PROLOG I

1.1K 86 0
                                    

Nie chcę tu być.
Nie chciałem 10 minut temu, nie chcę teraz, i za kolejne 10 też nie będę.
W mgnieniu oka mógłbym sporządzić listę rzeczy, które wolałbym teraz robić. Siedzenie na domówce do nich nie należy.

Znudzony obracam w dłoniach pusty plastikowy kubeczek. Obrzucam salon spojrzeniem, jednak zaraz tego żałuję. W jednym kącie jakaś blondynka wpycha komuś język do gardła, a z drugiego z prędkością światła wybiega chłopak, żeby następnie zwymiotować na trawnik przed domem.
Krzywię się zdegustowany.

Ktoś łapie mnie od tyłu za ramiona tak mocno, że prawie spadam na ziemię razem z krzesłem.
- Jin, pogięło cię? - krzyczę widząc głupawy uśmiech mojego przyjaciela.
- Jak się bawisz? - mówi bujając się w rytm piosenki. Posyłam mu spojrzenie, przez które większość osób uciekłoby w jednej chwili, jednak nie Jin. Mój brązowowłosy przyjaciel robi piruet i nalewa sobie jakiś alkohol.
- Nie bądź taki sztywny, Kook. Aha - zaczyna. - Zapisałem cię do gry - upija spory łyk ze swojego kubka.
- Gry, jakiej gry? - pytam zaskoczony.
- Pamiętasz, jak żaliłeś się, że nie masz dziewczyny? Sprawa załatwiona!
- Co.. Jin do cholery! Nic takiego nie mówiłem!
- Mówiłeś, nie mówiłeś, co za różnica?
Ja, - wskazuje na siebie palcem - ja to wiem.
- Zamorduję cię! - mówię i w tym samym momencie dwie osoby wnoszą na środek sali dużą miskę.

- Cisza! - krzyczy niska rudowłosa dziewczyna. To Yoori - właścicielka domu i organizatorka imprezy. - Zaczynamy zabawę, czy każdy zna zasady? Powtórzę: pojedynczo podchodzicie do miski i nie używając rąk łowicie jedno jabłko. Z osobą, której nazwisko widnieje na karteczce musicie iść na randkę w ciemno! W czerwonych jabłkach znajdują się nazwiska chłopców, a w zielonych dziewczyn. Powodzenia! A pierwszy na liście jest..
Boże, błagam zlituj się nade mną..
- Jeon Jungkook! - i to by było na tyle.
Jin wypycha mnie na środek.
Yoori klaszcze podekscytowana i powtarza moje imię, zachęcając pozostałych do aplauzu. Dziewczyna nie delikatnie chwyta mnie za rękę i każe mi klęknąć obok miski. Zgromadzeni zaczynają klaskać i gwizdać.

Po kilku nieudanych próbach jestem już nieźle wkurzony. Każdy owoc wyślizguje mi się z ust. Cały przód mojej koszulki jest wilgotny, a widownia zaczyna się powoli nudzić. Resztką sił chwytam zielone jabłko. Wstaję, a Yoori odbiera ode mnie owoc i wyciąga z jego środka papierek.
- Szczęściarą, która pójdzie z Jungkookiem na randkę jest... Kim Taehyung - blednie i uderza się otwartą dłonią w czoło. - Cholera, musiałam coś pomylić.. w zielonych są nazwiska chłopców. Chcesz spróbować jeszcze raz? - uśmiecha się przepraszająco.
- Nie - odpowiadam trochę za ostro, bo dziewczyna aż cofa się o krok.
Nastaje cisza, którą przerywa śmiech Jina, a gdy się uspokaja, mówi:
- Tak czy siak powinien spełnić zadanie. Mam rację? - zgromadzeni mu przytakują.
Twoja śmierć będzie bardzo powolna, przyjacielu..

- Czy Kim Taehyung tu jest? - woła Yoori.
Na środek wychodzi średniego wzrostu blondyn o kwadratowym uśmiechu i wesołych oczach. Jest ubrany w obcisłe jeansy i biały T-shirt. Yoori mówi mu coś na ucho, a następnie wywołuje następnego ochotnika do zabawy. Odchodzę od zbiorowiska i z zamiarem uduszenia Jina kieruję się do barku, jednak zatrzymuje mnie głęboki męski głos za moimi plecami.
- Cześć.
Odwracam się.
- Cześć - odpowiadam, choć brzmi to bardziej jak pytanie.
- Głupio wyszło, co? - śmieje się.
- Taa - wzruszam ramionami.
- Taehyung - podaje mi dłoń.
- Jungkook - ściskam jego rękę i odwracam wzrok nieco zakłopotany.
Gdy znów na niego patrzę, chłopak kruszy komuś chipsy do drinków, a ja mimowolnie parskam śmiechem. Taehyung wyciąga z kieszeni małą karteczkę i coś na niej zapisuje, a następnie wkłada mi ją do ręki.
- Zadzwoń, kiedy znajdziesz czas. Trzymaj się. - tępo wgapiam się w jego numer, a gdy podnoszę wzrok chłopaka już nie ma obok mnie.

CONFUSED || BTSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz