KILKA GODZIN PO TSUNAMI
♥Dylan♥
Poczułem w ustach smak piasku i soli morskiej.
Zemdlałem?
Jedyne co pamiętam to...woda.
Tak dokładniej to ściana wody uderzająca we mnie i uderzenie w coś głową.
Dziwne, że jeszcze żyje.
Ale jeśli Bóg tak chciał....
Czekajcie!!!!
Kas!
Gdzie moja księżniczka!
Jezu, ta to ma zawsze pecha. Tsunami w 18 urodziny! No bez przesady!
A może to sen?
Może leże sobie na plaży bo Kassie ma urodzinową imprezę na niej i przysnąłem?
Dobra, zobaczmy co jest prawdą.
Otwieram oczy.
Naokoło mnie są jakieś zwłoki ludzi, samochody i budynki.
Japierdole zniszczenia są okropne i jeszcze ci niewinni ludzie....cholera.
Wstaje podpierając się na rękach.
Poczułem silny ból przy czaszce, dotknąłem tego miejsca.
Nic.
Popatrzałem na dłoń, była cała we krwi.
Mocno dostałem....weź się w garść Dylan i poszukaj swoich przyjaciół. Na pewno są niedaleko, jeśli ja jestem na plaży to oni powinni być niedaleko.
***
Chodziłem po mieście jakieś półgodziny i nigdzie nie znalazłem moich przyjaciół, jedynie co znalazłem to miliony ludzi, którym pomagałem wstać i szukać rodzin.
- Dylan!! - usłyszałem nie daleko krzyk.
Szczęśliwy, że może być to Kassie lub któreś z moich przyjaciół pobiegłem w stronę dochodzących krzyków.
Gdy byłem na miejscu, parę metrów ode mnie stała moja Księżniczka. Już do niej biegłem, ale wyprzedził mnie jakiś inny chłopak, który się w nią wtulał.
Oniemiały i wkurzony podszedłem do nich, chłopak się na mnie dziwnie spojrzał i obrócił powolutku dziewczynę.
Nie była to Kassie...
(para jest w mediach)
Posmutniałem i próbowałem wybrnąć z mojego wściekłego zachowania.
- Nic wam nie jest? Yyy, znaczy jak się czujecie, potrzebuje któreś z was lekarza - uniosłem kącik ust do góry.
Tylko na tyle mnie było stać.
Para uśmiechnęła się do mnie życzliwie.
- Jedyną osobą potrzebującą lekarza z naszej trójki to ty - powiedział chłopak i wskazał palcem na moją głowę.
- A mi nic nie będzie. Dobra ja już muszę iść, bo muszę znaleźć moich przyjaciół - odpowiedziałem.
- Pomożemy ci i tak nie mam co robić, nie mamy domu, nic - zaproponowała dziewczyna.
- Nie chcę się narzucać.
- Ależ przestań, nie narzucasz się. Dobra, a teraz daj przykładową osobę z twoich przyjaciół i jej wygląd, a tak w ogóle to jestem Sue, a to Dylan - odparła dziewczyna.
- Dylan - podałem im ręce.
- U jaki zbieg okoliczności - uśmiechnęła się rozbawiona dziewczyna.
Nie miałem jakoś nastroju na takie, rzeczy, wolałbym znaleźć Kassie.
- Tak....dobra no to szukajcie yyy, mojej dziewczyny. Nazywa się Kassie, jest takiego wzrostu jak ty Sue i ma taki sam sweter jak ty i takie blond włosy jak ty, tylko, że do tyłka i bardziej ciemne, ma skończone 18 lat, a tak dokładnie to skończyła je dzisiaj - powiedziałem na jednym wdechu.
Para popatrzyła na siebie ze smutkiem. Nie rozumiałem o co chodzi do puki nie wskazali mi coś, a bardziej kogoś wiszącego za mną na jakieś kolumnie mocno przytwierdzonej do ziemi.
Zszokowany i przerażony pobiegłem do kolumny sprintem.
- Cholera, Kassie! - wykrzyczałem tak głośno, że całe miasto pewnie mnie słyszało.
Dziewczyna zamrugała i pokazała mi kciuka do góry.
ŻYJE!!!!
Teraz tylko jak ją ściągnąć. Jest jakieś 100 metrów nad ziemią! I jeszcze jest na coś nabita!!
Podbiegli do mnie nowi i wypatrywali czegoś co mogło by pomóc.
- Dylan!? - Ja i mój nowy kolega obróciliśmy się w stronę skąd usłyszeliśmy swoje imię.
Stali tam Shawn, Brooke i .................jakaś 5 letnia dziewczynka z brązowymi lokami i twarzą przypominającą mi parę poznanych nastolatków stojących obok mnie...czekajcie! To jest ich...
- Melissa! - wykrzyczeli radośnie i podbiegli do skaczącego z radości dziecka.
- Nie wiem kim jesteście, ale dziękuje - powiedziała ze łzami Sue.
- To moi przyjaciele - podszedłem do całej piątki. - Poznajcie się to jest Shawn i Brooke - wskazałem ręką na parę z lewej strony. - A to są Sue i Dylan - wskazałem na prawo.
Podali sobie ręce, małej dziewczynce, Shawn zmierzwił włosy.
- Shawn, Brooke? Gdzie są Nash i Julia? - popatrzyli po sobie i spuścili głowy.
- Znalazłem Julię nie daleko parku...miała wbity pręt w klatkę piersiową - wydyszał Shawn.
- Ja znalazłam Nash'a w ruinach naszego domu leżał na ziemi i nie oddychał, reanimowałam go tak długo, aż pojęłam, że...że nie żyje - po policzku dziewczyny poleciała łza.
- Jezu....., a jak wy się znaleźliście i Melissę?
- My się znaleźliśmy parę ulic dalej od naszego domu, Shawn chciał zobaczyć czy nikogo nie ma, a ja szukałam was - przerwała Brooke by wziąć oddech. - Melissę znaleźliśmy kiedy szukaliśmy ciebie i Kassie, a ona biedna siedziała na ulicy sama jak palec to pomyśleliśmy, że zabierzemy ją ze sobą.
- Mhm, po tym wszystkim wrócimy do mojego i Kassie domu i zrobimy należyty pogrzeb ich dwojga - powiedziałem z nutką obietnicy w głosie. - A teraz, błagam pomóżcie mi ściągnąć Kassie z tej kolumny!!
Shawn i Brooke zszokowani popatrzyli na kolumnę.
- Boże - zasłoniła usta Brooke, a Shawn złapał się za głowę.
.............................................
No elo!
Dwie śmierci i nowi przyjaciele.
CZYTASZ
Princess's Brother cz.2🔚
Teen FictionKontynuacja książki "Sister Brother" porąbanej historii o Kassie. Dziewczynie która zakochuje się we własnym bracie Dylanie, który nie jest tym za kogo się podaje. Po zrozumieniu, że nie może być ze swoim bratem, bo nie chce sprzeciwić się prawu i...