Wyszliśmy z sali a na korytarzu siedział zaspany Charlie. Musimy mu powiedzieć że okłamaliśmy Amande. Będzie mega zły! Ale zrobiliśmy to dla jej dobra.... W sumie prędzej czy później i tak dowie się prawdy jak nie ode mnie czy od Sophie to od Charlsa albo jeszcze kogoś innego. Jak to mówią "Kłamstwo ma krótkie nogi.." Ale wracając gdy Sophie wyłoniła się tylko z sali on od razu do niej podbiegł i wypytywał się co z dziewczyną. Sophie opowiedziała mu że Am naprawdę nic nie pamięta i co jej powiedzieliśmy. Charlsa krew zalała.. Wkurwił się na nas... Chociaż wcale mu się nie dziwie okłamaliśmy jego dziewczynę a on musi brnąć w to kłamstwo razem z nami. Współczuje mu ale on sam sobie poniekąt na to za pracował. Jakby się tak nie wkurzał na mnie i Sophie to Am nie musiałaby interweniować. Ale i tak będę się za to trochę obwiniał bo jakbym nie zaczął go denerwować to by do tego wszystkiego nie doszło... Ale dobra zmieniając temat to muszą jej zrobić jeszcze kilka badań kontrolnych i dadzą jej dzisiaj wypis.
Charlie przez następne chyba 5 godzin chodził w kółko albo siedział i rozmyślał co ma zrobić żeby jak najmniejszą szkodę wyrządzić dziewczynie. Nagle lekarz wyszedł z jej sali. Powiedział, iż jest wszystko dobrze to zaraz jej da wypis. Tak też się stało po jakichś 15 minutach Am była już gotowa do wyjścia. Wzięliśmy wszystkie jej rzeczy, podziękowaliśmy lekarzowi i wyszliśmy z tego przeklętego miejsca z nadzieją aby nie wracać tu przez najbliższy okres czasu. Podązaliśmy w stronę mojego domu. Po drodze opowiadaliśmy Am kim jesteśmy i co stało się w jej przeszłości. Myślałem że chociaż dzisiaj sobie odpuszczą... Ah ci przeklęci paparazzi... Tylko nas zobaczyli i odrazu do nas podbiegli i zaczęli nas wypytywać o dosłownie WSZYSTKO! Jak tam Am po wypadku? Czy wiemy jak to się stało? Jak nam się układa z dziewczynami? Dlaczego przełożyliśmy trasę? I wiele wiele innych. Nie odpowiedzieliśmy na żadne z ich pytań. Założyliśmy wszyscy kaptury i ruszyliśmy dalej. Am była lekko zdezorientowana ale tak jest zawsze i będzie musiała się do tego przyzwyczaić... No chyba że sobie przypomni wszystko ale wtedy to już nie będzie tak fajnie.... Będzie istne piekło.... Dobra już o tym nie myślę...-Charlie
Myślałem że zamęczą nas tymi pytaniami... Tak strasznie nie podoba mi się pomysł z oszukiwaniem Am ale to chyba jedno z najlepszych rozwiązań... Tak strasznie żałuje, że to zrobiłem... Nie wybaczę sobie tego do końca życia..... Ale nie czas o tym myśleć. Zaczynamy trasę! Z dziewczynami! To jest najważniejsze, że spędzę czas z Am i może uda mi się sprostować te wszystkie kłamstwa... Oby.... Nie wiem, który raz to już powtarzam ale źle mi z tym, że muszę ją okłamywać.... Wiem mam pomysł! Nie będę się do niej odzywał! Najlepszy pomysł wtedy nie będzie mogła mi zarzucić niczego że ją okłamywałem! To jest myśl. Tylko nie wiem czy wytrzymam... Ale postaram się..
-Amanda
Nie rozumiem dlaczego wszyscy przy mnie się tak dziwnie zachowują... Charlie mnie unika jakby mnie nie znał albo jakbym mu coś zrobiła.... A może oni coś przede mną ukrywają? Mam nadzieje, że przypomni mi się chodź część wspomnień/zdarzeń sprzed wypadku... Kurcze nawet nie wiem jak to nazwać.. Wypadek? A może ktoś to zrobił celowo... Postaram się czegoś od nich dowiedzieć i może coś mi się przypomni.. Oby bo już mam dość tej nie wiedzy chociaż że obudziłam się dzisiaj.... Podczas gdy ja tak rozmyślałam doszliśmy (pozdrawiam xdarkxangelex 😂)
do domu Leo zauważyłam autobus koncertowy na jego podjeździe... Wydawało mi się, że sobie powoli przypominam co się stało ale jednak nie.. Ale wracając weszliśmy do domu bruneta i od razu jakaś kobieta po 50 i dziewczyna w wieku 13-14 lat rzuciły się na mnie.. Kto to do cholery jest?!-Am możesz nie pamiętać mojej mamy Victorii i siostry Tilly. Zaraz będzie tu też rodzina Charliego i twoja. -powiedział z pewnością (?) w głosie. Na myśl przyszło mi jedno pytanie: Dlaczego brunet nie ma taty? Wolałam nie pytać bo to może trudny dla niego temat... Ale chwila coś mi się chyba przypomniało! Am bingo! Jego tata z nimi nie mieszka i Leo ma jeszcze chyba brata... Joey? Z tego co kojarzę... I jak na zawołanie w drzwiach pojawił się wysoki brunet z walizkami.
-Joey?- zapytał Leo -Co ty tu robisz?!
-Przyjechałem do domu nie widać? -zaśmiał się.
-A przepraszam Amando zapomniałem to jest.... -nie pozwoliłam mu dokończyć.
-Joey.
-Co?! Pamiętasz go?! -powiedział ze smutkiem i zazdrością Charlie... Wow chyba pierwszy raz od mojego wyjścia ze szpitala się do mnie odezwał...
-Tak powoli wraca mi pamięć.... Ale chyba nie jesteś zły?
-Nie tylko zdziwiony, że go pamiętasz... I oczywiście szczęśliwy, iż przypominasz sobie rzeczy z przed wypadku...
-Wow ale jestem pod wrażeniem, że po raz pierwszy od mojego wyjścia ze szpitala odezwałeś się do mnie... -powiedziałam z lekkim wyrzutem.
-Mam tego swoje powody... -powiedział nawet na mnie nie patrząc jakbym coś zrobiła... Przykro mi się zrobiło nie powiem, że nie ale trudno... Skoro ma tajemnice przed podobno swoją dziewczyną to okej...
-Ja jestem tym powodem? -zapytałam. Jednak później tego żałowałam...
-Wiesz co wszystko się nie kręci tylko wokół ciebie! Nie jesteś pępkiem świata, a to, że wyszłaś dopiero ze szpitala do niczego cie nie usprawiedliwia! Denerwujesz mnie! -powiedział ze złością... A mi się zebrały łzy w oczach...
-Okej skoro cię denerwuje to po co ze mną rozmawiasz?! -powiedziałam i pobiegłam na górę z łzami płynącymi mi po policzkach... Tak mi cholernie przykro.... Wbiegłam do przypadkowego pokoju i zamknęłam drzwi na klucz... Rzuciłam się na łóżko i nie wiem dlaczego ale zaczęłam jeszcze bardziej płakać... Po chwili usłyszałam krzyki Sophie a następnie jak ktoś się dobijał do drzwi... A ja nie wzruszona dalej leżałam na łóżku. Nagle miałam wszystko w dupie... Nawet Charliego...
-Amanda!! Otwórz mi te cholerne drzwi!!! Bo jak nie to je wywarze!!! - groził mi Charlie. Ale ja i tak miałam go w dupie..... -Am przepraszam!!!! Strasznie tego żałuje... Proszę porozmawiajmy....
-Teraz nagle chcesz ze mną rozmawiać?! Od mojego powrotu ze szpitala nie byłeś zainteresowany rozmową ze mną...
-Okej przepraszam ale ja po porostu nie wiem co mam zrobić... A zresztą przejmuję się strasznie trasą..... Jedziecie z nami i nie wiem jak to będzie wyglądało..... Pierwszy raz nie tylko nasz team i mama Leo ale też najważniejsze osoby w naszym życiu.... - no to teraz to mnie zdziwił.... kocham go... chyba bo w sumie to nie wiele pamiętam z przed wypadku ale raczej go kocham.... i w tej chwili moje serce i rozum kłócili się ze sobą (nie wnikajcie xd). Serce mówiło "Otwórz mu te drzwi daj mu szanse..." a rozum "Daj sobie narazie z nim spokuj nie chciał się do ciebie odzywać to teraz niech zobaczy jak się czułaś" i chyba zrobię tak jak mi każe..........
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Cześć... Wiem że mnie zabijecie ale nie było mnie BARDZOOOO długo. Ale mam na to usprawiedliwienie.... Nie było mnie tak długo bo wiecie koniec roku... a ja jeszcze kończę szkołę. A i jeszcze brak weny mnie dopadł... Smuteg... więc bardzo was przepraszam... ale rozdział może być tak samo gówniany jak mój humor... ale przy okazji BARDZOO BARDZOO wam dziękuje za te 17k wyświetleń! Jesteście niesamowici! Zawsze jak wchodzę na tą opowieść i widzę ile osób czyta moje wypociny to na mojej twarzy aż pojawia się uśmiech. Mam nadzieje że wam się podoba rozdział bo mi tak średnio...
Jak myślicie czy Amanda posłucha głosu serca czy rozumu???