Rozdział 16

851 42 1
                                    

Hermiona stała jak wmurowana. Po chwili szoku spojrzała na Draco i zdołała wydusić z siebie kilka słów.

-Zapraszasz mnie do Hogsmeade?

-Emm.. Tak?

-To ma być randka?

Draco już na początku rozmowy stracił całą pewność siebie, jak od zawsze mu towarzyszyła.

-Tak. Zapraszam cię na randkę. To jak?

Sam zdziwił się swoją śmiałością, ale to i tak Hermiona była bardziej zdziwiona. W końcu jej największy wróg ze szkoły właśnie zaprosił ją na randkę.

-Tak. Pójdę z tobą.

Odpowiedziała bez większego zastanowienia. Draco uśmiechnął się szeroko.

-To do soboty.

Odwrócił się i odszedł w stronę, z której przyszedł. Miona jeszcze przez chwilę wpatrywała się w odchodzącego ślizgona, po czym z uśmiechem na twarzy i rumieńcami na policzkach odwróciła się i pognała w stronę wieży gryffindoru.

***

-Zgodziła się! Wiedziałam, że się zgodzi!

-Dobra Riddle, miałaś rację. Możesz już się zamknąć?

-Nie mogę

Dziewczyna wzruszyła ramionami i spojrzała z szerokim uśmiechem na swojego przyjaciela, który również był teraz szeroko uśmiechnięty. Razem ruszyli korytarzem w stronę lochów.

***

Nadeszła oczekiwana sobota, a co za tym idzie, wyjście do Hogsmeade.

Hermiona już z samego rana była bardzo zestresowana wyjściem, bo w końcu miała iść na randkę z Malfoy'em.

Na śniadaniu zjadła niewiele, więc Harry z Erickiem co chwilę pytali ją dlaczego nie je. Ta jednak im nie odpowiadała więc przestali się pytać.

Erick był bardzo niezadowolony, bo chciał wiedzieć co się dzieje z jego przyjaciółką, a Harry starał się nie uśmiechać i udawać wkurzonego, bo oczywiście Annabelle kilka dni wcześniej powiadomiła go o tym, że Miona zgodziła się wyjść z Draco.

Po większym zastanowieniu Harry postanowił przez całe wyjście być niedaleko, żeby obserwować jak toczy się randka i żeby móc w odpowiednim momencie wyskoczyć i dać Draco po mordzie, jeśli jakoś skrzywdzi jego przyjaciółkę. Erick stwierdził, że umówił się z kimś, więc Harry został sam.

***

Draco od pół godziny stał przed szafą i przeglądał starannie ułożone w niej ciuchy. W jego szafie znajdowały się głównie różne szaty w ciemnych kolorach, najczęściej były one ciemnozielone i czarne. Poza szatami w jego szafie można było znaleźć kilka idealnie skrojonych garniturów i sporo par ciemnych dżinsów . Jednak zdecydowaną przewagę w jego szafie miały koszule. Miał je w każdym kolorze, najwięcej białych i czarnych. Wszystkie były idealnie dopasowane, bo szyte na miarę.

Więc teraz Draco miał ogromny problem. Nie wiedział w co ma się ubrać.

Stwierdził, że nie założy szaty, tylko normalne ciuchy. Wyciągnął z szafy jego najlepszą parę dżinsów i szybko je ubrał. Teraz musiał tylko wybrać do tego resztę stroju. Po namyśle wyciągnął z szafy swoją ulubioną czarną koszulę.

Gdy był już ubrany stanął przed lustrem i szybko poprawił fryzurę.

Wszystkie ciuchy idealnie ułożyły się na jego ciele.

-Twoje ulubione spodnie i najlepsza koszula. Ty faktycznie ją kochasz.

Draco odwrócił się i spojrzał prosto na uśmiechniętą Riddle. Odwzajemnił uśmiech po czym odwrócił się do lustra.

-Myślisz, że jej się spodoba?

-Będzie zachwycona.

-Dzięki, Ann.

Podbiegł do niej i rozczochrałjej włosy. Oburzona ślizgonka zaczęła przywracać do ładu swoje długie, czarne włosy i posłała Draconowi jedno ze swoich najlepszych morderczych spojrzeń.

Draco wzdrygnął się czując na sobie mordercze spojrzenie przyjaciółki, bo Ann była mistrzynią posyłania morderczych spojrzeń.

Jeszcze raz spojrzał w lustro, po czym stanął przed drzwiami.

-Życz mi szczęścia.

Powiedział do przyjaciółki i wyszedł. Przeszedł przez pokój wspólny, później szedł przez lochy i w końcu dotarł do sali wejściowej.

McGonagall z młodszymi uczniami już chwilę wcześniej wyszła do Hogsmeade, więc sala była teraz pusta. Prawie pusta.

Przy jednej ze ścian już stała czekoladowooka gryfonka. Gdy zauważyła Draco niepewnie się do niego uśmiechnęła, jakby bała się, że zaproszenie na randkę jej się przyśniło, a Malfoy zaraz podejdzie do niej i wyzwie ją od szlam.

Całe jej wątpliwości rozwiały się gdy Draco uśmiechnął się do niej przyjaźnie i zaczął iść w jej stronę.

- Cześć -Powiedział Draco lekko niepewnie.
-Cześć.
-Idziemy?
Zapytał i podał jej ramię, które ona chwyciła z uśmiechem. Razem ruszyli w stronę drzwi. Wyszli na dwór i zaczęli iść w stronę Hogsmeade
-Emm, Draco?
-Tak?
-Czuję się dziwnie...
-Jak to? Przy mnie?
-Nie. Z tobą czuję się dobrze -uśmiechnęła się nieśmiało i zarumieniła, na co Draco zareagował uśmiechem .
-To o co chodzi?
-Ludzie się na nas gapią....
Draco rozejrzał się. Faktycznie zauważył wiele par oczu wlepionych w ich dwójkę. Wszyscy patrzyli na nich z niedowierzaniem. W sumie to trudno było się im dziwić.
W końcu Draco u Hermiona od przyjścia do szkoły nie znosili się. Nie potrafili wytrzymać w jednym pomieszczeniu przez 10 minut, bo wtedy któreś z nich trafiało do szpitala.
A teraz szli pod rękę w stronę Hogsmeade. To mógł być nietypowy widok i Draco spodziewał się czegoś takiego, ale nie sądził że tak go to zdenerwuje.
-Nie przejmuj się nimi, Hermiono. Po prostu chodźmy.
-Okej.
Poszli razem do Hogsmeade. Weszli do Trzech Mioteł.
-Co chcesz do picia?
Hermiona uśmiechnęła się lekko i usiadła w jednym ze stolików przy oknie. Draco stanął przy niej.
-Zaskocz mnie.
-Okej .
Uśmiechnął się i poszedł zamówić. Po chwili wrócił z dwoma piwami kremowymi. Hermiona wzięła swoje piwo i upiła łyk. Blondyn usiadł naprzeciwko niej. Zaczęli rozmowę. Hermiona trochę się zdziwiła, bo nie spodziewała się, że ślizgon uwielbia te same książki, co ona. Rozmawiali przez kilka godzin, co jakiś czas madame Rosmerda przynosiła im po kolejnym kremowym piwie.
W końcu nadeszła godzina, w której mieli wracać z Hogsmeade. Wyszli z Trzech Mioteł i powolnym krokiem wracali do Hogwartu. Zdążyli w ostatnim momencie, bo w chwili kiedy przechodzili przez bramę, ta zaczęła się zamykać, co oznaczało że ci ktorzy nie wrocili, będą musieli przenocować poza szkołą.
Tematy ciągle im się nie kończyły, ale cisza nocna już się zaczęła.
-Musimy już wracać do dormitoriów. Jeśli nas przyłapią to będziemy mieć przerąbane.
-No chyba, że gdzieś jeszcze pójdziemy.
-Niby gdzie mielibyśmy iść? -Hermiona uniosła brew.
-Może do pokoju życzeń?
-W sumie to mam lepszy pomysł - gryfonka uśmiechnęła się sprytnie.
-Podoba mi się ten uśmiech. Prowadź.

Dziewczyna ruszyła w stronę błoni. Szli przez chwilę aż dotarli do bijącej wierzby. Rzuciła zaklęcie, które miało unieruchomić drzewo na kilka minut. Podeszła do pnia i stanęła przy wejściu do tajnego przejścia, które teraz było całkowicie niewidoczne, przez krzaki, które urosły tak wysoko, że zasłoniły wejście, więc nie było ono widoczne dla nikogo i ktoś, kto nigdy nim nie przechodził, nie mógł się dowiedzieć o jego istnieniu.
Draco stanął koło Hermiony i rozejrzał się naokoło.
-Tym wspaniałym miejscem jest bijąca wierzba?
-Nie, jasne, że nie. -zaśmiała się.
-To gdzie mieliśmy iść? Tu jest tylko to cholerne drzewo.
Hermiona wyciągnęła rękę i ogarnęła zarośla, tak, że przejście teraz było widoczne. Draco wytrzeszczył oczy, bo nie wiedział że w tym miejscu jest tajne przejście.
-Pan przodem.

Harry Potter- Od Przyjaźni i Nienawiści  Blisko do MiłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz