Rozdział 4

1.8K 72 21
                                    

Zeszli do salonu gdzie już czekali na nich pan i pani Granger. Kobieta miała ciemne, ładnie upięte włosy, tak żeby nie wpadały do oczu. Miała delikatne rysy twarzy, była podobna do swojej córki. Ubrana była w ciemne dżinsy i niebieską tunikę. Harry musiał przyznać, że była naprawdę ładną kobietą. Obok niej stał nieco wyższy mężczyzna z włosami koloru takiego samego jak córka. Ubrany był w niebieskie, luźne dżinsy i czarną koszulę. Oboje rozpromienili się na ich widok. 

-Cześć mamo! Cześć tato! -Podbiegła do rodziców, aby przytulić ich na przywitanie- Chciałam wam przedstawić mojego przyjaciela. Mamo, tato, to jest Harry. Harry, to są właśnie moi rodzice.

-To ten sławny Harry Potter? Hermiona wiele nam o tobie opowiadała. Cieszymy się, że wreszcie możemy cię poznać.

Pan Granger uśmiechnął się do niego. Harry odwzajemnił uśmiech .

-Bardzo miło mi poznać wreszcie ludzi, którzy wychowali tak wspaniałą osobę jak Hermiona.

Państwo Granger wyglądali na zadowolonych. Hermiona po ich minach już wiedziała, że uwielbiają jej przyjaciela. 

-Za chwilę siadamy do obiadu. Hermiono, pomożesz mi nakryć do stołu? 

-Już idę mamo. 

Państwo Granger weszli do kuchni. Hermiona odwróciła się w stronę Harry'ego

-Jak chcesz to możesz pójść zobaczyć ogród. Na pewno ci się spodoba, a za chwilę przyjdź do jadalni. Poczekamy na ciebie. 

Powiedziała i odeszła w stronę jadalni. Harry, tak jak mu poradziła, poszedł obejrzeć ogród. 

Gdy otworzył drzwi zamarł w miejscu. Przed nim stało istne monstrum. Było wielkie i włochate!!! Chciał sięgnąć po różdżkę, ale oczywiście musiał ją zostawić w pokoju przyjaciółki. To,, coś " zaczęło biec w jego stronę wywalając jęzor na wierzch. Potter szybko otrząsnął się z transu i zaczął biec w stronę jadalni. 

- Hermiona!! HERMIONA!!!!!!!
Wbiegł do jadalni i wskoczył na stół, zgniatając tym samym jedzenie i zrzucając z niego talerze. Państwo Granger spojrzeli na niego z zaskoczeniem. - TA BESTIA CHCE MNIE POŻREĆ!!!!!!!
Domniemania,, bestia " wbiegła do kuchni i stanęła przy Hermionie wesoło merdając ogonem.
- Puszku okruszku ile razy Ci powtarzałam żebyś był grzeczny? No już słodziutki nic się nie stało.
- JAK TO NIC SIĘ NIE STAŁO?!!! CHCIAŁ MNIE POŻREĆ!!!!
- Nie prawda, on nie gustuje w większych tchórzofretkach niż Malfoy. Po za tym....... Nie zjadł by cie od razu.
- CO?!
- No tak. Najpierw by cie zgwałcił.
Hermiona widząc minę wybrańca zaczęła się tarzać po podłodze ze śmiechu.
- MAM DOŚĆ!!!! ŚPIĘ NA STOLE!  

Państwo Granger widząc to zdarzenie mieli dość zabawne miny. Po chwili Pan Granger wzruszył ramionami i zaczął zajadać się ciastem, a przynajmniej tym, co z ciasta zostało, obserwując jednocześnie kulącego się na stole Pottera. No i tyle by było ze wspaniałej kolacji...

***

-Nie sądziłam, że ten ''wspaniały i odważny'' Harry Potter przestraszy się psa. 

Hermiona, ciągle rozbawiona stała oparta o ścianę w swoim pokoju, a na łóżku siedział naburmuszony Potter . Minęła godzina, kiedy w końcu pies uciekł do ogrodu i udało jej się ściągnąć przyjaciela ze stołu. 

-Chciał mnie pożreć.... I zgwałcić. 

Hermiona się roześmiała

-Dziecko, co ty mówisz?* Nie wiedziałam, że boisz się psów. 

-Bo nie boję się psów.... Boję się dużych psów. 

-Puszek Okruszek jest fajnym psem, tylko musisz się go nie bać.

-Łatwo ci mówić. 

-Dobra, nieważne. Chcesz się przejść? Mam za domem świetne miejsce, mogę ci pokazać. 

Harry kiwnął głową na tak i powoli wyszedł za Hermioną z pomieszczenia. Zeszli po schodach, a gdy byli już przy wyjściu, dziewczyna krzyknęła do rodziców, że wychodzą. Gdy byli już za drzwiami, Herm ruszyła ścieżką na tył domu, przeszli przez ogród do furtki, wyszli przez nią, krążyli różnymi uliczkami. Każda kolejna uliczka robiła się coraz bardziej wąska, aż w końcu szli udeptaną dróżką. Coraz bardziej oddalali się od domów a Hermiona szła przed siebie. Po kilku minutach przystanęła. Kiedy odsunęła się, Harry mógł podziwiać piękno tego miejsca. Byli na środku małego pola, przed nimi stało wiele drzew rosnących w niepełnym okręgu, w środku którego było małe, piękne jeziorko. Woda była w nim bardzo czysta, a promienie słońca prześlizgujące się przez korony drzew w stronę jeziora odbijały się od tafli wody, przez co w niektórych miejscach widać było małe rybki. Nad koronami drzew czasami przelatywały ptaki, które dźwiękiem skrzydeł uderzających w powietrze przebijały się przez idealną ciszę i dodawały spokoju temu miejscu. Harry musiał przyznać, że było tutaj naprawdę wspaniale. Usiedli z Hermioną pod jednym z drzew, tuż przy brzegu jeziora. Harry pochylił się i włożył rękę do wody, która przyjemnie ochłodziła mu skórę. Hermiona zauważając świetną okazję uśmiechnęła się wrednie i popchnęła Pottera prosto do chłodnej wody. Zdziwiony chłopak przez chwilę starał się przyswoić informację o tym co się stało i po chwili wynurzył się z wody. 

-Ty mała, wredna zdziro, wepchnęłaś mnie do wody! 

-Spostrzegawczy jesteś, nie ma co. 

Uśmiechnęła się słodko do przyjaciela. Potter wyciągnął rękę do przyjaciółki, żeby ta pomogła mu wyjść z wody. 

-O nie! Na pewno ci nie pomogę, bo gdy tylko wezmę cię za rękę wciągniesz mnie do wody! 

-Nie to nie. 

Mruknął Potter wychodząc na brzeg. Hermiona napawając się satysfakcją, że właśnie wrzuciła Harry'ego do wody, nie zauważyła, jak ten widzi okazję i wpycha ją do wody. Kiedy wypłynęła podpłynęła do brzegu a minę miała taką, jakby chciała zabić. 

-Ty cholerny dupku! Wepchnąłeś mnie do wody! 

-Spostrzegawcza jesteś, nie ma co.

Uśmiechnął się wrednie do przyjaciółki. Ta z ciągle niemiłą miną wyciągnęła w jego stronę rękę.

-Chociaż pomóż mi wyjść z wody.

Potter podszedł do przyjaciółki i wziął ją za rękę, żeby wyciągnąć ją na brzeg, lecz w tej samej chwili Hermiona szarpnęła jego rękę do siebie, przez co znowu poleciał do wody. Kiedy wypłynął od razu usłyszał śmiech przyjaciółki. 

-Naprawdę nie wierzę, że się na to nabrałeś! 

Dziewczyna już nie była zła, tylko rozbawiona. Kiedy najmniej się tego spodziewała, przyjaciel zaczął chlapać ją wodą. Zaczął się śmiać, a ona chlapać w niego wodą, Chlapali się tak przez jakiś czas, aż zaczęło się ściemniać, wtedy uznali, że powinni wracać. Wyszli z wody i ruszyli ścieżką w stronę domu Hermiony. Wracali tymi samymi uliczkami, którymi szli by dostać się do jeziorka. Kiedy już przyszli do domu, pani Granger załamała ręce na ich widok, a pan Granger uśmiechnął się na ich widok. Weszli na górę, każdy do swojego pokoju. Oboje po kolei wzięli prysznic a później położyli się i zasypiali w bardzo dobrych humorach. 

_______________

Rozdział pisany przy pomocy mojej sis Martyny/ Demona  ^^

*- Pozdrawiam Wercika i Gorzale xD

Harry Potter- Od Przyjaźni i Nienawiści  Blisko do MiłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz