ROZDZIAŁ #19

2.5K 135 11
                                    

*OCZAMI TRIS*

     Stoję przed lustrem w dormitorium od dobrych trzydziestu minut i próbuję wymyślić jak będzie przebiegała nasza, moja i Syriusza, rozmowa z Remusem.
- Słuchaj Remus, ja absolutnie nie mam Ci tego za złe. Syriusz też nie. Chciałabym Ci jakoś pomóc, czy coś...znaczy nie wiem jak, dlatego przychodzę z tym do Ciebie. W ogóle przychodzę, bo musimy porozmawiać, o tym co zaszło...Nie, nie, nie! Jak ja mam z nim porozmawiać, jak nie umiem sklecić porządnej wypowiedzi? - spojrzałam z wyrzutem na dziewczynę odbijającą się w tafli lustra i odgarnęłam kosmyk włosów, który wypadł mi zza ucha.  - Jeszcze raz... Remusie, ani ja, ani Syriusz nie jesteśmy na ciebie źli, bo powiedziałeś... nie... nie jesteśmy na ciebie źli z powodu zaistniałej sytuacji... nie... to brzmi jakbym szła na spotkanie biznesowe, czy coś... nie jesteśmy na ciebie źli. Po prostu. Dobra...
     W tym momencie do dormitorium ktoś wszedł. Po chwili zobaczyłam w lustrze Syriusza ubranego w płaszcz. Spojrzał na odbicie mojej twarzy i westchnął. Ściągnął płaszcz i rzucił go na swoje łóżko, po czym podszedł do mnie i przytulił mnie od tyłu. Oparł się brodą o moje ramię. Uśmiechnęłam się delikatnie.
- Nie denerwuj się tak - szepnął mi do ucha, łaskocząc je swoim oddechem. Spojrzałam na niego w lustrze i pokiwałam powoli głową.
- Masz rację, nie powinnam, ale nie umiem się nie denerwować - odparłam i zagryzłam wargę.
- Spójrz na mnie - powiedział i obrócił mnie w swoją stronę. - To tylko rozmowa i nie...
- Tylko rozmowa!? Idziemy rozmawiać z naszym przyjacielem, który powiedział, że mnie kocha! Tylko rozmowa... - powiedziałam oburzona. Jak on może mówić, że to tylko rozmowa!? Chociaż to będzie tylko rozmowa. Trudna, ale jednak. Moja twarz pewnie wyrażała zdenerwowanie i niepewność, które czułam, bo Syriusz uśmiechnął się do mnie krzepiąco. - Naprawdę się nie denerwujesz? - spytałam. Pokręcił głową.
- Ani trochę, nie ma czym - powiedział łagodnie. Spojrzałam na niego podejrzliwie.
- Wczoraj w nocy nie spałeś, bo tak się denerwowałeś, a teraz mi mówisz, że ani trochę się nie denerwujesz? Myślisz, że ci uwierzę? - powiedziałam nie ufnie.
- No... - Podrapał się po karku i już wiedziałam, że kłamie. Spojrzałam na niego zmrużonymi oczami.
- Syriusz... - warknęłam.
- Taak? - spytał przeciągając "a".
- Powiedz prawdę - zażądałam patrząc na niego z założonymi na piersi rękami.
- No wiesz... bo ja... rozmawiałem już z Remusem. Nie bij! - powiedział i zasłonił twarz dłońmi, a ja spojrzałam na niego lekko rozbawiona.
- Nie zamierzam - westchnęłam. - Rozmawiałeś z nim? O czym? I kiedy?
- Rozmawiałem, zgaduj o czym i... wczoraj w nocy - powiedział uśmiechając się krzywo.
- Miałeś iść spać, baranie! - zawołałam z wyrzutem.
- Wiem, owieczko, wiem - powiedział i przytulił mnie z uśmiechem.
- Nie nazywaj mnie tak - mruknęłam w jego bluzę.  Zaśmiał się. - Nienawidzę cię - szepnęłam rozbawiona.
- Wiem - powiedział. Pokręciłam głową i odsunęłam się od niego.
- Chodźmy na kolację lepiej - powiedziałam i podeszłam do szafy, z której wyciągnęłam szatę.

*19:45, WIEŻA ASTRONOMICZNA*

     Chodziłam w tą i z powrotem po wieży i powtarzałam sobie w myślach, że nie mam się czym denerwować. Syriusz siedział pod ścianą i wodził za mną wzrokiem. Zapięłam guziki czerwonego płaszcza i wsadziłam ręce do kieszeni. Obcasy kozaków stukały o posadzkę, a po pomieszczeniu roznosiło się echo.
- Tris, do cholery, przestań - powiedział poirytowany Syriusz. Spojrzałam na niego i po chwili podeszłam do barierki. Oparłam się o nią rękami i wpatrywałam się w już widoczny księżyc. Za niedługo pełnia. Później bal, święta, Sylwester...
     Ktoś położył mi ręce na biodrach i oparł głowę na moim ramieniu.
- Przepraszam - szepnął Syriusz. - Denerwuję się. - Zerknęłam na niego.
- Ja też - westchnęłam.
- Będzie dobrze - szepnął zanurzając twarz w moich włosach - A przynajmniej taką mam...
     Przerwało mu pojedyncze chrząknięcie. Szybko odwróciłam się do źródła dźwięku.
     Remus. Na jego widok ścisnęło mnie w gardle. Stał tam, roztaczając wokół siebie aurę zrezygnowania i smutku. Nie wiedziałam czy cienie pod oczami, zapadnięte policzki i to, że garbi się jeszcze bardziej niż zwykle, było skutkiem zbliżającej się pełni, czy ostatnich wydarzeń. Uścisnęłam rękę Syriusza w pocieszającym geście, po czym schowałam dłonie za plecami. Przynajmniej nie będzie widać jak mi się trzęsą.
- Cześć Remus - wydusiłam.
- Cześć - mruknął w odpowiedzi, patrząc gdzieś ponad moim ramieniem.
     Odetchnęłam głęboko i spróbowałam skleić w głowie porządne zdanie. Wszystko, co sobie wcześniej tak dokładnie układałam schowało się w najgłębszym zakamarku mojego umysłu. Zestresowana otworzyłam usta, żeby coś powiedzieć, ale przerwał mi wyprany z emocji głos Remusa
- Proszę, nie zachowujcie się tak, jakby ktoś umarł. Ja sobie z tym poradzę. Sam. Nie musicie się także martwić, zdaję sobie sprawę, że teraz nie będziecie chcieli spędzać ze mną czasu. Jasne. Mam tylko nadzieję, że kiedy wszystko wróci do normy... - Poczułam delikatne ukłucie w okolicach serca. "Kiedy wszystko wróci do normy"...Zabolało. Nie miało prawa zaboleć. Nie powinno, ale jednak zabolało - ...to będzie tak jak dawniej.
     Omiótł nasze twarze pustym spojrzeniem, po czym znów zawiesił je na jakimś odległym punkcie.
- Remus - powiedział poważnie Syriusz. Dziękowałam mu za to w duchu, bo ja nie byłam w stanie wypowiedzieć słowa. - Nie chcę nawet słyszeć o tym, że się od nas teraz oddalisz. Od Tris, rozumiem - spojrzał przepraszająco w moim kierunku. - Ale nie od nas. Jesteśmy Huncwotami. "Nic. Nawet kataklizm wielki, niebo rozstąpione, spadające z nieba chochelki. Wojna goblinów, złamana różdżka, atak rekinów, czy rozdarta poduszka. Nic. Nawet wściekła żona, rogogon węgierski czy bułka spalona. Nic nie rozdzieli Huncwotów, prze państwa. Rogacza, Łapy, Glizdogona, Luniaczka." Pamiętasz te straszne rymy pierwszoklasistów? Pamiętasz? - Syriusz podszedł do Remusa i złapał go za ramiona - Jesteśmy po to żeby się wspierać, do cholery. Pierwsza trudność i co? Mamy się rozpaść?
- Ja...- zaczął Lupin.
- Nie. Nie ty. My, Huncwoci.
     Zamrugałam szybko, by przegonić niechciane łzy. Ich przyjaźń... to było coś pięknego. Najchętniej nic by nie mówiła, żeby nie psuć tego co powiedział Syriusz, ale przyszłam tu po to, żeby ode mnie też coś usłyszał.
- Pamiętaj, że jesteś też moim przyjacielem - zaczęłam. - I kiedy będziesz gotowy, to... po prostu powiedz. Poczekam tyle, ile będzie trzeba.
- Dziękuję - powiedział, przelotnie spoglądając mi w oczy - Przyjdę.
     Uśmiechnęłam się i napotkałam spojrzenie Syriusza, który odwzajemnił gest.
- No to... - zaczął Czarnowłosy i spojrzał na mnie wymownie.
- Ja już pójdę - mruknęłam, odgadując jego myśl.
     Miałam tylko nadzieję, że skończy się na kremowym piwie. Odchodząc usłyszałam jeszcze głos Syriusza: "Myślę, że w najbliższym czasie powinieneś porozmawiać z Nathalie. Ona jest w podobnej sytuacji i chyba się zrozumiecie". Czy on wie coś, o czym ja nie wiem?
     Postanowiłam nie wracać jeszcze do Wieży Gryffindoru. James, Peter, Nathalie, Lily, Wanda, Alice i Elizabeth będą chcieli wiedzieć wszystko, a ja nie jestem gotowa na opowiadanie tego. Najpierw chcę poukładać to sobie. Skierowałam swoje kroki w stronę lochów, żeby pójść do kuchni. Po drodze minęłam Irytka.
- Co słychać Irytku? - spytałam, kiedy przelatywał nad moją głową. Spojrzał na mnie i zniżył się do poziomu mojej głowy.
- W porządku, Tris. Filch jest na mnie wściekły, bo podobno rozbryzgałem jakiś eliksir w łazience Jęczącej Marty - powiedział wesoło. Poltergeist zawsze mnie lubił, a ja jego. Byłam jedyną osobą w zamku, z którą rozmawiał nie obrażając jej.
- Powiedz o tym coś więcej - poprosiłam. Kto robił eliksir w łazience Marty?
- Nic o tym nie wiesz? - spytał niedowierzając. Pokręciłam głową. - Byłem pewien, że to sprawka Huncwotów. No cóż, wczoraj wieczorem, było grubo po ciszy nocnej jak jakiś Krukon zgłosił Filchowi, że cała łazienka Marty jest uwalona jakimś eliksirem i ani śladu po kimkolwiek. On oczywiście od razu pomyślał o mnie, a ja o was. Ale skoro nie wy, to kto? - powiedział zaciekle gestykulując.
- Nie wiem, ale się dowiem - powiedziałam spokojnie.
- A co sprowadza cię do lochów, moja droga? - Spojrzałam na niego zaskoczona. Od kiedy to on zwraca się do mnie "Moja droga"?
- Chęć czegoś ciepłego do picia. Najlepiej gorącej czekolady - odparłam. - A ciebie?
- Nie wiem, szukam pretekstu do kawału - powiedział. - Ale mogę ci potowarzyszyć. Nie powinnaś się włóczyć po zamku sama. Gdzie chłopaka zgubiłaś?
- Nie twój interes - powiedziałam ostro łaskocząc gruszę. - Ale jeśli chcesz możesz mi potowarzyszyć.
- Dobrze, nie chcesz nie mów, nikt cię nie zmusza - mruknął i wszedł za mną do kuchni.
     Włóczyłam się z duchem po zamku rozmawiając jak z przyjacielem. Po upływie mniej więcej półtora godziny usłyszałam wołanie za plecami. Odwróciłam się i zobaczyłam Syriusza biegnącego w naszą stronę.
- Tu jesteś, szukałem cię - powiedział z wyrzutem. - Porzuciłaś mnie dla niego? - dodał patrząc na Irytka.
- Dziewczyna ma gust, Black, to wszystko - odgryzł się poltergeist.
- Irytek! - upomniałam go.
- No przepraszam, przepraszam - mruknął.
- No, lepiej, a teraz zjeżdżaj - powiedziałam. - Dzięki za towarzystwo.
- Mhm, na razie, jak będziesz coś wiedziała to daj znać - powiedział i przeleciał przez sufit na wyższe piętro.
- Irytek się ciebie słucha? - spytał z niedowierzaniem, obejmując mnie ramieniem.
- Mhm. - Uśmiechnęłam się i ruszyłam z nim w stronę schodów. - Co robiliście z Remusem? - spytałam z czystej ciekawości.
- Nic ciekawego - mruknął. Nie wierzyłam mu, ale postanowiłam nie drążyć.
- Wiesz może z kim idzie na bal?
- Chyba nie pójdzie.
- CO!? Nie, nie, nie. Pójdzie, choćbym miała go tam siłą zaciągnąć - powiedziałam i przyspieszyłam.
- Wiedziałem, że tak będzie - mruknął do siebie czarnowłosy.
- Słucham? - warknęłam.
- Nie, nic.
     Kiedy weszłam do PW przy kominku siedziała cała nasza paczka. James, Peter, Remus, Lily, Alice, Elizabeth, Nathalie i Wanda. Usiadłam na przeciwko Jamesa w dwuosobowym fotelu, a po chwili dosiadł się do mnie Syriusz.
- Remusie - zaczęłam - słyszałam, że nie wybierasz się na bal. - Spojrzałam na niego oskarżycielsko. Rzucił Syriuszowi spojrzenie mówiące "Zabiję na miejscu" i westchnął.
- Nie, nie wybieram się - potwierdził. Spojrzałam na niego zszokowana.
- Dlaczego?
- Nie mam ochoty Tris, naprawdę - powiedział, a ja przygryzłam policzek od środka. I tak pójdziesz na ten bal, Lupin - pomyślałam.
- No dobra, a ty James? Z kim idziesz? - Chyba jako jedyna tutaj, nie licząc Syriusza, mam pewną parę na bal.
- Jeszcze nikogo nie zaprosiłem, chyba nie pójdę - powiedział.
- Nawet mnie nie denerwuj, Potter - warknęłam, a wszyscy się zaśmiali. - Zaproś kogoś.
- Skoro nalegasz... - mruknął. - Lily... - zaczął, a my wszyscy wydaliśmy chóralne ziewnięcie, za co James zgromił nas wzrokiem. - Lily, pójdziesz za mną na bal bożonarodzeniowy? - spytał, a widząc jej miną dodał: - Jako przyjaciele. Nic więcej.
     Ruda zmrużyła oczy i spojrzała na niego podejrzliwie.
- Niech będzie. Pójdę z tobą - powiedziała w końcu, na co zerwałam się z miejsca i rzuciłam na nią.
- NARESZCIE! - wydarłam jej się do ucha.
- Tris, opanuj się, TO NIE RANDKA - powiedziała podkreślając trzy ostatnie słowa.
- Dobrze, mamo - powiedziałam niezadowolona i wróciłam na miejsce obok Syriusza.
     Tak dowiedziałam się, że Wandę zaprosił jakiś starszy Gryfon, Nathalie jakiś Krukon, ale chyba się nie zgodzi. Mówiąc to rzucała krótkie, smutne spojrzenia Remusowi. Alice idzie z Davidem z szóstego roku, znam go, gra w drużynie jako ścigający. Elizabeth z jakimś Puchonem, a Peter sam. Więc została tylko Nathalie i Remus.
     Kiedy tak siedzieliśmy w półkolu przed kominkiem i rozmawialiśmy ja myślałam jak zmusić Remusa do pójścia na bal. W pewnym momencie wpadłam na niesamowity plan. Na moją twarz wślizgnął się triumfalny uśmiech.
- Tris, znam ten uśmiech - powiedział w pewnym momencie James. - Co wykombinowałaś? - spytał.
- Nic takiego - odparłam. - Zagramy w butelkę?
     Wszyscy chętnie się zgodzili.
     Plan "Zeswatać Nathalie i Remusa" czas zacząć.

*********************************************************************

Dzień dobry! Rozdział mi się nawet podoba, chociaż uważam, że mógłby być lepszy. Pomijając rozmowę Tris, Syriusz i Remusa. Ale nie pisałam jej ja, tylko Natalia. Także znowu. Dziękuję <3
Mam nadzieję, że Wam się podoba.
Ela^^

Błędy poprawię w najbliższym czasie.

Jedna z HuncwotówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz