ROZDZIAŁ #8

3.4K 191 2
                                    

* OCZAMI SYRIUSZA*
     Jak się okazało z lasu wyszliśmy o 22:15. Hagrid próbował nas znaleźć, ale na próżno. Chyba poszedł złą ścieżką. Teraz siedzę w gabinecie Dumbledore'a i czeka aż wyjdzie ze Skrzydła Szpitalnego.
     Kiedy przybiegli nauczyciele ktoś odciągnął mnie, Jamesa, dziewczyny i wszystkich, którzy stali nad Tris. Ktoś o coś mnie pytał, ale nie wiem o co. Byłem wpatrzony w nieruchome ciało, które jeszcze przed chwilą przeżyło tak ogromny ból. Nie jestem w stanie sobie wyobrazić co musiała czuć. Dyrektor i kilku inny nauczycieli przy niej klęczało. Podnieśli ją i zaczęli iść w kierunku szkoły. Widziałem dużo sylwetek podążających za nimi. Wyrwałem się tej osobie, która mnie trzymała i przepchnąłem się na przód. Wszyscy próbowali usunąć mi się z drogi. Dobiegłem do Jamesa, który próbował wymusić jakieś informacje, ale nauczyciele milczeli jak zaklęci.
- Syriusz! Co tam się stało?! - krzyknął. Był wyraźnie zrozpaczony.
- Tam... my... ona... Tris znalazła martwego centaura i później Bellatrix i ten jej mąż wyskoczyli... uciekaliśmy ale to nam nic nie dało i... To wszystko moja wina! Gdybym jej wtedy nie zagadał nie dostalibyśmy szlabanu i nic by się nie stało - powiedziałem roztrzęsionym głosem.
- Boże, Syriusz, nie. To absolutnie nie jest twoja wina - powiedział ostro i przyspieszył. To była moja wina.Pobiegłem za nim
      W Skrzydle ktoś posadził mnie na krześle i pani Pomfrey zaczęła oglądać moją twarz. Spojrzałem na nią jak na wariatkę.
- Co pani robi?! Mi nic nie jest!!! To Tris dostała CRUCIATUSEM!!! Nich się pani nią zajmie!! - krzyczałem nie ruszyła się z miejsca. Nawet nie popatrzyła mi w oczy. Słyszałem jak James krzyczy do Dumbledore'a, żeby coś zrobili, żeby ją obudzili. - SŁYSZY PANI?!?! NIECH PANI COŚ ZROBI!!! - wrzasnąłem o wiele głośniej wstając gwałtownie.
- Siedź cicho, Black. Nie mogę jej teraz pomóc, chociaż bardzo bym chciała - powiedziała ostro uzdrowicielka. - Po tak ogromnym cierpieniu to normalne, że zemdlała. Jej organizm nie wytrzymał. Nie wiem, kiedy, i czy w ogóle, się obudzi - powiedziała cicho. Czy w ogóle?!?! Że jak?!? Czyli istnieje prawdopodobieństwo, że ona.... że... Że już jej nie zobaczę? Spojrzałem na nią przerażony. 
- Chodź ze mną, Syriusz - powiedziała łagodnie McGonagall i spojrzała na Panią Pomfrey, która pokiwała głową. Wstałem i ruszyłem za profesor. Była przerażona.
- Co z nią, pani profesor? - spytałem cicho.
- Nie wiem, Black, nie wiem - powiedziała ze współczuciem i wprowadziła mnie do gabinetu dyrektora. - Czekaj tutaj. Przyniosę ci coś ciepłego do picia - powiedziała i wyszła. Po kilku minutach wróciła z kubkiem kakao. Postawiła je przede mną i znowu wyszła. Wziąłem kubek do ręki bez zamiaru picia płynu, ale musiałem czymś zająć ręce. Po kilkunastu minutach do pomieszczenia wszedł wyraźnie zdenerwowany dyrektor. Pierwszy raz widzę, że wyraża emocje inaczej, niż lekki uśmiech, czy bardzo poważna mina. To sprawiło, że bałem się jeszcze bardziej.
