Rozdział 19

668 34 1
                                    

-Harry, możemy porozmawiać? 

Hermiona przysiadła się do stolika w bibliotece, przy którym siedział chłopak z okrągłymi okularami i blizną w kształcie błyskawicy. Przeciągnął jeszcze wzrokiem po kilku linijkach tekstu w książce, po czym zamknął ją i odkładając na stół spojrzał na dziewczynę. 

-Co jest Herm? Jak tam randka? 

Uśmiechnął się porozumiewawczo, za co Hermiona trzepnęła go w ramie, ale nie potrafiła ukryć lekkiego uśmiechu. 

-Było całkiem przyjemnie, ale nie o tym chcę mówić. 

-To o czym? Zamieniam się w słuch! 

-Okej... - I opowiedziała przyjacielowi o znalezionym skrawku szalika we Wrzeszczącej Chacie. Harry zmarszczył brwi. - I co o tym myślisz? 

-Cóż... Mógł w każdym momencie tam iść, bo wiedział o przejściu. Może poszedł na potajemną schadzkę? 

-Chodzi ci o randkę czy spotkanie śmierciożerców?

-Nie wiem. A na co ty stawiasz? 

-W jego przypadku na randkę bym nie stawiała. 

Harry zaśmiał się. 

-No może i fakt. Serio trzeba się dowiedzieć o co z nim chodzi. A tak właściwie to gdzie jest Erick?

-Nie wiem. Może go poszukamy. A po co ci on? 

-Przydałoby się go powiadomić o tym kawałku materiału... 

-No fakt. To ja mam go poszukać czy ty? 

-Ty go poszukaj, a ja przeszukam dormitorium, może znajdę to...

-Zgoda. Do zobaczenia! 

I wyszła zostawiając Harry'ego sam na sam ze swoimi myślami. 

               ***

Hermiona szła korytarzem, szukała Ericka. 

Korytarz był całkowicie pusty. 

Usłyszała stukot obcasów. Dźwięk  dobiegał z korytarza obok i zmierzał prosto w stronę gryfonki, która specjalnie się tym nie przejęła. Z korytarza obok wyszła Annabelle. Była zapatrzona w zwój pergaminu, w ręku trzymała pióro i co chwile zaznaczała coś na pergaminie. 

Hermionie momentalnie przypomniało się, jak Riddle mrugnęła do Harry'ego i ogarnęła ją wściekłość. Nie chciała, żeby ta ślizgonka czepiała się jej przyjaciela.  Zatrzymała się. 

-Ej, Riddle. 

Dziewczyna podniosła wzrok znad pergaminu i uniosła brew. Zatrzymała się. 

-Brawo, Granger. Znasz moje nazwisko. Brawo. Dostałabyś ode mnie owacje na stojąco ale aktualnie mam zajęte ręce. Żegnam. 

Ruszyła dalej. Chciała minąć gryfonkę, ale ta zastąpiła jej drogę. Annabelle uniosła brew. 

-Wiesz, trochę się śpieszę. 

-Odczep się od Harry'ego! 

-Że co? 

-Nie udawaj głupiej. Ostatnio w bibliotece do niego mrugnęłaś! 

-Niezła spostrzegawczość. Brawo, masz mnie. Możesz już mnie przepuścić? 

Jej głos ociekał sarkazmem, ale nie było w nim wrogości. 

-Nie! Masz go zostawić w spokoju! Mam gdzieś plany twojego cholernego ojca! Odwal się od Harry'ego! 

-Widzę, że nieźle dbasz o swoich przyjaciół. Nie interesuje cię przypadkiem gdzie się podziewa ten Flair? 

Hermiona wytrzeszczyła oczy. 

-Widziałaś go? Gdzie on jest. 

Annabelle się roześmiała i minęła gryfonkę. 

-Stara sala od transmutacji. Miłego widowiska. 

Zniknęła w bocznym korytarzu znowu zatapiając spojrzenie w papierach. 

Hermiona patrzyła za nią jeszcze przez chwilę. Naprawdę nie rozumiała tej ślizgonki i nie ufała jej, ale postanowiła sprawdzić starą salę od transmutacji.

Przeszła kilkoma korytarzami i trafiła na miejsce. Drzwi były zamknięte. Więc jednak Riddle zrobiła ją w konia.

Jednak Hermiona postanowiła nie rezygnować. Wyciągnęła różdżkę i wycelowała ją w zamek. 

-Alohomora!

Słychać było szczęk otwieranego zamka. Nacisnęła klamkę i pchnęła drzwi. Weszła do pomieszczenia i zobaczyła rozgrywającą się tam scenę. 

Momentalnie zrobiła się cała czerwona i jak najszybciej wyszła z sali. Zaczęła biec korytarzem próbując zapomnieć o tym co widziała, ale ten obraz chyba na stałe utkwił w jej pamięci. 

Wbiegła ciągle cała czerwona na bardziej ruchliwy korytarz. Minęła Annabelle opierającą się o ścianę. Gdy ślizgonka zobaczyła wyraz jej twarzy zaśmiała się perliście. 

Pobiegła do swojego dormitorium i opadła na kanapę. 

Co prawda znalazła Ericka, ale jednak bardzo tego żałowała.

                 ***

Zaraz po wyjściu Hermiony z biblioteki odłożył książkę i również wyszedł. Poszedł do swojego dormitorium, gdzie spał również Ron. 

Nikogo nie było w środku, więc miał ułatwione zadanie. Na wszelki wypadek zamknął drzwi zaklęciem i rzucił czar, który miał go zawiadomić, gdyby ktoś zbliżał się do dormitorium.

Podszedł do rzeczy Rona i zaczął je przeszukiwać.

Najpierw wyciągnął jego stary i lekko poniszczony kufer i otworzył go.

Było tam kilka stosów ubrań, w tym sweterki zrobione przez panią Weasley, pudełko czekoladowych żab, kilka kart z czekoladowych żab, książka o quidditchu i kilka piór na zapas. Nic ciekawego. 

Przeszukał boczne kieszonki i każdą skarpetkę z osobna, co nie było najprzyjemniejszym doświadczeniem, ale przebrnął przez to i znalazł tylko małą garść sykli i kilka galeonów w jednej z nich. Odsunął od siebie kufer i schylił się pod łóżko. Były tam stosy pergaminów i książki do różnych przedmiotów. Wyciągnął wszystkie książki i kawałki pergaminów i przeglądał je po kolei. 

Najpierw brał każdą książkę po kolei i kartkował ją, żeby nic nie przeoczyć, bo sam czasami chował coś między stronicami ksiąg, ale nic tam nie znalazł. Wsunął je pod łóżko. 

Miał trochę większe oczekiwania co do stosu papierów. Przejrzał każdy papier po kolei. Były to listy od rodziców , notatki z różnych lekcji, ogólnie nic niepokojącego. Schował je pod łóżko. 

Zajął się szafką nocną, w której nie było praktycznie nic, oprócz albumu z rodzinnymi zdjęciami. 

Teraz zostało mu do sprawdzenia tylko samo łóżko. 

Wiedział gdzie powinno się szukać, bo nieraz musiał ukrywać coś przed Dursley'ami, co nie było łatwe bo ciotka Petunia często miała szał na robienie porządków i czyściła dokładnie nawet jego pokoik, przy okazji sprawdzając, czy przypadkiem nic tam nie schował. Ale nigdy nic nie odkryła. 

Ściągnął poszewkę z poduszki i wszystko dokładnie przejrzał. Nic nie było w poszewce a poduszka nie miała żadnych śladów naprawy po rozcięciu, nawet tych magicznych, które i tak często zostawały przy naprawianiu czegoś materiałowego. Tak już po prostu było. Między kocami też nic nie znalazł. 

Pod materacem znalazł tylko ziarenka kurzu i nic poza tym. Sam materac również nie wyglądał w żadnym miejscu na przecięty a późnej naprawiony, więc Harry nic nie znalazł. 

Ron zapewne spalił list, a to znaczyło, że jeśli chcą dowiedzieć się czegokolwiek, będą musieli się go o to zapytać.


Harry Potter- Od Przyjaźni i Nienawiści  Blisko do MiłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz