Rozdział 23

1.9K 193 18
                                    

***Marinette***

Następnego dnia obudził mnie kawałek "zróbmy 3ode" 3ody. Która to godzina...?

- DZIEWIĄTA TRZYDZIEŚCI?! - krzyknęłam na prawdopodobnie cały hotel. Spóźnię się na spotkanie z Chloe!!! NIE NIE NIE! - GRUBY!!!!

-NO!!???

-Chodź na chwilę! - zawołałam go i od razu przyszedł - Wychodzę, zadbaj by tutaj był porządek... wiesz jacy jesteście. Mam tutaj kamery więc wszystko będę wiedzieć. Znajomości też mam więc uważać!

-o-okey... - powiedział lekko wystraszony. Haha, dał się nabrać. Głupek...

spóźniłam się tylko 5 minut... ale jej nie było. Przyjechała! Widzę ją!

-Mari!!! Przepraszam że się spóźniłam ale musiałam znaleźć moje karty kredytowe... a teraz mam dla Ciebie niespodziankę! - powiedziała podekscytowana

-Jaką?

-IDZIEMY NA ZAKUUUPYYYYYYYY!!!!

-a-ale ja nie mam zbytnio pieniędzy...

-oj cicho bądź! Ja stawiam! Kupie Ci wszystko co będziesz chciała albo... to co będzie mi się podobac a na tobie będzie leżało jak ulał! i nie ma słowa 'NIE' Jasne?! - ostatnie zdanie powiedziała tak jadowitym głosem... że musiałam się zgodzić.. Ona mnie zabije!

-Mhmm...

-No to super! Idziemyy!!!

Przeszłyśmy chyba cały Paryż a ja mam około 200 toreb! Ona mi to wszystko kupiła! Ale muszę przyznać że dziewczyna ma gust. Teraz aktualnie pomaga mi to donieść do hotelu.

-Ajć! Mari! Jeszcze jedna niespodzianka!

-Jaka znowu?

-Cała twoja ekipa i Ty zostajecie w MOIM domu... nie będziecie przepłacać za nocleg w jakimś hotelu

-A to nie będzie problem?

-No coś ty! kupiłam sobie taką super wille ale jestem tam sama... Tatusiek tylko mi pieniądze wysyła a sam został w hotelu... Więc to dla mnie sama przyjemność! A do tego ... podoba mi się jeden z twoich kolegów... i tak pomyślałam żebym go lepiej poznała...

-hehe, spoczko.. to chodź zaniesiemy te torby do Ciebie a później pójdziemy do hotelu po chłopaków.

-Oki!!!

Po chwili byłyśmy u Chloe. Kupiła naprawdę śliczną wille... Była 3 piętrowa, w kolorki tez były śliczne... biały pomieszany z pudrowym różowym. A w środku normalnie pałac! Odłożyłyśmy torby do 'mojego' pokoju który mi urządziła nie wiadomo kiedy i poszłyśmy do hotelu plotkując. Z tego co mi powiedziała podoba jej się Gruby... akurat jest wolny więc może się udać..

Po około 20 minutach byłyśmy przed pokojem. Wzięłam klucze i otworzyłam drzwi. Chłopaki siedzieli w salonie i grali, gdy mnie zobaczyli szybko wyłączyli grę i stanęli na baczność. Chloe była trochę zmieszana, przyglądała się bardzo uważnie

-Więc... co się tutaj działo? - zapytałam i przybrałam groźny wyraz twarzy. Co nie było proste bo chciało mi się śmiać jak nigdy

-t-tutaj? n-nic... -powiedział Bartek

-Przecież wiem że pizze zamówiliście! W ogóle co to za pierdolnik w kuchni?! Co to ma znaczyć?!

- t-to n-nic.. Mari... emm... t-to nie t-tak, zaraz to organiemy

- zostawcie to. Pakujcie się - powiedziałam tak poważnie... .że zaraz pęknę ze śmiechu... nie! muszę wytrzymać!

-T-ty nas nie wyrzucasz prawda? -powiedział MetroMan, nie wytrzymałam i zachichotałam a blondynka przyglądała się uważnie nadal nie rozumiejąc...

-Nie spokojnie... moja przyjaciółka Chloe zaproponowała nam nocleg żebyśmy nie przepłacali... no już pakujcie się! - w ekspresowym tępię pobiegli się pakować. niebieskooka patrzyła na mnie wzrokiem 'co to było?'. Opowiedziałam jej o co chodzi, i razem zaczęłyśmy się śmiać. Stwierdziła że owinęłam ich sobie wokół paluszka.

Po około godzinie byliśmy już w swoich 'pokojach' u Chloe.

Nagle ktoś zapukał do drzwi od mojego pokoju... a tym kimś był / była...

------------------------------------------------------

Chcecie kolejny?!

10 GWIAZDEK!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Ciąg dalszy po mojemu... MiraculousOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz