Rozdział 17

793 45 1
                                    

-Biegaj ciszej kretynie, bo słychać cię w całym Hogwarcie! 

Potter stanął na środku korytarza i urażony spojrzał na czarnowłosą ślizgonkę. 

-Niby jakim cudem według ciebie mam biegać ciszej? 

-No nie wiem, powinieneś coś sam wymyślić. 

-To ty tu jesteś tą od planowania, wymyśl coś. Ja nie umiem cicho biegać! 

-To może przydałoby się wreszcie schudnąć, co? 

-Ty wredna małpo! Przecież nie jestem taki gruby! 

-Taa, jasne. Pewnie gdybyś był dziewczyną, to co druga osoba podchodziłaby do ciebie i pytała się, który to miesiąc. 

Zaśmiała się cicho i lekko uderzyła Pottera w brzuch, po czym zaczęła skradać się korytarzem. 

Harry jeszcze przez chwilę stał w jednym miejscu i wpatrywał się w dziewczynę, po czym spojrzał na swój brzuch i dotknął go. 

-Przecież nie jestem aż tak gruby.... - Powiedział cicho do siebie, po czym poszedł cicho za Ann. 

Dziewczyna stanęła przy końcu korytarza i zza rogu spojrzała, czy nikt nie idzie następnym korytarzem. Kiedy zobaczyła tylko pusty korytarz bardzo cicho na niego weszła i zaczęła iść do przodu, a bliznowaty szedł cicho za nią. 

-Okej, o której on wychodzi z gabinetu? - Zapytał się szeptem Harry gdy stanęli niedaleko sali od eliksirów.

-Zawsze równo o 23, czyli... - Spojrzała na zegarek , którego wskazówkami były małe węże- za 2 minuty. A teraz bądź cicho bo jeszcze nas usłyszy, a nie mam ochoty na kolejny szlaban. 

Harry kiwnął głową i wyciągnął pelerynę niewidkę i okrył nią siebie i ślizgonkę. 

Oboje stali się niewidoczni, ale peleryna była bardzo krótka, przez co musieli bardzo się pod nią ścisnąć, żeby stopy nie wystawały im spod peleryny. Nie było między nimi ani milimetra wolnej przestrzeni, ale ani trochę ich to nie krępowało, bo już nieraz znaleźli się w tej sytuacji. 

Harry poczuł ciepły oddech dziewczyny na swojej szyi, bo była ona od niego niższa. Wziął głęboki oddech i wdychał zapach jej włosów, które pachniały maliną. 

Rozległ się dźwięk otwieranych drzwi i oboje spojrzeli w stronę, z której dobiegał dźwięk. Przy drzwiach do sali od eliksirów stał Severus Snape, który właśnie zamknął drzwi i odszedł korytarzem. 

Annabelle spojrzała na zegarek, który wskazywał godzinę 23. 

-Punktualnie.- Powiedziała cicho, gdy Mistrz Eliksirów zniknął za zakrętem. 

Potter ściągnął z nich pelerynę i schował ją do kieszeni, a dziewczyna od razu pobiegła do drzwi. 

-Okej, jak zamierzamy je otworzyć? Zaklęciem? -Potter spojrzał na drzwi. 

-Nie, tępaku. Normalnie prawdziwy z ciebie gryfon... Snape nie jest głupi i rzuca na swoje drzwi specjalne zaklęcia, dzięki którym tylko on może je otworzyć zaklęciem.

-Czyli i tak nie damy rady ich otworzyć, ale jak zwykle ty masz jakiś plan. Mów. 

Dziewczyna uśmiechnęła się. 

-Tak, mam plan. Snape chroni swoje drzwi przed czarodziejskimi sposobami, ale nie mugolskimi. 

Uśmiechnęła się szeroko i wyciągnęła ze swoich włosów małą spinkę. Wygięła ją lekko i wsadziła w dziurkę od klucza. Chwilę majstrowała w zamku, po czym wstała z uśmiechem satysfakcji i nacisnęła klamkę. Drzwi lekko się otworzyły a dziewczyna wśliznęła się do środka. Potter szedł tuż za nią. 

-Więc tak, Harry. Ja stoję na czatach a ty szukasz to czego potrzebujemy. Tylko szybko! 

-Okej, okej. 

Harry otworzył małe drzwi, które prowadziły do składziku, gdzie Snape trzymał wszystkie składniki do eliksirów. Po kolei przeszukiwał wszystkie półki i wyciągał ze słoiczków składniki, których potrzebowali do własnego eliksiru. 

W tym czasie Ann stała przed drzwiami do klasy i wypatrywała, czy nikt się nie zbliża. Po chwili dołączył do niej Potter.

-Już. Mam wszystko.

-To świetnie, a teraz szybko, spadamy. 

Zamknęła drzwi i oboje bardzo cicho oddalili się korytarzem.

                                             ***

-Halo! Ziemia do Malfoy'a! 

Draco spojrzał na dziewczynę ciągle w lekkim szoku. 

-Od kiedy to tu jest i czemu ja o tym nie wiedziałem? -Wskazał na ukryty tunel pod bijącą wierzbą. 

-To jest tu już bardzo bardzo długo, a ty gdybyś chciał czasami ruszyć swój Malfoyowy tyłek na dwór, to dawno byś to odkrył. 

-A raczej mój seksowny Malfoyowy tyłek, poza tym nie lubiłem zbliżać się do tego cholernego drzewa, tak samo jak wszyscy. 

-Bo bałeś się o swój Malfoyowy tyłek -Zaśmiała się- Rozumiem, a teraz rusz ten swój seksowny tyłek i chodź. 

Wzięła go za rękę i weszła do tunelu. 

Draco szedł tuż za Hermioną, a gdy jego oczy przyzwyczaiły się do ciemności, mimowolnie spojrzał na pośladki dziewczyny, po czym uśmiechnął się lekko. 

-Widzę, że mój tyłek ma konkurencję. 

Dziewczyna stanęła i odwróciła się do niego z rumieńcami na policzkach, a ten uśmiechnął się niewinnie, przez co wyglądał jak uosobienie niewinności. Gryfonka na ten widok uśmiechnęła się lekko i wywróciła oczami. 

-Jesteś idiotą. 

-Ale seksownym idiotą.

Tym razem Hermiona wybuchnęła śmiechem, po czym odwróciła się i poszła dalej korytarzem.

Harry Potter- Od Przyjaźni i Nienawiści  Blisko do MiłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz