***Marinette***
Następnego dnia szliśmy do starej piekarni moich rodziców. Oczywiście gotowi do walki.
Wchodzimy do środka, rozglądamy się i nic. Nagle słyszę bardzo znany mi głos
-Mari.... - i nagle ta osoba zaczyna płakać. Rozglądam się ale nikogo nie ma... nawet Adriena i Nino którzy przyszli ze mną.
Wszystko zaczyna wirować. Widzę tylko ciemność. Słyszę głosy które znam i których nie znam. Wychwyciłam jedno zdanie które mną wstrząsnęło
-A co jeśli ona nigdy się nie obudzi? - znam ten głos.... to... to chyba Adrien. Czyli ja cały czas śpię?
-Proszę pana... nic jej nie jest... za parę dni się obudzi. - Tego głosu nie znam..
-A co z dziećmi? - chwila... jakimi dziećmi?
-Wszystko z nimi w porządku, to tylko stracenie przytomności - o co chodzi?!
Teraz zdałam sobie sprawę z tego że nie oddycham. Wzięłam gwałtowny wdech i starałam się otworzyć oczy. Widzę rażącą w oczy biel. Czy ja jestem w szpitalu?
- Marinette? MARINETTE! O boże ty żyjesz!
-A...Adrien? - zapytałam podnosząc głowę. Poczułam suchość w gardle i straszny ból - wody 0 wychrypiałam
- Tak już kochanie, już po nią idę - wybiegł z pokoju
- Pani Dupain-Cheng, co pamięta pani ostatnie? - zapytał mnie starszy facet w białym kitlu
- Pamiętam... jak Nino powiedział o zniknięciu naszej przyjaciółki, Alyi, potem szliśmy do piekarni moich rodziców... i to tyle - Kiwnął głową na znak że rozumie, zapisał coś i w tym momencie do sali wpadł blondyn z kubeczkiem wody
- Panie Agreste, mogę pana prosić? - wyszli na korytarz a po chwili wszedł tylko mój ukochany z zmartwionym wyrazem twarzy
- Mari, nic co powiedziałaś doktorowi nie wydarzyło się. Przed wypadkiem szliśmy do naszych przyjaciół - Chloe i Kima - na ich imprezę zaręczynową. Na chodnik wjechał jakiś pacan i potrącił nas, niestety ty bardziej oberwałaś, ale spokojnie, z dziećmi wszystko w porządku, ciąży nic nie zagraża - tłumaczył
- zaraz... Chloe i Kim? przecież się z nimi nie przyjaźnimy! - zawołałam - a co z władcą Ciem? Gdzie mistrz fu? Gdzie Tikki? - pytałam - czekaj, jestem w ciąży?
- O czym ty mówisz? Mistrz Fu przed laty zabrał nasze Miracula i wyjechał. Mój ojciec został pokonany jeszcze za naszych czasów młodości. Jego wspólniczka, Nathalie, Przeszła na naszą stronę, dzięki jej Miraculum Pawia zdołaliśmy go pokonać. - spojrzał na mnie zdezorientowany - Masz amnezję kochanie, ale spokojnie, wszystko się z czasem ułoży.
Poczułam łzy w oczach, przytuliłam się do niego zdając sobie sprawę że to wszystko było tylko w mojej wyobraźni.
------------------------------------------------------
Tak, to koniec!
Nie ma już nic...
jesteście wolni
Możecie iść..
haha żartuje, kocham was, nie uwolnicie się haha
Zdrówka <3
CZYTASZ
Ciąg dalszy po mojemu... Miraculous
FanfictionTo jest mój ciąg dalszy bajki miraculum biedronka i czarny kot... Reszy dowiecie się czytając to ❤