- Syriuszu, wiem, że się boisz i całkowicie cię rozumiem, ale musisz mi wszystko dokładnie opisać. Co się stało od momentu wejścia na ścieżkę, do momentu, w którym Bellatrix i Rudolf się deportowali - powiedział łagodnie i ze współczuciem Dumbledore. Chcąc nie chcąc zacząłem opowiadać. Ze wszystkich sił próbowałem powstrzymać łzy, ale... Ale nie mogłem. Mniej więcej w połowie wypowiedzi z moich oczu wypłynęły łzy. Dumbledore bez słowa podał mi chusteczki i czekał, aż zacznę mówić dalej. Kiedy skończyłem spojrzał na mnie z bólem, smutkiem i współczuciem.
- Dziękuję, możesz iść do dormitorium. Z tego co wiem twoi współlokatorzy powinni już na ciebie czekać. Pokiwałem głową i wyszedłem.
      Kiedy wszedłem do Pokoju Wspólnego zastałem tam wszystkich, którzy byli dzisiaj na imprezie. James wstał, podszedł do mnie i mnie przytulił. Jak brata.
- Trzymaj się stary - powiedzieliśmy w tym samym momencie. Normalnie już byśmy się śmiali, ale nie teraz. Teraz on po prostu usiadł, a do mnie podeszły jeszcze dziewczyny z dormitorium Tris.
- Wiesz coś? - spytała cicho Lily. Pokręciłem głową. Ona natomiast pokiwała ze smutkiem głową. Usiedliśmy i tak zastała nas McGonagall rano.
- Spaliście coś? - spytała. Wszyscy pokręciliśmy głowami. - Mogą ją odwiedzać cztery osoby na raz. James twoi rodzice przesyłają pozdrowienia, ale powiedzieli, że nie mogą zostać. Powiedzieli, żebyś pisał kiedy coś będzie wiadomo. Teraz chodźcie na śniadanie. Pan Black i Pan Potter są zwolnieni z lekcji do końca tego tygodnia. Resztę obowiązują zwyczajne lekcje. Bardzo mi przykro - powiedziała i poczekała aż wszyscy wyjdziemy. James po słowach "ale powiedzieli, że nie mogą zostać." zaśmiał się i mruknął coś do siebie. W Wielkiej Sali zapadła grobowa cisza kiedy weszliśmy do środka. Wszyscy śledzili wzrokiem mnie i Jamesa, gdy szliśmy między stołami za zbitą grupą Gryfonów. Wieści szybko się rozchodzą. Tris zawsze lubiła być w centrum uwagi. Każde wspomnienie o niej sprawiało mi niewyobrażany ból. Jak jedna osoba może zadać komukolwiek tyle cierpienia, po prostu mówiąc prawdę. "Najgorsza prawda jest lepsza od kłamstwa" - usłyszałem jej głos mówiący mi o tym na drugim roku. Wtedy się z nią zgadzałem. Teraz, niekoniecznie. Ta prawda bolała bardziej niż można sobie wyobrazić. Wolałbym usłyszeć jakieś piękne kłamstwo, w które mógłbym uwierzyć. Teraz zostawiła mnie z tą okropną, bolesną prawdą, żebym sobie poradził. Albo i nie. Przynajmniej wiem, że jeżeli się obudzi mam jakieś szanse.
     Reszta dnia minęła względnie spokojnie. Nie mieliśmy siły ani chęci na kawały, więc po prostu się uczyliśmy do SUM-ów. Bez niej nasze życie było inne. Puste. Smutne. Szare. Nawet kiedy się do mnie nie odzywała było lepiej niż teraz. Teraz w ogóle jej nie było.

***********************************************************

Tak, wiem, że rozdział strasznie krótki, ale kilka następnych takie będzie, więc z góry przepraszam. Proszę o komentarze i w ogóle mam nadzieję, że Wam się podobało.
Buziaki, Ela^^

ODPOWIEDZI NA PYTANIA

Syriuszu, kochasz Tris?

Syriusz: No penie, że tak!! W ogóle co to za pytanie?!

Kiedy James będzie z Lily? 😂😍❤

James: Już jesteśmy!!

Lily: Penie, że nie jesteśmy głuchołomie!! Nigdy nie będziemy!!

Autorka: No chyba nie myślisz, że ci powiem?!

Zadawajcie pytania!!


Jedna z HuncwotówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz