ROZDZIAŁ 24 CZ. 2

1.6K 118 18
                                    

     Znacie to uczucie kiedy siedzicie przy jednym stoliku ze swoim chłopakiem, bratem i przyjaciółmi i nic nie mówicie, bo chcecie zniknąć? Ja znam. Nie polecam. James też za dużo nie mówił. Tak jak Remus. Stanęło na tym, że Lily, Nathalie i Syriusz nieudolnie próbowali podtrzymać rozmowę, która w ogóle się nie kleiła. James w końcu zaprosił Lily do tańca, Remus i Nathalie rozmawiali o jakiś duperelach.
- Tris? - mruknął w końcu Syriusz.
- Tak?
- Proponuję, żebyśmy zatańczyli. To lepsze niż siedzeniu tu tak i nic nie robienie, nie uważasz?
     Spojrzałam na parkiet, na którym roiło się od tańczących par. Leciała akurat jakaś wolna piosenka. Przeniosłam wzrok na Syriusza.
- Chodźmy - powiedziałam z uśmiechem. - Przyda mi się to.
     Tańczyliśmy już chyba trzecią piosenkę, a muzyka za nic nie chciała zmienić się na szybszą. Więc stałam wtulona w Syriusza i kołysaliśmy się w rytm. Potrzebowałam takiej bliskości z nim. Nie rozmawialiśmy prawie w ogóle. Aż do momentu kiedy Dumbledore postanowił trochę nas pomęczyć i zaczął wymyślać "zabawy". Ogólnie to nie było tak źle. Przynajmniej pośmiałam się trochę. Nareszcie. Najgorzej było kiedy zarządził odbijanego. Jako, że życie mnie nie lubi musiałam trafić na kogoś, na kogo szczególnie trafić nie chciałam. Czyli na Jamesa oczywiście.
- James - mruknęłam unikając jego spojrzenia.
- Tris. Pięknie wyglądasz - powiedział siląc się na lekki uśmiech.
- Dziękuję. Ty też nieźle.
     Przez chwile milczeliśmy, po czym zebrałam się na odwagę i zaczęłam mówić.
- James. Przepraszam cię za to wszystko. Nie powinnam w ogóle się odzywać. Ale wiesz, że mam problem z byciem cicho. Nie chciałam mówić, że ty też tak myślisz. Po prostu tak jakoś wyszło i naprawdę mam nadzieję, że nie jesteś za bardzo zły, ale zrozumiem jeżeli będziesz, bo zachowałam się głupio i... Z czego się śmiejesz? - przerwałam kiedy zobaczyłam, że parsknął śmiechem.
- Kocham cię, wiesz? - powiedział w odpowiedzi i mnie przytulił.
- Ja ciebie też? - powiedziałam trochę zdezorientowana w jego koszulę. I w tym momencie Dumbledore ogłosił, że wracamy do swoich partnerów, więc odwróciłam się do Syriusza.
- I jak? Pogodzeni? - spytał od razu.
- Chyba w ogóle nie był zły - mruknęłam. Tak, wiem. Miałeś rację.
- Miałem rację. - Zgromiłam go wzrokiem w odpowiedzi. - Chodź, napijemy się czegoś - powiedział, po czym nie czekając na odpowiedź ruszył w stronę stolika, przy którym siedział już James z Lily.
- Dobry wieczór - powiedziałam uśmiechnięta.
- O, uśmiechasz się! - zawołała szczęśliwa Lily.
- Ty też! A jesteś z Jamesem! - odpowiedziałam.
- No, i muszę ci przyznać, że masz całkiem spoko brata - powiedziała niechętnie.
- Aaa, wiedziałam! - zawołałam i przytuliłam ją.
- Tris. Opanuj się. Powiedziałam tylko, że James jest całkiem spoko.
- Tak, tak, mhm - mruknęłam biorąc do ręki poncz.
     Koło dwudziestej trzeciej, kiedy w Sali zostało już tylko kilka par bez przerwy leciały wolne piosenki. Tańczyliśmy z Syriuszem już od dobrej godziny bez przerwy i nadal bardzo mało mówiliśmy. W gruncie rzeczy nie wiem czemu. Ale nie przeszkadzało mi to. W sumie to nawet lepiej. Jestem pewna, że zeszlibyśmy na jakiś niewygodny temat. Chociażby moja rozmowa z rodzicami, o której Syriusz nic nie wie.
- Tris? - szepnął mi do ucha po mniej więcej godzinie tańczenia.
- Tak?
- Nie jesteś zmęczona? - spytał trochę głośniej, a ja podniosłam głowę spoczywającą do tej pory na jego ramieniu. Byłam padnięta.
- Troszkę - mruknęłam. - A ty?
- Padam na twarz. Wracamy?
- Chodźmy.
     Hogwart o tej porze jest piękniejszy niż zwykle. I upiorny. Mimo aurorów, którzy krążyli po korytarzach dreszcze przechodziły mnie za każdym razem, kiedy usłyszałam jakiś szelest, którego pochodzenia ne potrafiłam zidentyfikować. Syriusz trzymał mnie za rękę cały czas, a kiedy zadrżałam po raz kolejny objął mnie ramieniem mocno.
- Wyluzuj. Nikogo tu nie ma - powiedział kiedy zawahałam się przed wejściem na ciemny korytarz, z którego musieliśmy już tylko wejść na schody i byliśmy już w PW.
- Wiem - szepnęłam, mimo iż naprawdę czułam irracjonalny strach. - Nie boję się - powiedziałam, bardziej żeby przekonać siebie niż jego.
- Jasne - mruknął.
      Mimo iż obydwoje byliśmy wręcz padnięci rozmawialiśmy jeszcze do około czwartej rano kiedy zasnęłam pół leżąc pół siedząc.
      Obudziłam się leżąc pod kołdrą. Na stoliku obok łóżka zobaczyłam talerz z naleśnikami i jakaś karteczkę.
      Jak się okazało to Syriusz informował mnie że, kiedy wstał było koło dziesiątej, przyniósł mi śniadanie i siedzi z resztą w PW. Była trzynasta. Przespałam połowę dnia. Znowu. Świetnie.

********************************************************************************
Chciałam napisać ten rozdział kompletnie inaczej. Miał być całkowicie inny. A wyszło to coś. Nie podoba mi się ani trochę, jest za krótkie i musieliście czekać o wiele za długo. Straasznie Was przepraszam Ale naprawdę nie potrafiłam go napisać. Na pocieszenie powiem, że mam już pomysł na następny rozdział i postaram się go dodać w przyszłym tygodniu, ewentualnie po świętach.
xoxo Ela

    

Jedna z HuncwotówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz