Na początku chcę zadedykować ten rozdział mojej przyjaciółce, Laurze. Trzymaj się dziewczyno. Wszystko będzie dobrze :*
Więc kiedy Syriusz się odwrócił świat się na chwilę zatrzymał. Przez chwilę po prostu staliśmy i się na siebie patrzyliśmy. Kiedy w końcu ruszył w moją stronę w jego oczach widziałam coś jakby zachwyt. ( Myślałam, że rzucę laptopem, bo wattpad właśnie usunął mi tysiąc słów. Dop.Autorki)Po chwili ogarnął się i uśmiechnął się do mnie iście po huncwocku. Zatrzymał się kilka kroków ode mnie i zmierzył mnie spojrzeniem.
- Pięknie wyglądasz - powiedział podchodząc bliżej. Ok, Tris, nie rumień się, nie rumień si.... O nieee, zarumieniłam się. Wszyscy, którzy zostali w PW przyglądali nam się z zaciekawieniem ( tak, wiem, że to tylko pierwsza i druga klasa ale wszyscy znają Huncwotów ). Uśmiechnęłam się pewnie i zatrzepotałam rzęsami.
- Ty też niczego sobie Black - oparłam patrząc mu w oczy. O Boże, jakie on ma piękne oczy... Dość. Nie myśl tak o NIM. Nie możesz. Uśmiechnął się zawadiacko. Jednak możesz. Zaśmialiśmy się obydwoje i ruszyliśmy w stronę wyjścia. - Do Hogsmead? - spytałam wychodząc z PW.
- Na razie - odpowiedział uśmiechając się tajemniczo.
* OCZAMI SYRIUSZA*
Byłem w PW jakieś piętnaście minut przed czasem. Wyszedłem z dormitorium, bo nie mogłem znieść morderczego spojrzenia Jamesa i zaciekawionego spojrzenia Remusa. Peter znowu gdzieś zniknął. Spojrzałem na zegar. 12:44. Idę. Kiedy chciałem zamknąć za sobą drzwi ktoś je zablokował nogą. James. Któż by inny?
- Spróbuj tylko ją zranić i jesteś martwy - syknął. - Nawet nie próbuj robić tak, jak to masz w zwyczaju. Nie uwodź jej tylko po to, żeby jej złamać serce.
- Nie tym razem James - odparłem. Naprawdę wszyscy mnie postrzegają jako uwodziciela i łamacza serc?
- No ja mam nadzieję, Łapa - powiedział spokojniej. - Powiedziałeś jej ? - dodał znowu poważnie.
- No praaawie - mruknąłem. - Jakoś nie było okazji. - I znowu kłamiesz Black. Okazji było wiele, ale moich chęci wcale. No nie mam serca, żeby jej powiedzieć. Nie chcę, żeby mnie znienawidziła, a zrobi to, jeżeli jej powiem. Ale lepiej, żebym ja jej powiedział niż żeby nas kiedyś... Nie, stop. Powiem jej dzisiaj, ale najpierw przeżyję z nią cudowny dzień.
- Zrób to. Dzisiaj - powiedział i zniknął za drzwiami. Kiwnąłem głową sam do siebie i zszedłem po schodach. Początkowo usiadłem w fotelu przed kominkiem, ale nie mogłem usiedzieć w miejscu więc zacząłem chodzić w tę i z powrotem po PW. Wszystkie oczy zwrócone były na mnie. W końcu stanąłem pod oknem i gapiłem się tempo w błonia ignorując spojrzenia, które zdawały się przebijać mi plecy. Usłyszałem za sobą chrząknięcie, które zdecydowanie było za głośne, żeby było naturalne. Odwróciłem się. Stała tam w promieniach słońca. Wyglądała zjawiskowo. Jeszcze bardziej niż zwykle. Stanąłem jak wryty i po prostu na nią patrzyłem. Patrzyłem. W moich oczach definitywnie było coś, co jej się spodobało bo się uśmiechnęła. Nie wiem ile tak stałem. Sekundy, minuty czy godziny. Czas się po prostu zatrzymał. W końcu ruszyłem w jej stronę. Po kilku krokach się zatrzymałem. Zlustrowałem ją wzrokiem.
- Pięknie wyglądasz - powiedziałem uśmiechając się po huncwocku i podchodząc jeszcze bliżej. Czułem palące spojrzenia, ale teraz liczyliśmy się tylko my. Zarumieniła się uroczo. Boże, jak ona pięknie wygląda. Uśmiechnęła się i zatrzepotała rzęsami.
- Ty też niczego sobie Black - odparła patrząc mi w oczy. Jenyyy, jaki ona ma piękny kolor oczu. Taki zielony ale nie zielony ( tak wiem, że wszyscy wszystko zrozumieli ) . Uśmiechnąłem się zawadiacko. Zaśmialiśmy się i ruszyliśmy w stronę wyjścia. - Do Hogsmead ? - spytała wychodząc z PW.
- Na razie - odparłem uśmiechając się tajemniczo.
CZYTASZ
Jedna z Huncwotów
FanfictionVoldemort powrócił i nie zawaha się użyć wszystkich sposobów, aby wygrać wojnę. A pokonać go może tylko jedna osoba. Jedna, krucha nastolatka.