Rozdział Piąty

88 7 1
                                    

Niewielki stos książek leżących na obszernym fotelu, poszerzał się z każdą chwilą o nowe egzemplarze. Znajdowały się tam bardzo wyszukane tytuły; "Okiełznać Czarownicę", "Zioła Lecznicze", "Klątwy i przeciwzaklęcia", "Przyzwać duszę", ale zdecydowana większość była jedynie oprawiona w czarną skórę. To po nich Bonnie najwięcej się spodziewała.

- "Okiełznać Czarownicę" to bajka dla dzieci. - Powiedział Matt, którego zadaniem było kontrolować czy dana książka im się przyda. - Nie zaglądacie do środka?

Meredith, stojąca na taborecie i wyciągająca z najwyższej półki oprawioną w zielony aksamit księgę, odpowiedziała mu z lekkim przekąsem.

- To twoje zadanie. Zabieram tylko ciekawe tytuły.

Bonnie wyprostowała się z klęczek - jej zadaniem było przeszukiwanie półek przy samej ziemi.

- Chyba jutro będę chodzić zgięta wpół... Matt, możemy się zamienić.

Chłopak pokręcił głową i chwycił w swe opalone dłonie kolejny tytuł.

- Chyba nie zejdę tak nisko. - Spojrzał z powątpiewaniem na niską półkę.

- To nie narzekaj! Jeszcze sporo przed nami. Babcia kompletowała tę bibliotekę przez całe życie. Wrócimy tu jutro, jeśli nie pojutrze.

Kiwnął głową i otworzył książkę. Spojrzał na spis treści i zamarł.

- Coś interesujacego? - Zapytała Meredith.

- Na razie tylko trzy tytuły nam się przydadzą. Reszta to jakieś przygody, romanse, powieści historyczne czy kroniki.

Westchnęła. Siedzieli tu już od trzech godzin, a marne wyniki były dobijające.

Matt przewrócił parę stron. Podniósł swoją sportową torbę i wpakował do niej księgę.

Czujnie rozejrzał się po pomieszczeniu. Wyglądało na zaniedbane, choć kiedyś mogło prezentować się naprawdę imponująco. Ze ścian płatami odchodziła tapeta w kwiaty, a podłoga skrzypiała nawet przy najmniejszym ruchu. Wysokie, sięgające sufitu szafy wraz z zawartością były całe zakurzone. Promienie słoneczne padały na klęczącą na ziemi Bonnie, grzejąc ją w kark. Dzięki nikłemu światłu, Matt mógł dostrzec kurz tańczący w powietrzu.
Zastanowił się przez chwilę nad sensem ich zadania. Co mogą znaleźć w tych książkach? Jakby to miało im pomóc?
Poczuł lekkie ukłucie zazdrości, gdy pomyślał, że kiedy on musi dusić się w stęchłym, zakurzonym pomieszczeniu, Stefano i Elena są razem. Nie mógł zaprzeczyć, że wciąż darzy ją takimi samymi uczuciami, jak w ten ciepły wrześniowy dzień, kiedy z nim zerwała. Kto wie, może od tego czasu nawet się umocniły. Potrafił przyznać się do porażki, ale nie mógł zaprzeczyć, że walczył o Elenę. Może nawet nie mialby do nikogo żalu, gdyby nie... brat Stefano, którego Elena też kochała.

Aż na samą myśl o Damonie robił się wściekły. Pomógł im, co prawda, nawet wiele razy, ale nigdy nie za darmo. Zawsze musial widzieć w tym korzyść dla siebie. Matt nie rozumiał, co takiego ma w sobie ten zimny drań. Co widziała w nim Elena. W dodatku tak ciężko było mu zapamiętać jego imię. "Matt", a nie "Mutt".

Dostał książką w twarz.

- Bonnie! - Zawołał, łapiąc się za nos z którego zaczęła płynąć krew.

Rudowłosa patrzyła na niego ze złością, ale na widok czerwonej cieczy zmieniła się ona w skruchę.

- Wybacz, Matt! Mówiłam do ciebie, a ty nie słuchałeś! - Wyjaśniła zakłopotana.

Chłopak wstał z oparcia fotela i ruszył do drzwi.

- Gdzie łazienka?

- Drugie drzwi na lewo. Przepraszam!

Pamiętniki Wampirów - WspomnieniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz