Uwaga uwaga! Ważne info na dole proszę... Przeczytaj je!!!!
*Leo*
Obudziłem się w zupełnie białym pomieszczeniu, byłem podpięty do miliona urządzeń. Głowa mnie strasznie bolała. Domyśliłem się że jestem w szpitalu. Nagle usłyszałem jak ktoś wchodzi do sali.
-Dzień dobry Leo. -powiedział mężczyzna w średnim wieku. -Jak się czujesz?
-Dzień dobry, już lepiej. Tylko głowa mnie boli.
-Tak to nie uniknione. Zemdlałeś i uderzyłeś się głową o podłogę. Mam jedno pytanie. Czy pamiętasz co się stało?
-Chyba tak.... Ale nie jestem pewnie.
-Opowiedz i zobaczymy czy jest okej.
-To było tak.... (Nie będę wam znowu tego pisać ale chodzi o to co się faktycznie wydarzyło w poprzednich rozdziałach)
-Dobrze Leo. To teraz odpoczywaj.
-Dobrze panie doktorze a jest ktoś z mojej rodziny?
-Tak jest twoja mama, jakaś śliczna brunetka oraz przystojny blondyn. Dziewczyna i chłopak cali zapłakani. Zawołać kogoś?
-Tak jakby mógł pan to tą brunetke. -zdziwiło mnie że doktor nic nie wspomniał o Am. Ale może została w busie.
-Dobrze. -wyszedł. Zacząłem się zastanawiać czemu nie ma tu Amandy. Z rozmyśleń wyrwał mnie szloch Sophie.
-Skarbie! -krzyknęła gdy mnie zobaczyła i usiadła obok mojego łóżka. Poklepałem miejsce obok siebie. Zrozumiała i położyła się obok mnie. Przytuliłem ją mocno i pocałowałem w czoło.
-Tak cię strasznie kocham.... -na te słowa dziewczyna rozpłakała się i wtuliła się w mój tors. -Nie płacz księżniczko! Proszę już jestem przy tobie. Ale mam takie pytanie. Bo lekarz powiedział że na korytarzu czekałaś ty, Charlie i mama a gdzie jest Am?
-No to ogólnie straciła przytomność tak jak ty i też ją tu przywieźliśmy ale się jeszcze nie obudziła. Trochę niepokojące...
-A mam jeszcze jedno pytanie długo tu jestem?
-Jakieś 4 dni....