Rozdział Jedenasty

51 6 2
                                    

- ...Po tym wszystkim poszliśmy do domu. - Zakończyła Meredith grobowym głosem.

Siedzieli w niewielkim, przytulnym saloniku u Bonnie. Na czerwonej kanapie, skrytej pod obrzydliwie pomarańczową narzutą, siedział Matt i oparta o niego właścicielka domu, wpatrując się w Meredith szeroko otwartymi oczami. Z kolei czarnowłosa, jak zwykle opanowana, czekała na wrażenia słuchaczy wywołane jej opowieścią.

Bonnie rozgniotła trzymane w dłoni ciastko i odezwała się piskliwym głosem.

- To wszystko?

Meredith skinęła głową i przeniosła spojrzenie na Matta, który wydawał się mniej zaskoczony, raczej zamyślony.

- To dziwne. Coś mi tu śmierdzi. Ostatnio Caroline jest podejrzanie miła.

- Matt, użyłeś w jednym zdaniu ''Caroline'' i ''miła'', dobrze się czujesz? - Bonnie uniosła dłoń, aby żartobliwie sprawdzić mu temperaturę.

- Rozmawiałam z Josephem po treningu. Mówił, że jej nie namawiał. Sama chciała przyjść. - Zaznaczyła Meredith.

- Szykuje się jakiś złośliwy dowcip, nie wiem czego się spodziewać. - Powiedział Matt.

- Nawet gdy Caroline udaje, robi to jakoś... - Zawahała się. - ...Po prostu nie jest dobrą aktorką. A wczoraj wydawała się poważna. Nie wiem, co o tym myśleć. Nie mogę jej wywalić, cudem będzie jeśli Jucas w ogóle pozwoli nam kontynuować w trzy osoby. O dwóch nie ma nawet mowy.

Matt i Bonnie wymienili się spojrzeniami.

- Będę ją obserwować. - Dodała Meredith. - Nie pozwolę jej niczego knuć.

Matt westchnął krótko.

- Mamy dość kłopotów na głowie z samym Stefano. - Powiedział, a Bonnie pacnęła go w głowę. - Hej!

- Nie powinieneś tak mówić. Mamy problem z ''wizjami'', nie ze Stefano. - Wysyczała.

- Wiecie, co mam na myśli. - Żachnął się Matt.

- Bonnie ma rację. - Odezwała się Meredith. - To nie brzmiało w porządku.

- Dobra, dobra. - Zgodził się chłopak. - Mamy już problem z ''wizjami'', ''snami'', ''widzeniami'' Stefano. Nie potrzeba nam Caroline i Tylera na głowie.

- Lepiej, żeby nie węszyli. - Meredith sięgnęła po jedną z bułeczek, które przyszykowała mama Bonnie.

Rudowłosa wzięła kolejne ciastko, po czym ponownie włączyła się do rozmowy.

- Myślę, że powinniśmy ostrzec Elenę i Stefano.

- Oni to dopiero mają dość zmartwień. - Skomentowała Meredith.

Matt ją poparł.

- W takim razie nie wiem. - Bonnie wzruszyła ramionami. - Będę się teraz stresować. Nie chcę, żeby zniszczyli resztę naszego życia towarzyskiego.

- Na razie nie ma się czym martwić. - Uznała brunetka.

Matt szturchnął delikatnie Bonnie.

- Sprawdzałaś książki, które wybraliśmy?

Dziewczyna pokręciła głową.

- Nic w nich nie ma. Jedna jest nawet konkretna, ale na temat ziół.

- Rozmawialiście ostatnio ze Stefano na temat tych ''wspomnień''? - Zmieniła temat Meredith.

Oboje zaprzeczyli.

- Hm - Brunetka podparła podbródek dłonią. - Mnie też nic o tym nie mówił. Może Elena wie więcej.

- Stefano rzadko mówi niepytany. - Zauważył Matt. - To nic dziwnego.

Pamiętniki Wampirów - WspomnieniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz