[: kochanie]
Michael
Gdy tylko przekroczyłem próg domu uświadomiłem sobie, jak źle postąpiłem. Luke także wszedł do środka, zamykając za sobą drzwi. Stałem w przedpokoju rozglądając się dookoła, starając zachowywać się jak najnormalniej i jakimś cudem opanować drżenie mojego ciała.
Do moich uszu dobiegł cichy dźwięk westchnienia z jego ust. Odwróciłem się powoli i delikatnie uniosłem na niego wzrok.
Zmierzyłem wzrokiem jego sylwetkę. Szare dresy wisiały luźno na jego wyraźnie zarysowanych kościach biodrowych. Materiał białego tank topu był uniesiony na tyle, że mogłem dostrzec fragment jego bladej skóry. Moje oczy zeszkliły się natychmiast, gdy dotarłem wzrokiem do błękitnych jak ocean oczu. Nie potrafiłem na niego patrzeć. Już nie w ten sam sposób. Natychmiast zrobiłem krok do tyłu, gdy tylko on wykonał jeden w przód.
- Michael... - zaczął, a ja natychmiast spuściłem wzrok, kręcąc głową.
- Myślę, że nie mamy o czym rozmawiać – odparłem, bardziej naciągając rękawy czarnej kurtki na swoje nadgarstki.
- Zależy mi, jasne? – powiedział, podchodząc jeszcze bliżej mnie.
Uparcie kręciłem głową, nie potrafiąc na niego patrzeć.
Znajdował się coraz bliżej mnie.
W pewnej chwili byłem w stanie wyczuć ciepło jego ciała. Odetchnąłem głośno.
- Luke nie chcę litości – wyszeptałem cichutko, trudząc się z powstrzymywaniem własnych łez.
- Chcę prze...
- Przestań - przerwałem, nie potrafiąc znieść jego obecności tak blisko mojego malutkiego i spłakanego ciałka.
Czułem się przy nim, jak malutkie dziecko, które nie potrafi poradzić sobie z najdrobniejszą czynnością. Byłem tak bardzo bezbronny i nieporadny wobec niego, że przerażało mnie to do granic możliwości. Nie wiem, dlaczego zaczynałem panikować i sprowadzać samego siebie do takich myśli. Być może ponieważ nie wiedziałem do czego był zdolny. Bałem się go. Luke podszedł na tyle blisko, bym mógł poczuć jego oddech na własnych ustach.
- Kotku... – mruknął zachrypniętym głosem do mojego ucha, jego duże dłonie znalazły się na mojej talii.
- Puść mnie! Puść! – krzyknąłem przerażony, a do moich uszu dobiegł dźwięk kroków na schodach znajdujących się obok. Skupiłem wzrok w tamtym kierunku, chcąc jakimś cudem wyrwać się z jego uścisku.
- Luke, co ty do kurwy... - mężczyzna o zbliżonym do Luke'a kolorze włosów i niebieskich oczach spojrzał na naszą dwójkę ze zmarszczonymi brwiami. Wykorzystałem natychmiast sytuację i przeszedłem obok niego, wybiegając z domu.
Chwyciłem Molly na ręce i otarłem zapłakane policzki rękawem kurtki, której zamki na rękawach nieprzyjemnie podrażniły skórę na jednym z nich.
Nie miałem, gdzie się podziać.
*
Jeszcze tego samego dnia wróciłem do domu, biegnąc natychmiast na górę do własnego pokoju. Zamknąłem drzwi na zamek i rzuciłem się na łóżko. Zasnąłem niedługo potem.
Przez kilka następnych dni nie rozmawiałem z rodzicami, odnosiłem nawet wrażenie, jakby mnie unikali. Niewątpliwie bolało mnie to i zabijało od środka, ponieważ nigdy nie sądziłem, żeby będą traktować mnie inaczej tylko i wyłącznie ze względu na moja orientację. Dlaczego ludzie propagują nienawiść do człowieka, który kocha kogoś tej samej płci?
Był piątek.
Wracałem właśnie ze szkoły. Wyciągnąłem listy ze skrzynki pocztowej i zamarłem widząc ten zaadresowany do mnie ze stemplem z dnia 19.11.2016. Wbiegłem natychmiast do domu i otworzyłem szybko kopertę z wynikami olimpiady przedmiotowej z biologii. Pisnąłem cicho z radości, gdy przeczytałem pierwsze słowa listu:
„W imieniu całej Komisji Egzaminacyjnej składamy serdeczne gratulacje za zajęcie 1. miejsca w Przedmiotowej Olimpiadzie z Biologii..."
Na papier spłynęła moja pojedyncza łza, gdyż dopiero wtedy uświadomiłem sobie, że pomimo tego, że ciągle wpajałem sobie, jakim to ja nie jestem introwertykiem, tak teraz nie miałem przy sobie nikogo. Samotność przestała być moją naturalną codziennością. Stała się moim ciężarem, z którym chcąc nie chcąc, musiałem mierzyć się każdego dnia.
*
Nie miałem najmniejszego pojęcia, która była godzina, ponieważ zostawiłem telefon w domu, a może raczej - byłym domu?
Siedziałem na jednej z ławek w parku, wpatrując w księżyc odbity w tafli rzeki. Molly spała w najlepsze na moich kolanach, dając mi nieco ciepła w tak chłodną noc. Wszędzie wokół panowała grobowa cisza, która z chwili na chwilę stawała się być coraz bardziej uciążliwa. Gdzieś w oddali dobiegał dźwięk przejeżdżających samochodów. Miejsce było sporo oddalone od centrum miasta, co nadawało mu nieco mrocznego charakteru. W pewnym momencie zerwał się chłodny wiatr, a ja objąłem się mocniej ramionami, jednocześnie tuląc do siebie kotkę.
Wzdrygnąłem się w momencie, gdy dobiegł do moich uszu dźwięk kroków gdzieś w oddali. Początkowo starałem się je ignorować, jednak w momencie, kiedy zdawały się być mi coraz głośniejsze, otworzyłem szeroko oczy, chcąc dostrzec cokolwiek w słabym świetle jednej z ulicznych latarni.
Osoba znajdowała się za mną. Nie miałem wystarczajaco dużo odwagi, by móc się odwrócić.
- Chcesz się przeziębić? - usłyszałem doskonale znajomy mi głos, który niegdyś wywoływał uśmiech na moich ustach. Właśnie niegdyś.
Zaśmiałem się, choć śmiech ten nie był przesączony najmniejszą nutką śmiechu.
- Jej także to mówiłeś? – zapytałem, przymykając lekko oczy na moment. Robiłem się senny. Musiało być już dość późno. - Twoje stado lasek jest w stanie hibernacji i nie masz, co pieprzyć?
- Zależy mi na Tobie - powiedział i usiadł obok mnie. Mój wzrokiem był tępo wpatrzony w słabe światło ulicznej latarni.
- Powtarzasz się – skomentowałem i odetchnąłem głośno. - Luke... nie wiem, czy rozumiesz, że kilka słów nie zmieni tego, czego się dopuściłeś - wyszeptałem. - Dopuściłeś się najpiękniejszego aktu miłosnego z byle kim.
- Kocham Cię Michael.
- Mydlisz mi oczy – skomentowałem, wyciągając opakowanie papierosów z kieszeni kurtki. Podpaliłem jednego z nich zapalniczką.
- Kochanie, ty palisz?
- Czy palę? Palę okazyjnie papierosa, a ty spalasz moje serce każdego pieprzonego dnia.
***
dobry wieczór kociaczki!
myślę, że w tym rozdziale znalazłoby się kilka fajnych cytatów, które są mojego autorstwa (chociażby samo ostatnie zdanie), ostatnio czytam dużo książek filozoficznych i to chyba daje się we znaki.ps. jeśli ktoś przeczytał samą kursywę to ma przytulaska ode mnie.
swoją drogą to ostatni rozdział – wkrótce dodam epilog (mam nadzieję, że uda mi się zrobić to do końca października!), szczerze mówiąc – nie jestem jeszcze zdecydowana, czy będę pisać drugą część, ponieważ wiem, że trudno jest podbić mi pomysł tego ff... potrzebuję jeszcze trochę czasu, bym nie musiała żałować swojej decyzji.
na tym kończę swoje wypociny i śpijcie dobrze! opinie odnośnie całego ff, jak i pojedynczego rozdziału bardzo miłe widziane💖
skymichael
CZYTASZ
» wanna be my kitty? | muke ✔️
Fanfiction» Kochanie, Ty palisz? » Czy palę? Palę okazyjnie papierosa, a ty spalasz moje serce każdego pieprzonego dnia. » Na pierwszy rzut oka jest to coś typowego, bo co nadzwyczajnego może się dziać w liceum? Oceniamy ludzi na podstawie kostiumów i mase...