» shy

4.3K 420 183
                                    

[:nieśmiały]

(włącz piosenkę, w odpowiednim momencie - znajdującą się w załączniku)

Michael

Następnego dnia, obudziłem się w dość niekomfortowej dla mnie pozycji. Dosłownie leżałem na Hemmingsie. Chwilę zastanawiałem się nad tym, czy sam tak na niego wlazłem, czy raczej on mnie na siebie wciągnął. W sumie to naprawdę nie wiem, która opcja wydawała się być bardziej odpowiednia.

Ziewnąłem i przeciągnąłem się lekko, nieświadomy tego, że Luke już nie spał. Dostrzegłem to dopiero wtedy, gdy blondyn zachichotał, jednocześnie się o mnie ocierając. Rozszerzyłem gwałtownie oczy, chcąc się od niego jak najszybciej odsunąć, ale on był zbyt szybki.

- Cześć Mike - powiedział z uśmiechem, w efekcie schowałem twarz w zagłębieniu jego szyi. Dlaczego Hemmings tak na mnie wpływa?

Leżeliśmy w ciszy. Czułem na sobie jego wzrok, ale nie reagowałem. Przymknąłem oczy. Poczułem, jak Luke dotyka palcem mój policzek, na co mruknąłem z niezadowoleniem. Odsunąłem od siebie jego dłoń, krzywiąc się nieznacznie. Po chwili ponownie poczułem, jak mnie zaczepia. Warknąłem pod nosem, odtrącając jego rękę.

Wykorzystując jego nieuwagę, zszedłem z jego ciała, odwracając się do niego plecami. Luke objął mnie od tyłu i zaśmiał się. Denerwowała mnie jego pewność siebie. Nie ma kaca po wczorajszym balowaniu?

- Zrobiłem coś nie tak? - zapytał, drażniąc brodą moją szyję.

Już wystarczy samo to, że oddychasz - pomyślałem.

- Ugh, Luke odsuń się - mruknąłem.

- Niby dlaczego? - zapytał pewnie.

- Może dlatego, że niezbyt ładnie od ciebie pachnie - odpowiedziałem szczerze.

- Przy okazji masz może coś przeciwbólowego? Moja głowa zaraz eksploduje.

Czyli jednak Luke reaguje na bodźce, wykazuje budowę komórkowa, więc jest istotą żywą. Czasem zaczynam mieć juz watpliwości, czy ktoś tak perfekcyjny jak on, może naprawdę istnieć.

Niechętnie się podniosłem i pokazałem mu ręka, że ma iść za mną. Otworzyłem drzwi od mojego pokoju. Odwróciłem się i rzuciłem okiem na Luke'a, który przeglądał się w moim lustrze, pociągnąłem go za ramię.

- Ugh, chodź już - warknąłem. - Przecież i tak nikt cię nie widzi. Moich rodziców nie ma w domu.

- I co z tego? Jest tu jeszcze ktoś inny.

- Kto? - spytałem zaciekowany.

- Ty - odpowiedział i wyszczerzył się.

Spuściłem wzrok i wyprzedziłem go nieco, by nie mógł zobaczyć moich czerwonym policzków. Zszedłem szybko po schodach i ruszyłem do szafki w kuchni, gdzie mama zawsze trzymała leki. Znalazłem opakowanie i podałem je Hemmingsowi. Dopiero teraz spostrzegłem, że miał na sobie tylko bokserki. Zakryłem dłonią oczy.

- Luke, ubierz się - powiedziałem, odwracając się. Choć jakaś część mnie najchętniej zobaczyła go bez najmniejszego skrawka materiału. Ugh, tego nie było.

- Wyglądam aż tak źle? - zapytał, siadając na krześle w kuchni.

Pokręciłem tylko głową.

- W takim razie tak na Ciebie działam? - powiedział z uśmiechem, po czym połknął tabletkę, popijając ją wodą.

- Przestań - pisnąłem, wkurzony jego zachowaniem. Taką wielką frajdę sprawiało mu, onieśmielanie mnie.

» wanna be my kitty? | muke ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz