♥28♥

3.2K 189 15
                                    


KILKA GODZIN PO TSUNAMI

♥Dylan♥

Poczułem w ustach smak piasku i soli morskiej.

Zemdlałem?

Jedyne co pamiętam to...woda.

Tak dokładniej to ściana wody uderzająca we mnie i uderzenie w coś głową.

Dziwne, że jeszcze żyje.

Ale jeśli Bóg tak chciał....

Czekajcie!!!!

Kas!

Gdzie moja księżniczka!

Jezu, ta to ma zawsze pecha. Tsunami w 18 urodziny! No bez przesady!

A może to sen?

Może leże sobie na plaży bo Kassie ma urodzinową imprezę na niej i przysnąłem?

Dobra, zobaczmy co jest prawdą.

Otwieram oczy.

Naokoło mnie są jakieś zwłoki ludzi, samochody i budynki.

Japierdole zniszczenia są okropne i jeszcze ci niewinni ludzie....cholera.

Wstaje podpierając się na rękach.

Poczułem silny ból przy czaszce, dotknąłem tego miejsca.

Nic.

Popatrzałem na dłoń, była cała we krwi.

Mocno dostałem....weź się w garść Dylan i poszukaj swoich przyjaciół. Na pewno są niedaleko, jeśli ja jestem na plaży to oni powinni być niedaleko.

***

Chodziłem po mieście jakieś półgodziny i nigdzie nie znalazłem moich przyjaciół, jedynie co znalazłem to miliony ludzi, którym pomagałem wstać i szukać rodzin.

- Dylan!! - usłyszałem nie daleko krzyk.

Szczęśliwy, że może być to Kassie lub któreś z moich przyjaciół pobiegłem w stronę dochodzących krzyków.

Gdy byłem na miejscu, parę metrów ode mnie stała moja Księżniczka. Już do niej biegłem, ale wyprzedził mnie jakiś inny chłopak, który się w nią wtulał.

Oniemiały i wkurzony podszedłem do nich, chłopak się na mnie dziwnie spojrzał i obrócił powolutku dziewczynę.

Nie była to Kassie...

(para jest w mediach)

Posmutniałem i próbowałem wybrnąć z mojego wściekłego zachowania.

- Nic wam nie jest? Yyy, znaczy jak się czujecie, potrzebuje któreś z was lekarza - uniosłem kącik ust do góry.

Tylko na tyle mnie było stać.

Para uśmiechnęła się do mnie życzliwie.

- Jedyną osobą potrzebującą lekarza z naszej trójki to ty - powiedział chłopak i wskazał palcem na moją głowę.

- A mi nic nie będzie. Dobra ja już muszę iść, bo muszę znaleźć moich przyjaciół - odpowiedziałem.

- Pomożemy ci i tak nie mam co robić, nie mamy domu, nic - zaproponowała dziewczyna.

- Nie chcę się narzucać.

- Ależ przestań, nie narzucasz się. Dobra, a teraz daj przykładową osobę z twoich przyjaciół i jej wygląd, a tak w ogóle to jestem Sue, a to Dylan - odparła dziewczyna.

- Dylan - podałem im ręce.

- U jaki zbieg okoliczności - uśmiechnęła się rozbawiona dziewczyna.

Nie miałem jakoś nastroju na takie, rzeczy, wolałbym znaleźć Kassie.

- Tak....dobra no to szukajcie yyy, mojej dziewczyny. Nazywa się Kassie, jest takiego wzrostu jak ty Sue i ma taki sam sweter jak ty i takie blond włosy jak ty, tylko, że do tyłka i bardziej ciemne, ma skończone 18 lat, a tak dokładnie to skończyła je dzisiaj - powiedziałem na jednym wdechu.

Para popatrzyła na siebie ze smutkiem. Nie rozumiałem o co chodzi do puki nie wskazali mi coś, a bardziej kogoś wiszącego za mną na jakieś kolumnie mocno przytwierdzonej do ziemi.

Zszokowany i przerażony pobiegłem do kolumny sprintem.

- Cholera, Kassie! - wykrzyczałem tak głośno, że całe miasto pewnie mnie słyszało.

Dziewczyna zamrugała i pokazała mi kciuka do góry.

ŻYJE!!!!

Teraz tylko jak ją ściągnąć. Jest jakieś 100 metrów nad ziemią! I jeszcze jest na coś nabita!!

Podbiegli do mnie nowi i wypatrywali czegoś co mogło by pomóc.

- Dylan!? - Ja i mój nowy kolega obróciliśmy się w stronę skąd usłyszeliśmy swoje imię.

Stali tam Shawn, Brooke i .................jakaś 5 letnia dziewczynka z brązowymi lokami i twarzą przypominającą mi parę poznanych nastolatków stojących obok mnie...czekajcie! To jest ich...

- Melissa! - wykrzyczeli radośnie i podbiegli do skaczącego z radości dziecka.

- Nie wiem kim jesteście, ale dziękuje - powiedziała ze łzami Sue.

- To moi przyjaciele - podszedłem do całej piątki. - Poznajcie się to jest Shawn i Brooke - wskazałem ręką na parę z lewej strony. - A to są Sue i Dylan - wskazałem na prawo.

Podali sobie ręce, małej dziewczynce, Shawn zmierzwił włosy.

- Shawn, Brooke? Gdzie są Nash i Julia? - popatrzyli po sobie i spuścili głowy.

- Znalazłem Julię nie daleko parku...miała wbity pręt w klatkę piersiową - wydyszał Shawn.

- Ja znalazłam Nash'a w ruinach naszego domu leżał na ziemi i nie oddychał, reanimowałam go tak długo, aż pojęłam, że...że nie żyje - po policzku dziewczyny poleciała łza.

- Jezu....., a jak wy się znaleźliście i Melissę?

- My się znaleźliśmy parę ulic dalej od naszego domu, Shawn chciał zobaczyć czy nikogo nie ma, a ja szukałam was - przerwała Brooke by wziąć oddech. - Melissę znaleźliśmy kiedy szukaliśmy ciebie i Kassie, a ona biedna siedziała na ulicy sama jak palec to pomyśleliśmy, że zabierzemy ją ze sobą.

- Mhm, po tym wszystkim wrócimy do mojego i Kassie domu i zrobimy należyty pogrzeb ich dwojga - powiedziałem z nutką obietnicy w głosie. - A teraz, błagam pomóżcie mi ściągnąć Kassie z tej kolumny!!

Shawn i Brooke zszokowani popatrzyli na kolumnę.

- Boże - zasłoniła usta Brooke, a Shawn złapał się za głowę.

.............................................

No elo!

Dwie śmierci i nowi przyjaciele.

Princess's Brother cz.2🔚Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz