[: ważny]
Michael
Odetchnąłem, natychmiast przecierając oczy. Ziewnąłem cicho i przeciągnąłem się. Podniosłem do pozycji siedzącej i rozejrzałem po pomieszczeniu. Chwilę zajęło mi uświadomienie sobie, że nie jestem w swoim łóżku, a już na pewno nie w swoim pokoju. Właściwie już miałem wstać, ale ktoś mi w tym przeszkodził.
- Spokojnie - usłyszałem dość znajomy mi głos.
Obejrzałem się i dostrzegłem Caluma, opierającego się o ramę drzwi. W swoim życiu wymieniłem z nim tylko kilka zdań i wcale mnie to nie uspokoiło.
- M...muszę już... - nie dokończyłem, gdyż chcąc wstać, poczułem jak cholernie boli mnie głowa. Złapałem się natychmiast za skronie.
- Michael? Michael, co się dzieje? - spytał brunet. Pokręciłem energicznie głową, po chwili żałując. - Zostań tutaj, zawołam Lu...
- Nie! - krzyknąłem, natychmiast tego żałując. W tej chwili naprawdę rozważałem, czy nie łatwiejsze i szybsze byłoby odcięcie sobie głowy?
- Mikey... - usłyszałem zbyt znajomy głos.
Wstałem z łóżka i założyłem czarne trampki, które jak mniemam ktoś mi je wcześniej ściągnął. Starałem się w jakiś sposób nie myśleć o bólu.
- Daj sobie pomoc - usłyszałem głos tego idioty, przykucnął na mojej wysokości. Był blisko. Zbyt blisko.
- Nie potrzebuję Twojej pomocy - odburknąłem, czując zbierające się w moich oczach łzy.
Luke usiadł i wciągnął mnie na swoje kolana. Początkowo wyrywałem się z jego uścisku, ale w pewnym momencie nie wytrzymałem. Coś we mnie pękło, a potem wtuliłem się w jego klatkę piersiową, cicho płacząc. Blondyn gładził moje plecy w ukajającym geście. Ręką wskazał, aby Calum sobie już poszedł. Brunet posłusznie zamknął za sobą drzwi.
Luke odczekał jeszcze chwilę, póki się odezwał.
- Ko...znaczy Mikey - zaczął łagodnie. - Dlaczego płaczesz? - spytał, chcąc nawiązać ze mną kontakt wzrokowy, ale zbyt sprytnie go unikałem.
- D...dlaczego nic nie pamiętam? - spytałem, pociągając nosem. Blondyn zaśmiał się lekko i otarł rękawem bluzy moje mokre policzki.
- Wypiłeś wczoraj za dużo. Ashton zadzwonił do mnie, że siedzisz przy barze totalnie wstawiony.
- Jaki Ashton? - zmarszczyłem brwi, natychmiast patrząc w jego oczy. - Skąd mnie zna?
- Spokojnie Mikey, uspokój się - przetarłem dłonią oczy i spojrzałem na niego. - Najpierw weź to.
Podał mi jakąś tacę z tabletką i szklanką wody.
- C..co to?! Tabletka gwałtu? Narkotyki? - moje ciało trzęsło się.
Byłem zbyt przestraszony całą zaistniałą sytuacją. Jednocześnie czułem się upokorzony, że pozwoliłem sobie na doprowadzenie do takiego stanu.
- Uwierz mi, że Ci pomoże...
- W zgwałceniu mnie?
Luke zaśmiał się lekko, pocałował mój policzek, a ja wydałem z siebie niekontrolowany, cichy jęk. Spuściłem wzrok, czując jak się czerwienie. Naprawdę chciałem go teraz pocałować.
CZYTASZ
» wanna be my kitty? | muke ✔️
Fanfiction» Kochanie, Ty palisz? » Czy palę? Palę okazyjnie papierosa, a ty spalasz moje serce każdego pieprzonego dnia. » Na pierwszy rzut oka jest to coś typowego, bo co nadzwyczajnego może się dziać w liceum? Oceniamy ludzi na podstawie kostiumów i mase...