Rozdział 11

1.1K 54 2
                                    

Eric z Harry'm wyszli z lasu w ciszy. Każdy z nich zastanawiał się, o co mogło chodzić w tej rozmowie nowej nauczycielki z jego prawdopodobnie byłym przyjacielem. Oboje wiedzieli, że od razu gdy spotkają Hermionę, muszą jej o tym powiedzieć, ale ona teraz miała masę zajęć, więc postanowili jednak pójść do Hagrida dla zabicia czasu. Podeszli do chatki i zapukali. Po chwili dało się słyszeć ciężkie kroki i drzwi otwarły się ukazując ich ogromnego gajowego. 

-Kogo tu niesie? Jestem zaję...... Harry! Eric! Zastanawiałem się kiedy przyjdziecie mnie odwiedzić. Wejdźcie, zrobię wam herbatę. 

Weszli do środka gdzie usiedli przy stole. Po chwili Hagrid podsunął im pod nosy po wielkim kubku z herbatą. Sam usiadł naprzeciwko nich z trochę większym kubkiem i uśmiechnął się radośnie. 

-No, a gdzie zgubiliście Hermionę i Rona? Dawno ich tu nie widziałem, a Rona to już w ogóle nie mogłem wyłapać z tłumu. 

-Hermiona znowu wzięła sobie masę lekcji więc ma bardzo mało czasu na cokolwiek, ale postaramy się niedługo przyjść razem z nią, a co do Rona..... -w tym momencie Harry przerwał i nie wiedział co ma powiedzieć Hagridowi. Był to w końcu jego przyjaciel i chciałby, aby ten znał prawdę, ale ma powiedzieć tak po prostu że Ron wystawił ich do wiatru i zachowuje się dziwnie? Hagrid patrzył na niego w oczekiwaniu a Eric nie wiedział gdzie ma patrzeć.- on..... jest ostatnio jakiś dziwny.

Hagrid zmarszczył brwi. 

-Dziwny? Jak to dziwny? 

-Nie jest dziwny w swój typowy ronowaty sposób, tylko zachowuje się nietypowo.

-Co macie na myśli?

-Gdy z Hermioną byliśmy na ulicy Pokątnej, zobaczyliśmy Rona. Chcieliśmy się przywitać, ale on gdy nas zobaczył zawrócił i zaczął przed nami uciekać. Od tego czasu nie widzieliśmy go ani razu, pewnie się przed nami chowa, a teraz z Erickiem zobaczyliśmy jak idzie w stronę lasu, a tam spotkał się z profesor Scott. To było dziwne. 

Harry z Erickiem streścili Hagridowi jak wyglądała sytuacja w lesie, a ten jeszcze mocniej zmarszczył brwi. 

-To naprawdę podejrzana sprawa. Może porozmawiam o tym z Albusem? 

-Z dyrektorem? A w czym on może pomóc Ronowi? 

-No, dyrektor bardzo was lubi i na pewno chciałby, żebyście znowu się dogadywali, więc pewnie coś z tym zrobi, albo chociaż będzie się starał uratować sytuację. 

-Może i tak, ale jednak wolelibyśmy nie zawracać głowy dyrektorowi takimi błahostkami. Gdy spotkamy gdzieś Rona, to z nim porozmawiamy, a jeśli to nie pomoże to porozmawiamy z Dumbledorem. Tylko Hagridzie, nie wygadaj się proszę, że mówiliśmy tu o Ronie, okej? 

-Masz moje słowo. Postaram się jak mogę. A właśnie, zanim pójdziecie na jakieś kolejne zajęcia, nie chcielibyście zobaczyć mojego nowego przyjaciela? 

-Jeśli to jest coś podobnego do sklątki tylnowybuchowej albo druzgotka, to podziękuję. 

-Nie, to coś wspaniałego. Chodźcie za mną. 

Hagrid wesoło wstał i wyszedł z chatki a chłopcy z lekkim strachem ruszyli za nim. Przeszli przez błonia aż doszli do niewielkiej stajni. Harry lekko się zdziwił widząc budowlę, bo wiedział że wcześniej jej tu nie było. 

-Emm, Hagridzie? 

-Hymm? 

-Co tu robi ta stajnia? 

-Albus wybudował ją w wakacje. Jest schronieniem dla każdego magicznego stworzenia, które zostało ranne w lesie czy gdziekolwiek indziej. Bardzo przydatna rzecz. 

Ruszył na tył stajni, gdzie zbudowana była mała zagroda. Podszedł do niej i stanął niedaleko. Chłopcy podeszli i stanęli koło niego a ich oczom ukazał się niesamowity widok. 

Na środku zagrody stał..... Pegaz. 

Był czarny, miał jadowicie zielone oczy i był przepiękny. Poruszał się z wdziękiem i gracją, a Hagrid patrzył na niego z wielką dumą. 

-To jest Ever. Znalazłem ją na początku wakacji w lesie ze złamanym skrzydłem. Przez pierwszy miesiąc nie wychodziła, a teraz jest bardzo nieufna, ale chociaż wychodzi do zagrody. Boi się podejść do kogokolwiek, więc ktoś musiał nieźle jej zaleźć za skórę. Pegazy to wspaniałe stworzenia. Mogą uratować kogoś, kto jest krok od śmierci, są piękne, wierne, lojalne. Potrafią przywiązać się do jednej wybranej osoby. Gdy zobaczą właściwą osobę, po prostu wiedzą, że ta osoba jest im przeznaczona i powstaje między nimi ogromna więź, jest to naprawdę cudowne.

Ever omiotła ich wzrokiem, patrząc trochę dłużej na Harry'ego i Erica, po czym odwróciła się i poszła na sam środek zagrody, gdzie się położyła i wpatrywała w las. 

-Hagridzie, Ever jest naprawdę cudowna. Kiedy wydobrzeje? 

-Powinna mieć zdrowe skrzydło za jakiś miesiąc. To jest jedna z wielkich wad pegazów. Złamania zrastają im się bardzo długo, ale za to reszta ran znika prawie od razu. No, nie męczmy jej. Zmykajcie na lekcje. 

Pożegnali się. Hagrid poszedł czesać rannego jednorożca, a chłopacy poszli do szkoły, gdzie pałętali się po korytarzach, nie wiedząc co ze sobą zrobić. 

Po kilku godzinach bezcelowego plątania się po korytarzach, wreszcie spotkali Hermionę. 

-Cześć wam!- Hermiona uśmiechnęła się do nich promiennie.

-Widzę, że zadowolona z lekcji- Eric wyszczerzył zęby w uśmiechu. 

-No tak! Na numerologii zdobyłam aż 20 punktów dla Gryffindor'u! Na mugoloznawstwie 30, a na transmutacji 10, więc pewnie mamy jedno z lepszych miejsc między domami. 

-Brawo Hermiono. Jeśli tak dalej pójdzie, to gryfoni znowu zdobędą puchar domów.- Harry uśmiechnął się. 

-No tak, ale będę musiała nieźle kuć, żeby na każdych zajęciach zdobywać punkty. Dzisiaj zadali nam już kilka referatów i muszę się za nie jak najszybciej zabrać. 

-My też mamy trochę zadań. Może chodźmy do biblioteki-zaproponował Harry

-Chodźmy. A jak już tam będziemy to musimy ci o czymś opowiedzieć Hermi. 

Cała trójka poszła do biblioteki. Skierowali się w głąb sali i ukryli między działami o starożytnej magicznej Grecji a starożytnymi runami, bo w te miejsca najrzadziej przychodzili uczniowie spragnieni wiedzy, lub po prostu potrzebujący informacji do zadań. Rozsiedli się w fotelach i wyciszyli część biblioteki, w której byli, żeby nikt im nie przeszkadzał a Harry z Erickiem na spokojnie opowiedzieli Hermionie o zdarzeniu w lesie i odwiedzinach u Hagrida. 

Dziewczyna zmarszczyła brwi. 

-To faktycznie dość dziwne, że Ron ze Scott spotkali się w lesie. 

-No tak, już na to wpadliśmy - Eric spojrzał na Hermionę.

-Musimy dowiedzieć się więcej. 

-Okej, jak mamy to zrobić? - Harry uniósł jedną brew. 

-Naszymi sprawdzonymi sposobami oczywiście- Zaśmiała się- Eliksir wielosokowy, mapa huncwotów i peleryna niewidka. 

Cała trójka uśmiechnęła się do siebie, a Hermiona już miała w głowie ułożony plan. 

Harry Potter- Od Przyjaźni i Nienawiści  Blisko do MiłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz