Rozdział XII

1.7K 91 4
                                    

-Czy to jest Iphone 6s goldenrose?! Mój wymarzony! Jejku tak Cie kocham! A z jakiej to okazji?
-Tak to jest twój wymarzony Iphone ale na górze czeka na Ciebie jeszcze jedna niespodzianka! Z okazji twoich urodzin! Wszystkiego najlepszego skarbie! To twoje 17 urodziny! Pamiętam jak byłaś jeszcze niemowlęciem! A teraz moja córka ma chłopaka i skończyła 17 lat! Jak ten czas szybko mija!
-Zupełnie zapomniałam! Dziękuje jeszcze raz! Kocham Cię! -przytuliłam moją mamę. -A gdzie jest Trin?
-Nie wiem. Ale to jeszcze nie koniec niespodzianki! Idź na górę do swojego pokoju!
Szybko pobiegłam po schodach zobaczyć co to takiego. Otworzyłam drzwi...
-WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO! -wykrzyczeli. Była tam Sophie i Trin, Leo i Charlie. Byłam wzruszona zaczęłam płakać. Charlie do mnie potrzedł i pocałował ja oddałam mu pocałunek.
-Wszystkiego najlepszego skarbie. Kocham Cię. -wyszeptał mi do ucha. Po czym jeszcze mocno do siebie przytulił i pocałował w czoło. Tak mocno go kocham...

-No siostruś to już twoja hot 17! Pamiętam jak Ci składałam życzonka na 12 urodzinki. To było tak dawno! Jesteś już taka stara! Ja za rok też tyle będę tyle miała! Boże jak ten czas szybko leci. No więc życzę Ci tego co roku. Dużo zdrowia, szczęścia i fajnego chłopaka. -Charlie chrząknął. -A no tak to ostatnie już masz. -zaśmiała się.
-Dziękuje że pamiętałaś. -podeszłam do niej i przytuliłam ją.

-Kochana czego ja Ci mkgę życzyć no wiadomo żebyś była zawsze szczęśliwa chociaż przy Charliem Ci tego nie zabraknie. No i oczywiście wszystkiego czego sobie zażyczysz, spełnienia marzeń ale dzisiaj spełni się kilka......
-Tak Cie kocham. Za to jaka jesteś. Dziękuje..... -odpowiedziałam ściskając Sophie.

-To teraz ja! -wykrzyczal Leo.
No więc życzę Ci wszystkiego tego czego wszyscy inni, chociaż nie wiem co Ci wyszeptał Charlie na ucho. Ale oczywiście szczęścia i zdrowia. Wspaniałych przyjaciół takich jak my!!! Żebyście częściej nas ratowały od fanek i żebyś była częściej na okładkach gazet! -zachichotał.
-Dziękuje Ci strasznie! Dziękuje wam wszystkim. Zbiorowy uścisk?
-Pewnie! -wykrzyczeli radośnie. -A teraz otwórz prezenty!
-Jejku nie musieliście mi kupować prezentów! Ale bardzo dziękuje!
-Jak to nie musieliśmy! Urodziny ma się tylko raz w roku! -powiedział Leo

Wzięłam się za otwieranie prezentów. Zaczęłam od prezentu od mojego chłopaka. Kupił mi deske, miętowe converse, casy na telefon i Vouga. Zaczęłam się śmiać. Przytuliłam go i dałam buziaka.
Dalej był prezent od mojej sis zobaczyłam tam też casy na telefon, Vouga, płytę Justina Biebera z autografem i nowy zegarek Daniela Wellinghtona z różowym paskiem. Przytuliłam ją.
Następny prezent od Sophie.
(Znowu 😂) casy na telefon, Vouga, maskotkę jednorożca, perfumy Ariany Grande i jej płyta także z autografem, pasek do zegarka, portfel Chanel.
Także ją mocno przytuliłam.
Przyszedł czas na prezent od Leo.
Oczywiście casy na telefon i Vouga 😂, bluzę Bars and Melody, płytę Seleny Gomez też z autografem oraz buty Smith'y (nwm jak to się pisze ale zdj na górze 😂).
Przytuliłam go. Zaczęłam płakać.
-Skarbie czemu płaczesz? -zapytał Charlie. -Nie podobają Ci się prezenty?
-Nie bardzo mi się podobają dziękuje! Tylko jestem wzruszona że pamiętaliście.
-Ale spokojnie jest jeszcze jeden prezent od nas wszystkich!
Zdziwiłam się. Podali mi pudełko zapakowane w papier ozdobny. Zaczęłam odpakowywać. Gdy zobaczyłam fragment zawartości znowu zaczęłam płakać ze szczęścia. Spełnili moje marzenie! Był to MacBook Air złoty! Taki o jakim marzyłam!
-Jejku zaraz chyba zemdleję! Tak wam dziękuje! Kocham was wszystkich! Dziękuje że pamiętaliście o moich urodzinach!
-Nie masz za co dziękować. -powiedziała moja siostra
-A teraz czas na imprezę! Idziemy do ogrodu! -wykrzyczał Leo.
Bawiliśmy się świetnie! Była już 02:30 wszyscy zostali u mnie w domu ja z Charliem w salonie a Sophie i Leo u mnie. Zasneliśmy mega szybko. Rano obudziłam się bo poczułam że ktoś mnie liże po twarzy.
-Liam! Przestań! -zaczęłam krzyczeć i śmiać się. Zerknęłam na telefon. -14:30! Matko ile my spaliśmy! Muszę iść z Liam'em na spacer. W sumie to z nami spał jeszcze jeden osobnik mój pies. Wspominałam wam że mam psa? Nie? No to już wam mówię.
Rasa: Buldog Francuzki
Wiek: 2 lata
Kolor: beżowy
Wabi się Liam
Jednym słowem: słodziak! 😍
Wbiegłam szybko na górę i się umyłam. Założyłam czystą bieliznę oraz bluzkę do kosza z napisem "Bulls 36" szorty przewiązałam w pasie koszule w czerwono czarną kratę. Uczesałam włosy w luźnego koka i założyłam moje nowe Smith'y. Zbiegłam po schodach tak żeby nikogo nie obudzić. Wzięłam do torby telefon i portfel. Na głowę założyłam moje ukochane lenonki. Założyłam smycz Liam'owi i wyszłam. Napisalam SMS-a do Charliego że wyszłam z psem żeby się nie martwili. Gdy wróciłam do domu i weszłam do kuchni zobaczyłam zombie! Na krzesłach siedziały Trin i Sophie w szortach i crop topach. Nie umalowane, nie uczesane.
-Matko jak wy wyglądacie?!
-Normalnie....... -powiedziała zaspana Sophie
-Chłopaki jeszcze śpią? -zapytałam
-Tak.
-Okej. A jesteście głodne?
-Jak wilk! -odpowiedziała Trin
-Mogą być naleśniki z Nutellą?
-Oczywiście że tak wszystko co z Nutellą jest doskonałe! -wykrzyczały na raz. Wszyscy kochamy Nutellę.
-Okej to idźcie się ogarnąć a ja zrobię.

Po 20 minutach dziewczyny zeszły i wreszcie normalnie wyglądały. Usiadły do stołu i zaczęły wcinać. Ja poszałam po chłopaków. Najpierw po Leo. On przyszedł bez problemu jak mu tylko powiedziałam że na dole czekają naleśniki z Nutellą. Wyskoczył z wyrka i był już przy stole. Gorzej było z Charliem. Leń jak nie wiem. Co prawda jakby mnie Liam nie obudził to też bym jeszcze spała.
-Skarbie wstawaj. -szepnęłam mu do ucha.
-Nie.
-Proszę..... Są naleśniki z Nutellą.
-Nie.
-A co muszę zrobić żebyś wstał?
-Chodź koło mnie się połóż.
-No i co dalej?
-Teraz musisz mnie przytulić i pocałować.
-Tylko tyle?! -powiedział z ironią Leo który obserwował co robimy.
-Nie odzywaj się. Masz swoją dziewczynę!? -zapytał Charlie. -To idź do niej.
-Okej, okej ale już nie krzycz.
-No to jak z tym? -zapyatł słodko mój chłopak.
-No już. -wykonałam jego polecenia.
-I co dalej?
-Musisz ze mną tu leżeć...
-Charlie ale ty musisz wstać. Zaraz twoi rodzice przyjdą!
-Co?! Moi rodzice?! -zapytał zrywając się z łóżka. Wbiegł szybko do łazienki. Po 20 minutach był już w przy stole i zajadał się naleśnikami.
-I jak smakują wam? -zapytałam.
-Są pyszneeeee! -wykrztusił Leo cały w kremie.

*Dryń, dryń*

-Ja otworze! -powiedział Charlie
Po chwili słyszymy.
-Mama, tata. Ciocia?! Matilda?! Brook?! Troy?! Joey?!
Gdy Leo usłyszał te imiona zerwał się i pobiegł do drzwi.

I jak wam się podoba? Nie miałam pomysłu na rozdział. Wiem nudny! Ale jest już 00:33! Kto ma ferie oprócz mnie? Miałam napisać pod następnym rozdziałem czyli tutaj co i jak z tym Q&A. Niestety nikt nic nie napisał.. Trochę smutno no ale trudno.. Chyba przestane pisać... Bo owszem dużo osób czyta moje FF (i o tym za chwilę) ale praktycznie nikt nie komentuje... Szkoda. Ale nie będę was do niczego zmuszała.
A propo tych wyświetleń napisałam wam pod ostatnim rozdziałem że dziękuje wam za 594 wyświetlenia i zapytałam czy dacie radę dobić do 600. Dzisiaj popołudniu patrzę 657! Byłam w szoku a później jeszcze weszłam o 20 i zobaczyła 720 wyświetleń!!!! Dziękuje wam bardzo!
Piszcie w komach czy wam się podobało i nie zapomnijcie zostawić

Always? |Leondre Devries&Charlie Lenehan|Where stories live. Discover now