Rozdział Czwarty

92 9 0
                                    

Stefano spojrzał po twarzach wszystkich. Meredith patrzyła na niego z idealnie wymierzoną dozą zaniepokojenia i rezerwy, była typem osoby która woli poczekać na wyjaśnienia. Matt wyglądał na bardziej zmartwionego reakcją Eleny, niż stanem Stefano, co było dla tego drugiego pewnego rodzaju ulgą. Bonnie całkowicie wpadła w panikę, nie musiał czytać w myślach, żeby wiedzieć, że martwiła się czy to nie ona wprawiła go przypadkiem w trans. Twarz Eleny zostawił sobie jako ostatnią, ponieważ wiedział, że nie będzie w stanie oderwać od niej oczu. Ale kompletnie go zaskoczyła. Zamiast zmartwienia i strachu, dostrzegł na jej twarzy rozczarowanie i wyrzut.

Zaczął być zły na siebie, że tu przyszedł. Ale gdy wrócił do domu z polowania i wyobraził sobie czekającą na niego Elenę, wszystkie postanowienia prysły jak bańka mydlana.
Wreszcie zdecydował się przerwać kłopotliwą ciszę.

- Nie wiem.

Wszyscy na chwilę wstrzymali oddechy, po czym Elena wybuchnęła śmiechem.

Pozostali spoglądali na nią ze zdumieniem. Absurd danej sytuacji wytrącił ich z równowagi.

- Przepraszam... Czy wy... Czy ty się słyszałeś, Stefano? - Zapytała dziewczyna.

- Co takiego? - Odpowiedział pytaniem.

Bonnie również zaczęła się nieśmiało uśmiechać. Meredith odkaszlnęła i powiedziała:

- Nie wiem. - Przybrała niski ton i wydawała się mówić to z gigantycznym wahaniem.

Matt także teraz zrozumiał.

- Stefano, mógłbyś zostać aktorem, ale wyłącznie dramatycznym.

Zielonooki poczuł dużą ulgę, że napięcie zostało rozładowane.

- Odpowiesz, Stefano? - Elena spoglądała mu w oczy.

- To nic takiego... Ja... Jakoś się zamyśliłem.

Blondynka wydała się nieusatysfakcjonowana tym wyjaśnieniem.

- Mnie to wyglądało na swego rodzaju trans... Ale... Ale to nie byłam ja! Niespecjalnie! - Szybko wtrąciła Bonnie.

Spoglądając w nalegające oczy Eleny, Stefano się poddał.

- Cóż...

Po wysłuchaniu, zareagowali z takią samą powściągliwością i obawą jak on.

- Wizje, sny, trans... Bonnie? - Zapytał Matt.

Rudowłosa wyglądała na zdenerwowaną.

- To nie ma ze mną nic wspólnego.

- Ale to twoja dziedzina. Może wiesz czy to jest w ogóle możliwe? - Spytała spokojnie Meredith.

Bonnie zastanowiła się chwilę.

- Nie wiem tak dużo. Potrafię kogoś znaleźć, wróżyć, ale to wszystko. Sama nie wiem, co umiem. Skąd miałabym wiedzieć, co potrafią inni.

Elena przeczesywała palcami włosy, wyraźnie strapiona. Meredith zatrzymała jej dłoń.

- Wyrwiesz sobie włosy.

Blondynka posłusznie zaprzestała czynności i zwróciła się do reszty.

- To nie wygląda jak nic nam znanego. Zaklęcie wpływu?

- Wyczułbym.

- Zaklęcie tak skonstruowane, abyś nie mógł tego zrobić.

- Niemożliwe.

- A to że masz w głowie czyjeś wspomnienia jest możliwe?
- Nie w głowie... To przychodzi i odchodzi.

- Wspomnienia. - Meredith pstryknęła palcami.

Stefano i Elena spojrzeli na nią ze zdziwieniem.

- O co chodzi?

- Szukamy wyjaśnienia w tym, co znamy. Ale może to coś zupełnie innego? Kitsune, wampiry, wilkołaki, medium... - Bonnie westchnęła na ostatnie słowo. Meredith kontynuowała. - Tym razem to coś może mieć związek z mocą Bonnie.

- No, tego to jeszcze nie było. - Oświadczył Matt. - Musimy zaliczyć wszystko.

Poklepał Stefano po ramieniu.

- Ale tym razem mamy już naukę wyciągniętą z poprzednich.

- Zaraz... Co masz na myśli? - Zapytał Salvatore.

Matt spojrzał na niego jak na idiotę.

- Będziemy walczyć.

- Kiedy nawet nie wiemy z czym!

- A czy kiedykolwiek wiedzieliśmy? - Zapytała retorycznie Meredith.

Stefano westchnął, spoglądając na szczupłe, aczkolwiek wyportowane ciało brunetki. Z czymkolwiek walczyliby, ona była tylko i wyłącznie kruchym człowiekiem. Matt, mimo uprawianych dyscyplin sportowych, miał mniej do pokazania niż łowczyni. Bonnie z kolei była raczej podobna do delikatnego kwiatu. Nie wspominając o Elenie, nawet bardziej bezbronnej niż pozostali. I to właśnie osłabiony Stefano miałby być ich jedynym asem w rękawie.

- Czemu zawsze coś chce nam zrobić krzywdę? - Wszystkie oczy skierowały się na Bonnie. - To nie wygląda na atak. Może ktoś chce pokazać Stefano swoją historię? Albo pragnie, by odnalazł tę dziewczynę? Ochronił ją? Spełnił jej życzenie?
Meredith odchrząknęła.

- Doświadczenie podpowiada nam, że to wróg.

- W takim razie może powinniśmy trochę zmienić tok myślenia? Nie "kto", tylko "po co".

Matt wyszczerzył zęby do Bonnie.

- Albo najzwyczajniej w świecie to Stefano coś odwala. - Rudowłosa rzuciła mu zniesmaczone spojrzenie. - Ech. Póki co możemy tylko obserwować. Jedynie z wizji dowiemy się o co chodzi. Żadnych innych poszlak.

Meredith przytaknęła.

- Na razie to nie jest niebezpieczne. Nic mnie nie boli. - Pocieszył Elenę Stefano.

Dziewczyna oparła się głową o jego ramię, ledwo powstrzymując przed powtórzeniem "na razie".

- Ale możemy spróbować się czegoś dowiedzieć. - Zauważył Matt.

- Niby jak? - Zapytała Bonnie.

- Opowiadałaś... A raczej chwaliłaś się nam kiedyś, że twoja babcia to czarownica...

- I co z tego? - Zirytowała się dziewczyna. - To było w piątej klasie. Zanim babcia zachorowała na alzheimera. Jeśli myślisz, że coś nam powie, będzie to wyłącznie pytanie; kim jesteśmy i co robimy w jej domu.

Matt westchnął.

- Gdybyś mi nie przerywała, wiedziałabyś że nie to miałem na myśli. Chodziło mi o bibliotekę twojej babci.

Meredith pstryknęła palcami.

- Skoro była czarownicą, możemy się spodziewać, że ma w posiadaniu jakiekolwiek książki na ten temat.
Wszyscy się z nią zgodzili, a na twarz rudowłosej wstąpiły rumieńce. Elena postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce.

- Meredith, Matt - pomożecie Bonnie znaleźć wskazówki w księgach jej babci. Ja będę cały czas przy Stefano, w razie czego niezwłocznie się z wami skontaktuję.

- Tak jest, pani generał. - Szepnął jej na ucho ukochany.

Bonnie natychmiast się zerwała.

- Zadzwonię do babci, powiem jej, że przyjedziemy.

Meredith pociągnęła ją za nogawkę spodni.

- A kanapki kto zje?

Pamiętniki Wampirów - WspomnieniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz