Rozdział 12

3.5K 296 19
                                    

***Marinette***

Siedziałam na lekcji myśląc o nadchodzących moich urodzinach... jeszcze 2 tygodnie! Postanowiłam że to będzie mała imprezka w domu. Zaproszę wszystkich z klasy. No dobra przesadziłam... nie zaproszę Chloe, Sabriny i Kima. Nie ma opcji! Z moich marzeń obudził mnie dzwonek, oznaczający koniec lekcji. Nareszcie będę mogła wrócić do domu i zacząć projektować moje przyjęcie. Chociaż... chciałabym też pogadać z Adrienem ale on... dziwnie mnie unika. Jak ja do niego podchodzę to on od razu ucieka... Chloe też mi dziś dokuczała bardziej niż zwykle. Wszyscy dzisiaj się ode mnie odwrócili, nie wiedząc czemu. Gdy wychodziłam ze szkoły napadła na mnie Chloe... nie dość już dziś narobiła?! Spojrzała na mnie z płomiennym wzrokiem i wylała całą butelkę wody! nie no super. Zauważyłam jak Sabrina biegnie do blondynki z sokiem porzeczkowym, rudowłosa potknęła się i wylała cały sok na mnie. Teraz tego nawet nie spiorę!! Byłam wkurzona i smutna zarazem. A jeszcze się bardziej wkurzyłam gdy moi przyjaciele mnie olali i zaczęli się śmiać pod nosem. Wybuchłam złością dosłownie. Popędziłam do ciemnego zaułka, usiadłam w koncie i zaczęłam płakać. 


***Adrien***

Bolało mnie to.. że musiałem unikać Mari. Nie mogłem stanąć w jej obronie gdy Chloe ją dręczyła... tak samo jak reszta. Nie mogliśmy nic zrobić bo wtedy by się nie wkurzyła. Gdy wychodziliśmy ze szkoły, widzieliśmy granatowłosą całą mokrą, udawaliśmy że się z niej śmiejemy by się mega wkurzyła. Chyba to zauważyła bo pobiegła z płaczem do ciemnego zaułka. Poszliśmy z nią ale tak by nas nie widziała. Musieliśmy być gotowi gdy się przemieni. Po chwili okryła ją czarna mgła. 

-Zaczyna się. Chodźcie musimy się zmienić! -krzyknęła Molly. Szybko się przemieniliśmy i czekaliśmy aż fiołkowooka zrobi to samo. Nie czekaliśmy zbyt długo. Raz dwa się przemieniła. -Adrien! musimy działać! Carl, Alex Macie coś by ją na chwilę zająć? -spytała się chłopaków ciemnowłosa.

-Blondyn i brunet rzucili się na tak zwaną 'białą biedronkę'. Ja w tym czasie z Molly, pobiegliśmy opuszczonej kamienicy i wszystko przygotowaliśmy. Wilczyca zasłoniła wszystkie okna by w pokoju panował mrok. Uciekła życząc mi powodzenia. Ja się schowałem w kącie i czekałem. Po dobrych 5 minutach do pokoju została wrzucona siłą, Mari. Oglądałem ją z każdej strony, poruszałem się szybko by mnie nie zobaczyła

-Ktoś tu jest?! Pokaż się! - krzyknęła. Chyba zauważyła jak się przemieszczam. Stanąłem w kącie i przyglądałem się jej ruchom. Odwróciła się w moją stronę a na jej twarz wpadł zły uśmieszek. - O... to tylko ty... dobrze.. właśnie Cię szukałam. - powiedziała i się zaczęła do mnie zbliżać. Czekałem aż będzie na tyle blisko by móc ją unieruchomić. W końcu dzielił nas tylko metr. Złapałem ją za nadgarstki i przyszpiliłem ją do ściany. Widziałem jej zdziwienie w oczach. Tego ruchu raczej się nie spodziewała. Przybliżyłem się do niej tak by móc szepnąć jej na ucho

-Zaraz będziesz znowu normalną Marinette

-O czym ty do mnie gadasz?! - powiedziała zdziwiona a zarazem wściekła. Popatrzyłem się w jej oczy i widziałem... tylko nienawiść, zło, smutek. Nie mogłem tego ciągnąć więc pocałowałem nią. Ona przez chwile była zszokowana tym nagłym ruchem, ale odwzajemniła go. Gdy się od siebie oderwaliśmy, ona zemdlała a z niej wyleciała akuma. Użyłem Kotaklizmu i ją zniszczyłem. Mari była nieprzytomna więc wziąłem ją na ręce i pognałem z nią do piekarni. Molly kazała ją położyć na kanapie, tak też zrobiłem. Po 25 minutach obudziła się... W domu byłem tylko ja więc się bardzo ucieszyłem że mogę jej wszystko wyjaśnić, sam na sam. podbiegłem do niej i ją przytuliłem 

-Nareszcie się obudziłaś - powiedziałem. 

-Co ja tu robię? Gdzie jest reszta? Czemu byleś dla mnie taki.... Wredny!? - zapytała, odpowiedziałem jej tylko na ostatnie pytanie.

-Musieliśmy Cię wkurzyć ponieważ... byłaś nadal pod władaniem akumy a my mielismy plan jak nią z ciebie wykurzyć, ale musiałaś nie być sobą. Dlatego kazałem Chloe ciebie denerwować a ja nic nie robiłem... nawet nie wiesz jak mnie to bolało Gdy patrzyłem co ona ci robi... a ja nic nie mogłem zrobić. - powiedziałem na co ona mnie bardziej przytuliła. Nagle dostaliśmy sms'a od... Chloe?! Przeczytałem go: 

Od: Chloe

Do: Adrien

Adi skarbie dziś będzie bal u mnie w hotelu... przyjdziesz? Bardzo Cię proszę....!!!! Wszyscy z naszej szkoły są zaproszeni... Proszę Cię przyjdź! Widzimy się na balu! Papa kwiatuszku :* :* :* ♥♥♥♥ 


Spojrzałem na Mari na co ona kiwnęła głową że idzie. No to skoro ona idzie to ja też. Poszła się ubrać, ja w tym czasie szukałem czegoś eleganckiego. Po około godzinie, Mari była gotowa. Wyglądała przepięknie! Czarna sukienka sięgająca do kolan, szpilki również czarne i torebka też czarna tylko że z kocią łapką. Ona zobaczywszy moją minę, zaśmiała się pod nosem i poszła w stronę wyjścia. Ja po otrząśnięciu się również pognałem w jego kierunku. Gdy doszliśmy do hotelu wszyscy byli skupieni na nas. Wszystko zapowiadało się spoko gdy by nie to że.....


---------------------------------------------------

POLSAT! 

Dziękuję za przeczytanie tego :) Mam nadzieję że się spodobało! Jutro (może) kolejny! Cierpliwości ^^

Co się może stać? Kolejna Akuma? Jak myślicie? Pisać w komach teorię! 

Podbijamy stawkę! 5 gwiazdek + 2 komy = kolejny rozdział! 

Powodzenia!

Reklamy....

Ciąg dalszy po mojemu... MiraculousOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz