Rozdział 4

6.1K 382 76
                                    

---następnego dnia, rano---

***Marinette***

Obudziłam się z bardzo dobrym humorem. Alya jeszcze spała... w sumie się jej nie dziwie, była sobota. Rozmyślałam o Czarnym Kocie... zastanawiałam się kto jest pod maską. Zeszłam do kuchni zrobić coś do jedzenia, dla mnie i dla Alyi. Gdy weszłam do pokoju z tacą na której były kanapki, zauważyłam przyjaciółkę która czegoś szukała w telefonie. Zaśmiałam się cicho i usiadłam obok niej.Spojrzałam na nią a ona miała łzy w oczach...

-Alya! stało się coś? czemu płaczesz? - zapytałam z troską i otarłam jej łzy z policzków

-Nic się nie stało... tylko się wzruszyłam.-o co jej chodzi?

-O co ci chodzi? - uniosłam jedną brew po czym ona parsknęła śmiechem

-Moja najlepsza przyjaciółka chodzi z super-bohaterem!! A na Biedroblogu po tym wywiadzie z nim mam ponad 7 milionów wyświetleń!! - powiedziała z entuzjazmem dziewczyna. Zatkało mnie że ma tyle wyświetleń... na komputerze odpaliłam tą stronkę i zaczęłam czytać komentarze. Czytałam i natrafiłam na komentarz Chloe. Zaczęłam się śmiać że aż Alye wystraszyłam. Podeszła do mnie patrząc z czego się śmieje. Przeczytała i sama się zaczęła chichrać. Pisało w nim

Chloe: COOOOOOO?!?!?!?! TO NIE MOŻLIWE!!!! ON OSZUKUJE!!! Ta cała Marinette nie zusługuje na chłopaka takiego jak Czarny Kot!!!! TO JEST NIEDORZECZNE!!!!!!!!!!!

Gdy się już uspokoiłyśmy, poszłyśmy do parku. Alya ubrała się jak zwykle a ja... założyłam piękna czarną sukienkę z napisem "I'm purrrrrfect", a pod napisem widniała podobizna małego szarego kotka. W parku wszyscy się na mnie patrzyli. Jakby widzieli dziewczyne super-bohatera. a no tak... Jestem nią! W parku oczywiście jak zwykle Adrien miał sesje... spojrzałam się w jego strone a on na mnie patrzył jakby widział Boga. Zaśmiałam się i usiadłam z Alyą na ławce. Gadałyśmy o bzdurach. Jak zwykle... Spoglądałam co chwile na Blondyna który cały czas się na mnie ukradkiem patrzył. Zaczęłam się niepokoić. W jego oczach zauważyłam płomień, ogień, najprawdziwszy ogień. Szczerze? Spodobało mi się to że, na mój widok rozpalał się. Mogłam się zemścić na Chloe która cały czas mnie upokarzała. Mam juz nawet plan....


***Adrien***

Miałem sesje w parku, nagle zauważyłem Marinette. Była cudowna. Chciałem do niej podejść i ją pocałować. Przez moje zagapienie się na piękność dostałem ochrzan od fotografa. Po skończonej sesji podszedłem do Dziewczyn, oczywiście cały czas gapiąc się w granatowłosą... nie mogłem oderwać od niej oczu

-Cześć dziewczyny!-zawołałem z uśmiechem

-Cześć Adrien!-zawołały jednocześnie. Spojrzały się na siebie i zaczęły chichotać. Ahh.... Marinette ma taki słodki śmiech...

-Co tam?-spytała się Alya

-Dobrze a u ciebie? - odpowiedziałem patrząc nadal na Mari. Naprawde nie moge od niej oderwać oczu!

-Hehe.. Adrieeeen... jeśli podoba ci się Mari powiedz jej to... -zaśmiała się piwnooka

-yyy.. coo...? ee.. nieee...? hehe... -zaśmiałem się nerwowo i podrapałem tył głowy.

-Widze jak się na nią patrzysz! nie możesz oderwać od niej wzroku!- spojrzała na mnie z rozbawionym wzrokiem, a Granatowłosa się zarumieniła i zaśmiała.

-Alya... nie denerwuj już go... Adrien. Przepraszam za nią. Ona się już uspokoi a ty usiądź obok. - wskazała miejsce obok niej... wykonałem jej polecenie i usiadłem obok. Patrzyłem na nią jak w obrazek. Oparła głowę o moje ramię. Serce waliło jak szalone. Poczułem zapach truskawkowej szminki która jak zwykle doprowadzała mnie do szału. Starłem się zachowywać normalnie. Całkiem dobrze mi to wychodziło. Powiedziałem im że muszę już iść, one nie stawiały żadnych oporów, więc czym prędzej udałem się do domu. Gdy wszedłem do mojego pokoju, dałem Plagg'owi camembert. Zaczekałem aż zje i od razu się przemieniłem. Skakałem po dachach w stronę Marinette.


***Marinette***

Po około 10 minutach gdy poszedł Adrien, Alya również musiała iść. Dotarłam do domu, poszłam do swojego pokoju. Wyjęłam szkicownik i zaczęłam projektować. Zaczęłam rysować moje wymarzone przyjęcie urodzinowe... W końcu mam za miesiąc urodziny. Warto zacząć szykować coś... by było mi wesoło... Po chwili usłyszałam pukanie. Podeszłam do okna i ujrzałam zielone ślepia. Otworzyłam okno by mógł wejść.

-Witaj Księżniczko. -powiedział jak zwykle zalotnie, uśmiechając się łobuzersko

-Nie jestem "księżniczką" tylko zwykłą nastolatką - odpowiedziałam mu, a on co? zaśmiał się. Serio?

-Nie jesteś zwykłą nastolatką, Marinette-powiedział i się do mnie przybliżył, objął mnie w talii

- więc oświeć mnie... dlaczego nie jestem zwykłą nastolatką- naprawde nie wiedziałam o co mu chodzi

-Jesteś najpiękniejszą dziewczyną na świecie... i w dodatku masz wspaniałego chłopaka- rzucił, po czym mnie pocałował. Gdy się oderwał nareszcie mogłam coś powiedzieć.

-No tak... zapomniałam że chodzę z Kotem.... -zaśmiałam się patrząc mu w oczy. Widziałam w nich... hmmm.... nie wiem. Widziałam miłość? Troskę? Podnietę? sama nie wiem. Pare uczuć w jednym. Złożyłam na jego ustach namiętny pocałunek. Oddał go bez wahania. Chciałam by ta chwila trwałą wiecznie... lecz nagle usłyszałam pukanie do drzwi. Oderwaliśmy się od siebie, posłałam blondynowi spojrzenie by już szedł. Zrozumiał i uciekł. Zeszłam na dół, otworzyłam drzwi a tam stali Oni...


---------------------------

Kolejny rozdział! ♥ Hihi kolejny jutro lub pojutrze... nie obiecuję! Spodobało się? Gwiazdka? komentarz? Miło by mi było :) A i przepraszam za WSZYSTKIE błędy :> Kolorowych!


Ciąg dalszy po mojemu... MiraculousOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz