[:tatuś]
Michael
Do przeglądu został już tylko tydzień.
Do mojej olimpiady przedmiotowej z biologii już tylko trzy tygodnie, a ja przerobiłem jeden z pięciu podręczników. Najgorsze w tym wszystkim było to, że siadając na łóżku i chcąc się czegokolwiek nauczyć - wspomnienie warg Luke'a na moich ustach powracało.Od dwóch dni nie kontaktowaliśmy się ze sobą. Jakbyśmy oboje byli zaskoczeni tym, jak wszystko potoczyło się pomiędzy nami. Nie miałem najmniejszego pojęcia, czy to, co powiedział Luke było prawdą? W jego obecności nawet nie zastanawiałem się nad jego słowami. Zbyt mocno na mnie działał.
Szedłem szkolnym korytarzem do swojej szafki. Skończyłem już lekcje, gdy nagle poczułem, jak ktoś dotyka mojego ramienia. Byłem przekonany, że to Luke lub Calum, ale...
- Cześć Clifford - powiedziała jakaś brunetka. Z tego co dobrze pamiętam, miałem z nią matematykę. Zmarszczyłem brwi, nie bardzo wiedząc, co ode mnie chciała.
- Hej - mruknąłem pod nosem, poprawiając moje ciagle spadające spodnie. Nawet te z damskiego działu, były dla mnie za luźne.
- Mógłbyś zrobić za mnie zadania z matmy - spytała, uśmiechając się delikatnie. Zmierzyłem ją wzrokiem i skrzywiłem się. Z trudem wstrzymałem się przed wybuchnięciem sarkastycznym śmiechem.
- Um...Nie? - odpowiedziałem, wrzucając książki do szafki.
- W zamian - skupiłem przez moment wzrok na tym, jak zagryzła lekko wargę. Podeszła bliżej, tak abym tylko ja mógł usłyszeć. - Możemy spędzić razem...no wiesz...noc.
- Ugh, spieprzaj - powiedziałem natychmiast, zamykając głośno szafkę.
Dziewczyna wywróciła tylko oczami.
- Nie to nie. W takim razie wybiorę się do Luke'a. Myślę, że on nie odrzuci takiej propozycji.
Wpatrywałem się w nią przez kilka pierwszych sekund w totalnym osłupieniu. Brunetka odeszła ode mnie i zniknęła za rogiem. Wyciągnąłem telefon z kieszeni, chcąc jak najszybciej wybić sobie z głowy myśl, że zadania, które zrobiłem na niego, były w rzeczywistości dla jakieś laski na jedną noc.
Wybrałem numer do niego.
Wsłuchiwałem się w dźwięk sygnału, oczekując, że za moment usłyszę jego głos.
Drugi raz znowu nic.
Do trzech razy sztuka.
Ale...nic.
Podenerwowany wyszedłem z budynku szkoły i skierowałem się na parking. Dziś mieliśmy przećwiczyć z Luke'm na gitarach partię solową, która dość średnio nam wychodziła. Z kilometra dostrzegłem jego czarne auto, więc natychmiast skierowałem się w jego kierunku. Dopiero w połowie drogi zorientowałem się, że Luke nie był tam sam. Z tego do dobrze widziałem, była też Bryana i jakaś jej koleżanka, Calum i...Ryan. Z naciskiem na RYAN.
Zatrzymałem się i rozejrzałem, chcąc jak najszybciej się wycofać, ale oni wszyscy wsiedli do jego samochodu, a Luke podjechał w moją stronę.
- M...Mike - zaczął, otwierając lekko szybę. Natychmiast wyczułem nieprzyjemną woń tytoniu, w wyniku czego skrzywiłem się nieznacznie. - Nie ma już dla Ciebie miejsca. Wybacz.
Powiedział i odjechał z piskiem opon, jak gdyby nigdy nic. Kutas.
Skierowałem się w kierunku przystanku autobusowego; udając, że wcale mnie to nie ruszyło, nie przejęło, nie zdenerwowało; a jego słowa jak i całą osobę miałem kompletnie gdzieś. Luke Hemmings nie znaczy dla mnie nic.
CZYTASZ
» wanna be my kitty? | muke ✔️
Fanfiction» Kochanie, Ty palisz? » Czy palę? Palę okazyjnie papierosa, a ty spalasz moje serce każdego pieprzonego dnia. » Na pierwszy rzut oka jest to coś typowego, bo co nadzwyczajnego może się dziać w liceum? Oceniamy ludzi na podstawie kostiumów i mase...