarze 😘😘😘

Harry Potter- Od Przyjaźni i Nienawiści  Blisko do MiłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz