[: kochanie]
chyba mi wena wróciła - koteczki🐶
Luke
Dotknąłem delikatnie kciukiem jego dolnej wargi, po czym złączyłem nasze usta. Uśmiechnąłem się przez pocałunek, wciąż patrząc mu w oczy.
- Jestem takim debilem - mruknąłem, ponownie całując jego usta o idealnym różowym kolorze.
- Tak bardzo tęskniłem za Tobą, Luke - powiedział cicho, na co uśmiechnąłem się promiennie.
Zawisłem nad jego ciałem i zacząłem składać rządek pocałunków na jego szyi. Chłopak zaśmiał się lekko, najwidoczniej natrafiłem na jego czuły punkt. Zagryzłem wargę i spojrzałem na niego. Dłońmi opierałem się o niewygodne łóżko.
- Luke przestań! - krzyknął ze śmiechem, gdy ponownie zacząłem dotykać jego szyi. - Zaraz wejdzie tu...
- Mam to gdzieś - wzruszyłem tylko ramionami, wracając do całowania jego szyi. - Jak się dziś czujesz koteczku?
- Myślę, że lepiej Lukey - odpowiedział cicho.
Usiadłem na krześle obok szpitalnego łóżka i westchnąłem cicho. Złapałem jego dłoń w swoją i zagryzłem wnętrze policzka. Byłem na siebie, cholernie, zły. Zachciało mi się jechać na jakiś konkurs, tym samym zostawiając mojego koteczka samego w szkole. Wiedziałem, że będę musiał teraz bardziej się o niego troszczyć.
- Powiesz mi w końcu, kto Cię pobił? - zapytałem, a jego wyraz twarzy natychmiast się zmienił. Odwrócił wzrok, a ja westchnąłem cicho. - Zastraszyli Cię, prawda kochanie?
Znowu nic.
O incydencie dowiedziałem się dopiero następnego dnia po konkursie, na którym swoją drogą nic nie zająłem. Nie przejąłem się tym szczególnie, bo doskonale znałem swoją wartość. Bezwątpliwie nasza piosenka miała jakiś mniejszy lub większy przekaz. Jednakże wygrała popowa pioseneczka, której nawet nie napisała dziewczyna, która ją wykonywała. Czysta komercja. Aż wstyd było mi występować, wiedząc, że po części wszystko było ustawione.
Jednakże po niezwykle sprawiedliwym konkursie odbyło się after party i swoją drogą było całkiem niezłe. Oczywiście nie wziąłem ze sobą telefonu, gdy po ostatnim incydencie go zgubiłem i dopiero, gdy wróciłem do auta spostrzegłem, że miałem ponad pięćdziesiąt połączeń nieodebranych i tym razem to nie była mama.
Przed konkursem odebrałem jednak wiadomość od Caluma, że olimpiada przedmiotowa z biologii się przedłużyła. Byłem tym trochę zasmucony, ale po części się tego spodziewałem, bo przecież nic nie mogło puść po mojej myśli.
Z moich myśli wyrwała mnie Bryana, która weszła do sali z uśmiechem na ustach.
- Hej Mike - powiedziała, siadając obok chłopaka. Ten posłał jej smutny uśmiech.
Michael został mocno pobity. Siniaki pokrywały prawie cały jego brzuch, a lekarze byli zdziwieni, że jakimś cudem nie miał złamanego żadnego żebra. Jego dłonie były także mocno posiniaczone. Fioletowe ślady na jego bladej skórze były niezwykle widoczne i sam ich widok mnie przytłaczał. Czułem się winny. Wiedziałem, że to moja wina.
- Jak się czujesz? - zapytała blondynka. Spojrzałem na nią przez moment, westchnąłem puszczając dłoń Michaela.
- Nie widzisz?! Dlaczego od samego incydentu do mnie nie zadzwoniliście, huh? Kto był na tyle głupi, by wcisnąć mi, że jego olimpiada się przedłużyła?! - warknąłem zły, patrząc na dziewczynę.
CZYTASZ
» wanna be my kitty? | muke ✔️
Fanfiction» Kochanie, Ty palisz? » Czy palę? Palę okazyjnie papierosa, a ty spalasz moje serce każdego pieprzonego dnia. » Na pierwszy rzut oka jest to coś typowego, bo co nadzwyczajnego może się dziać w liceum? Oceniamy ludzi na podstawie kostiumów i mase...