Rozdział 5

5.4K 362 108
                                    

***Marinette***

Otworzyłam drzwi a tam stali Oni... Moja starsza siostra z jej kolegami! Dziewczyna nazywała się Molly. Miała też bardzo ciemne włosy jak ja tylko o wiele dłuższe. Była taką trochę... niegrzeczną dziewczynką. Po jej lewej stronie stał wysoki, niebieskooki blondyn. Miał na imię Carl. A po jej prawej stronie stał Alex. Mojego wzrostu, brunet z czarnymi oczami. Co oni tutaj robili?

-Molly! Dawno się nie widziałyśmy! Co u ciebie? Chodź wejdź! -zaproponowałam, ona weszła z chłopakami. Usiadła na kanapie, a oni stali i się rozglądali. - no więc... co was tu sprowadza?

-Marinette... słonko... dowiedziałam się o wypadku rodziców... Przyjechałam tu do Ciebie... Będziemy z tobą mieszkać i się tobą opiekować... W końcu spędzimy trochę czasu razem - powiedziała z uśmiechem na twarzy. Ale super! nareszcie trochę spędzę z nią czasu!! Od 4 lat się nie widziałyśmy...

-Super!!! A gdzie będziecie chodzić do szkoły?

-Z tobą... - odpowiedział blondyn puszczając mi oczko.

-Supcio!! Dobra ja lecę spać... nie moge zaspać do szkoły! Dobranoc wszystkim!!-Powiedziałam i od razu udałam się do pokoju. Nie mogę uwierzyć! Moja siostra... Będzie ze mną mieszkać i ze mną chodzić do szkoły! No to Chloe ma przekichane! Wspomniałam, że Molly pije i pali? Mimo tego kocham ją. A co najlepsze... ona bardzo dużo przeklina. Ale nie ma serca z kamienia... jest bardzo wrażliwa. 4 lata temu jak zostałyśmy na dwa dni same w domu, obchodziła się ze mną jak z piórkiem. Jestem dla niej najważniejsza, szczególnie jak rodziców teraz nie ma... Przy niej nikt ale to NIKT nawet ta córusia tatusia mi nie podskoczy. Opowiedziałam wszystko Tikki i położyłam się spać.


***Molly***

Gdy dowiedziałam się o wypadku rodziców. Coś we mnie pękło. Miałam nadzieje że nic się nie stało Marinette. Przyjechałam tutaj do niej z Carl'em i z Alex'em by się nią opiekować. Mimo że jestem bardzo niegrzeczna i wgl... to nie pozwolę by ktoś skrzywdził małą. Nie chce stracić jej drugi raz! Zrobię wszystko by czuła się dobrze...

-Carl! Alex! Chodźcie tu!- zawołałam te tępe cioty. - Macie pilnować Marinette jasne?! Ja jade się z kimś spotkać... jeśli coś jej się stanie to NOGI Z DUPY WAM POWYRYWAM!!!! -Krzyknęłam na nich. I wyszłam. Musiałam się udać na spotkanie z moją przyjaciółką którą również 4 lata temu zostawiłam. Przyszłam pod jej dom i zapukałam. Otworzyła bardzo szybko.

-M-Molly!!!! O mój boże, Molly!! To naprawdę Ty?! Jak ja Cię długo nie widziałam!!! Chodźmy do parku tam porozmawiamy!!-krzyknęła uradowana... jak ja za nią tęskniłam... poszłyśmy do parku i jej wszystko opowiedziałam. A właśnie! Ma na imię Claude. Jest piękna. Ma długie brązowe włosy. Jasną cerę i w ogóle jest piękna! Musiała już iść więc ją odprowadziłam i poszłam do swojego domu... Rano do nowej szkoły więc trzeba się wyspać..


---Następnego dnia---

***Marinette***

7:00... jeszcze godzina. Wstałam i się ogarnęłam do szkoły. Zrobiłam śniadanie moim współlokatorom. Z pokoju gościnnego wyszła Molly.

-Wow... Mari... Nie musiałaś robić śniadania... - powiedziała zaskoczona i uśmiechnęła się uroczo.

-Musiałam! - powiedziałam odwzajemniając uśmiech. Zaczęła jeść a ja w tym czasie obudziłam chłopców na śniadanie. Oni wstali i też zjedli. Wyszliśmy do szkoły. Opowiedziałam im trochę o ich nowej klasie... Doszliśmy do szkoły i od razu się uczepiła mnie Chloe. Podeszłą jak gdyby nigdy nic, szturchnęła i oblała wodą... Przewróciłam się. Szybko wstałam i poszłam do szatni się przebrać... Co za wstyd! Weszłam do klasy, usiadłam obok Alyi. Odwróciłam się by zobaczyć gdzie siedzi Molly z chłopakami. Spojrzałam na nią a ona zabijała wzrokiem Chloe... coś czuję że urwie jej dzisiaj głowę...

-Emm.. Marinette? Słuchasz mnie w ogóle? Kim oni są? - Zapytała Alya

-To moja siostra i jej przyjaciele... - odpowiedziałam bez wahania... Wtem do klasy weszła Pani. Spojrzała na trójkę i kazała im się przedstawić... pierwszy wyszedł Carl, po nim Alex. Na samym końcu poszła Molly.

-Cześć! Jestem Molly. Siostra Marinette. Pochodzę stąd, ale cztery lata temu wyprowadziłam się do Włoch. Wróciłam gdy dowiedziałam się o wypadku naszych rodziców. Nie mogłam zostawić Mari samej więc wzięłam chłopaków i przyjechaliśmy. - Powiedziała i usiadła na miejsce puszając mi oczko. po lekcjach Molly podeszła do blondynki. słyszałam każde ich słowo.

-Przepraszam... panna Chloe? -Zapytała ciemnowłosa.

-Tak... a ty jesteś siostrą tej brzyduli? - zapytała śmiejąc się blondyna.

-Przepraszam Cię.. ale jedyna brzydulą to jesteś tutaj Ty... Marinette jest piękna.. a i mam do ciebie sprawę... JESZCZE RAZ JEJ COKOLWIEK ZROBISZ NOGI Z DUPY CI POWYRYWAM LALUNIU!!! -Krzyknęła że aż cały Paryż ją słyszał. Chloe Oczywiście się przeraziła. Ma za swoje.

W domu zaczęłam gadać z siostrą bo akurat byłyśmy same... Carl i Alex poszli zwiedzać Paryż.

-Mari... masz chłopaka? -wypaliła tak nagle.

-ee Ja? nie... no co ty... no dobra... mam... -powiedziałam się rumieniąc.

-to ten blondyn który siedzi przed tobą? widziałam jak się na ciebie patrzył - powiedziała puszczając mi oczko.

-Nie... To jest Adrien mój przyjaciel... mój chłopak przychodzi do mnie wieczorem więc jak chcesz mogę Cię z nim zapoznać. -Rzekłam. Zaświeciły jej się oczy. Zgodziła się. Powiedziała że chce go poznać wraz z chłopakami. Już nie mogłam się doczekać wieczora... gdy wszystko zaczynałam ogarniać na spotkanie. Molly się zdziwiła dlaczego otworzyłam okno.

-Słonko a po co otwierasz okno? jest dość chłodno na zewnątrz- powiedziała z zaciekawieniem.

-On wchodzi oknem. - zaśmiała się i usłyszała pukanie do okna. Otworzyłam je bardziej by mógł wejść. Wszedł jak na rozkaz i objął mnie w talii. Mina ciemnowłosej bez cenna. zachichotałam i przedstawiłam ją. - Skarbie, to jest Molly moja siostra. Molly to jest mój chłopak... - nie dokończyłam jak zwykle musiał się wtrącić.

-Jestem Czarny Kot. Obrońca Paryża. - przedstawił się i teatralnie ukłonił. Dziewczyna pobiegła i zadzwoniła po chłopaków. - Mari... Jeśli ona tutaj z tobą mieszka... to... będziemy się rzadziej spotykać? - zapytał z smutna minką

-Oczywiście że nie! Przecież to że tutaj mieszkają... - znowu przerwał

-Mieszkają? To jest ktoś jeszcze?

-Tak... Mieszkają również tu jej przyjaciele. Carl i Alex.- powiedziałam patrząc mu się w oczy. widziałam w nich zazdrość... -spokojnie... nie musisz być zazdrosny kocurze. -zaśmiałam się i dałam mu buziaka w policzek. Nagle do pokoju weszli Carl i Alex... o wilku mowa...

- No widzisz! mówiłem ci że ona ma chłopaka! - krzyknął Carl do Alex'a

-Cicho bądź! - krzyknął brunet. Czarny Kot się łobuzersko uśmiechnął i wziął mnie na ręce. Powiedział że wychodzimy i wrócimy niedługo. Siostra się zgodziła. Wybiegł i dotarliśmy na wieżę Eiffla (Sorka jeśli źle napisałam...~dop. Autorki) Gdy dotarliśmy objął mnie w talii i zaczął całować szyję. Odsunęłam go od siebie i zaczęłam go całować. On oczywiście oddał pocałunki. Wróciliśmy około 1 w nocy. Odprowadził mnie a raczej zaniósł do domu. Szybko poszłam spać a on tylko dał mi buziaka w czółko i życzył miłych snów. Następnego dnia, przy moim biurku ktoś siedział...


--------------------------------------

I o to kolejny rozdział! ♥ Podobał się? Możliwe że dzisiaj napisze jeszcze jeden tylko muszę wiedzieć czy chcecie ;) pisać w komach czy dziś ma być kolejny rozdział czy jutro ♥ A i przepraszam za wszystkie błędy. Gwiazdka? Komentarz?

Ciąg dalszy po mojemu... MiraculousOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz